POWRÓT STEFANA KĄTSKIEGO
DO OJCZYZNY
Uważa się, że życie ludzkie
kończy się wraz ze śmiercią, gdy tymczasem dzięki owocom pracy, wspomnieniom,
wpływom na życia innych "nie umiera się całym", jak powiedział poeta Horacy.
Wyjątkowe jednostki, pozostawiając po sobie zapisy myśli, dokonania w różnych
dziedzinach, żyją w naszej świadomości i nigdy nie wiadomo, kiedy
ktoś, kto odszedł w zapomnienie, zostanie z niego wydobyty i odkryty na
nowo.
Stefan Antoni Kątski - artysta
malarz, twórca polichromii kościelnych, specjalista rzadkiej sztuki kurdybanu,
konserwator dzieł sztuki, przybył do Kanady w 1948 roku. Na emigracji spędził
trzydzieści lat - zmarł w 1978 roku, w wieku osiemdziesięciu lat i pochowany
został na cmentarzu Fields of Honor w Pointe-Claire. Po artyście zachowała
się znakomita dekoracja wnętrz kościoła Matki Boskiej Częstochowskiej,
w Bibliotece Polskiej im. Wandy Stachiewicz wisi sześć obrazów ofiarowanych
tej instytucji przez artystę, prywatna kolekcja rodziny Liebichów liczy
osiem prac Kątskiego i nikt nie wie, ile obrazów znajduje się w montrealskich
domach Polaków emigracji wojennej. Niewiele już osób w Montrealu pamięta
tego skromnego, cichego człowieka i wyjątkowego artystę. Tuż po przybyciu
do Kanady powierzona mu została misja opieki konserwatorskiej nad skarbami
wawelskimi ukrytymi tu od 1940 roku. Gdy nad całością czuwał poseł Wacław
Babiński, dwaj konserwatorzy, Jan Polkowski i Stefan Kątski, dwa razy do
roku dokonywali przeglądu i napraw bezcennych wawelskich obiektów historycznych.
W 1950 roku powierzono artyście dekorację kościoła polskiej parafii Matki
Boskiej Częstochowskiej i w ciągu czterech lat powstała najpiękniejsza
polichromia kościelna diaspory polskiej na kontynencie amerykańskim. Kątski
aktywnie uczestniczył w życiu kulturalno-artystycznym Montrealu, dużo malując
i często biorąc udział w wystawach. Był malarzem postimpresjonistą,
mistrzem martwych natur i ekspresyjnych pejzaży powstałych na plenerach
w Hiszpanii. Od połowy lat 60. renowacja starych mebli i dzieł sztuki stała
się głównym źródłem utrzymania artysty. Wystawa w Toronto Polonia 78- Polonia
of tomorrow, była ostatnią wystawą artysty, który zmarł w maju 1978 roku.
Po latach o pamięć artysty
upomniała się rodzina z Sanoka, która zorganizowana w Związek Rodu Kątskich,
od kilku lat działa w celu przypomnienia i uhonorowania tych członków rodu,
którzy zasłużyli się sprawom wagi ogólnej. Marcin Kazimierz Kątski był
generałem artylerii konnej za czasów Jana Kazimierza i Jana III Sobieskiego,
zasłużonym w wielu bitwach i zwycięstwach polskiego wojska. W 2016 roku
przedstawiciele Związku Rodu Kątskich wzięli udział w wyprawie "Śladami
generała artylerii koronnej Marcina Kątskiego" do Kamieńca Podolskiego
i ufundowali tablicę pamiątkową w tamtejszym kościele katedralnym upamiętniającą
generała. Po Marcinie Kątskim kolej przyszła na artystę malarza, emigranta
wojennego, o którym niewiele wiadomo było w rodzinie - wyjechał i zerwała
się nić kontaktu.
W kwietniu 2017 roku zostałam
zaproszona przez Związek Rodu Kątskich do Sanoka na sesję poświęconą "
Upamiętnieniu Stefana Antoniego Kątskiego, artysty-malarza, Sanoczanina".
W Sali Gobelinowej na zamku w Sanoku, gdzie mieści się Muzeum Historyczne,
25 kwietnia zebrali się goście sesji i członkowie Związku Rodu Kątskich.
Spotkanie otworzył gospodarz miejsca, dyrektor Wiesław Banach, a po nim
głos zabrał patron honorowy projektu, burmistrz Sanoka Tadeusz Pióro. Sylwetkę
Stefana Kątskiego przedstawił Robert Antoń - spiritus movens projektu,
ja zaś zapoznałam wszystkich obecnych z kanadyjskim, montrealskim etapem
życia artysty, odtworzonym w oparciu o dokumentację zdjęciową i prywatne
archiwum rodziny Liebichów.
Można śmiało powiedzieć,
że dzięki uroczystościom w Sanoku, artysta powrócił z długiej emigracyjnej
tułaczki do rodzinnych stron i zamieszkał na stałe w świadomości wielu
osób. Ten powrót po latach na nowo uświadomił wagę twórczości Stefana Kątskiego,
w której płomień artyzmu płonął do końca, jak również odświeżył pamięć
o człowieku prawym, uczciwym i skromnym, który na obczyźnie twórczo służył
Bogu i ojczyżnie.
Ja Związkowi Rodu Kątskich
zawdzięczam zachwycający czas spędzony w Sanoku, poznawcze i wyjątkowe
wyprawy do miejsc historycznych : Łańcuta, Krasiczyna, Iwonicza, Haczowa,
gdzie stoi największy gotycki drewniany kościół w Polsce wpisany na listę
Światowego Dziedzictwa UNESCO.
Pobyt w Sanoku był dla spotkaniem
pięknych ludzi o gorących sercach, serdecznych, gościnnych, otwartych i
ciekawych ludzi i świata, rodzin wielopokoleniowych żyjących razem pod
jednym dachem, jak dawniej bywało. Szczęśliwi i silni swoim zakorzenieniem
w ziemi sanockiej i w tradycji, są przykładem, że w jedności siła i że
razem można dużo stworzyć. Do takiej rodziny powrócił Stefan Kątski.
|