TU I TAM
"A co się dzieje, to dzieje się tylko jeden raz
I tylko w jednym miejscu...
Raduję się, że mam coś stworzyć
Co sprawiłoby radość" Popielec - T.S.Eliot
Tegoroczną późną wiosnę i
nagły wybuch lata dane mi było obserwować dwukrotnie - tu i tam, w Kanadzie
i w Polsce. Gdy pod koniec kwietnia drzewa w Kanadzie nie miały jeszcze
liści, a krajobraz był jak czarno-białe szkice melancholijnego malarza,
Tam- w Polsce zapanowała już zielona wiosna, oznajmiana radośnie przez
ptaki uwijające się na gałęziach drzew. Oto rozpoczynał się najwspanialszy
spektakl sezonu - narodziny wiosny, wybuch sił żywotnych we wszystkich
sferach natury. Miało się okazać, że wraz z przyrodą budziła się do życia
także kultura, stwarzająca różnorodne okazje do przeżyć duchowych, do wyjść
z domu po zimowym letargu. Noc Muzeów, Ostry Dyżur Poetycki, ogólnopolski
Festiwal Książki Apostrof, Festiwal Filmów Dokumentalnych - Docs Against
Gravity, akcja - bilet do teatru za 500 groszy, premiery teatralne i wręczenie
Nagrody imienia Herberta - to wszystko stanowiło majową ofertę kulturalną
stolicy, szansę, by zjadaczy chleba w aniołów przerobić, czego pragnął
Juliusz Słowacki. W upalne niedzielne południe zjawiłam się na Ostrym Dyżurze
Poetyckim w Teatrze Narodowych i uskrzydlił mnie fakt, że teatr wypełniony
był po brzegi - a więc jednak poezja jest potrzebna ludziom! Okazało się,
że artyści raz w miesiącu spotykają się, by recytować poezję, teksty literackie
i filozoficzne, a dochód przeznaczany jest na hospicjum dziecięce. Czyż
może być wspanialsza okazja do spotkania się z literaturą piękną, która
od zawsze była w służbie ducha? Inną publiczność - młodą, zaangażowaną,
ciekawą świata zgromadził na kilka dni w Pałacu Kultury festiwal filmów
dokumentalnych - Docs Festival. Film dokumentalny w dzisiejszych czasach
przejmuje od filmu fabularnego rząd dusz, pokazując rzeczywistość nie wymyśloną
lecz autentyczną, dotykając bolesnych sfer naszej rzeczywistości, stawiając
ważne pytania dotyczące kondycji człowieka i świata, uwrażliwiając i namawiając
do reagowania na zło. Na festiwalu obejrzałam przejmujący film dokumentalny
zrobiony przez francuskiego intelektualistę, filozofa i pisarza, Bernarda-Henri
Levy - " Pehmerga". Jest to zapis podróży z oddziałem kurdyjskich bojowników
walczących z Państwem Islamskim. Jadąc wraz ze swoją ekipą wzdłuż granicy
Państwa Islamskiego, reżyser-narrator filmował kamerą z ręki szkolenia,
narady wojenne, przejmowanie okupowanych terenów, śmierci żołnierzy i ich
codzienność w prymitywnych warunkach. Levy patrzy z podziwem na oddanych
sprawie bojowników, przekonuje widza do słuszności walki z Państwem Islamskim
i do woli Kurdów odbudowania własnego państwa. Oglądając film uświadamiamy
sobie, że wojna toczy się tu i teraz, blisko nas. Na spotkaniu po filmie
Bernard-Henri Levy powiedział, że właśnie taką miał intencję przywożąc
swój film na festiwal w Warszawie - uświadomić, że jest to "nasza wojna"
- nas dotykająca i nas również dotycząca.
Prestiżowa nagroda literacka
imienia Zbigniewa Herberta trafiła w tym roku do rąk Breytona Breytenbacha
z Afryki Południowej. Breytenbach tworzy w języku afrikanaas ( mieszanka
języka niderlandzkiego z językiem malajskim i językami hotentockimi), jest
poetą, prozaikiem, eseistą, malarzem, aktywistą walczącym przez wiele lat
z apartheidem, za co skazany na dziewięć lat odsiedział w więzieniu siedem.
Braterstwo rozumiane jako działanie na rzecz potrzebujących, to wraz z
tworzeniem poezji dwie linie aktywności poety. W tych "mrocznych czasach
gniewu i chaosu", jak określił naszą epokę Breytenbach, należy głosić i
uprawiać braterstwo, a poezja jest orężem tych działań. Kapituła Nagrody
Herberta doceniła to płynięcie poety pod prąd hasłom konsumowania i bogacenia
się. Pozostanie wiernym niepewnej jasności - życiu duchowemu, "nieużytecznemu"
tworzeniu i przeżywaniu sztuki, łączeniu postawy etycznej z estetyczną
- taką życiową postawę proponuje Poeta laureatus, uważając, by "ciągle
być czujnym i aktywnym, bo z wiekiem poezja staje się rachunkiem sumienia
poety". W ręce takiego Poety i Człowieka trafiła w tym roku Nagroda Herberta.
Po powrocie Tu- w Kanadzie,
powitała mnie wiosna i zieloność, koncertujące ptaki w pierzastych gałęziach
drzew i powoli rozkręcające się życie kulturalne Montrealu. Na jedenastą
edycję FTA- Festival Trans Ameriques przyjechał Teatr Polski z Wrocławia
ze spektaklem "Wycinka" w reżyserii Krystiana Lupy. Oparty na prozie austriackiego
pisarza, wielkiego pesymisty, Thomasa Bernharda, pięciogodzinny spektakl
pokazuje przedstawicieli wiedeńskich elit artystycznych, których plany
i ideały koryguje życie i własne słabości. Gorzka, ironiczna diagnoza świata,
człowieka, niemocy i melancholii, rozpadu i absurdu, a wszystko to podczas
kolacji- stypy, ciągnącej się w nieskończoność, trzymającej widza- uczestnika
w zahipnotyzowaniu i jednocześnie irytacji, że tylko ciemność i destrukcja,
żadnej jasności?! Fascynująca reżyseria, zachwycająca monumentalną dekoracją
obrotowa scena, kongenialna gra aktorów, którzy nie grają lecz żyją, są
na scenie w tym samym czasie, rytmie, tempie, co my, ich "podglądacze",
nierzadko dostrzegający siebie samych w osobach dramatu. "Z kogo się śmiejecie,
z siebie się śmiejecie"- smutno zaszeptał mi do ucha Gogol. Teatr jako
esencja rzeczywistości, jej diagnoza, krytyka, po to, by wyciągnąć wnioski,
by obudzić się ze snu, to teatr sygnowany przez Krystiana Lupę.
Z okazji 150-lecia Kanady,
w ramach uroczystości "Poland for Canada with Love", organizowanych przez
ambasadę polską w Ottawie, artyści plastycy, w tym dwunastu z Montrealu,
pokazali swoje prace w International Pavilion w Ottawie. Obrazy wyeksponowane
w jasnej, przestronnej przestrzeni galeryjnej w centrum miasta, w sąsiedztwie
National Gallery, w pełni potwierdziły wysoki poziom prac, różnorodność
tematów i znakomity warsztat artystyczny polskich twórców. Od niedawna
istniejąca Polish Artists Association of Canada, powołana w celu organizowania
wystaw grupowych, zapisała kolejną wystawę- sukces na swoim koncie.
Bezprecedensowym wydarzeniem
będzie w Montrealu koncert Boba Dylana, laureata Literackiej Nagrody Nobla
w 2016 roku, który przyjeżdża w ramach Festival du Jazz. Moje pokolenie
wychowało się na piosenkach Dylana. Nie można było nie znać utworów "Blowin'
in the Wind", "A Hard Rain'sa -Gonna Fall", "Knocking'On Heaven's Door".
Bob Dylan to współczesny klasyk, trubadur, bard, poeta i kompozytor, nieustannie
w trasie koncertowej od pięćdziesięciu lat, wyśpiewujący o nas, o świecie,
stawiający pytania i zaszyfrowujący swoje myśli w tekstach piosenek. Waga
przemyśleń Dylana oddana w tekstach ballad, maestria słowa doskonale zespolona
z muzyką, nagrodzone zostały najwyższą nagrodą - Literacką Nagrodą Nobla,
co wielu wprawiło w zdumienie, ale nie tych, którzy wsłuchują się w utwory
Dylana. W noblowskim wykładzie, szukając porównania swojej twórczości z
literatem, Bob Dylan wymienił Szekspira, który podobnie jak on, pisał z
myślą o ożywieniu tekstu na scenie. Całe życie Szekspira związane było
z teatrem Glob, tak jak życiem Dylana stały się sceny wielkich miast i
prowincjonalnych miasteczek na całym świecie, wszędzie gdzie koncertował.
How many roads must a
man walk down
Before you call him a
man?.....
The answer, my friend,
is blowing in the wind
The answer is blowing
in the wind...
Przez ile lat ludzie
giąć będą kark
Nie wiedząc, że niebo
jest tuż?
Przez ile łez, ile bólu
i skarg
Przejść trzeba i przeszło
się już?
Jak blisko śmierć musi
przejść obok nas
By człowiek zrozumiał
swój los.
Odpowie ci wiatr wiejący
przez świat
Odpowie ci bracie tylko
wiatr...
Wiatru, słońca, braterstwa
i zachwytów na letni czas życzy - Katarzyna Szrodt
|