KTO  WINIEN? 

           Mniej wiêcej w po³owie lat osiemdziesi±tych na terenie Niemiec (wtedy jeszcze Zachodnich) oraz Austrii przybra³y na sile ruchy nacjonalistyczne, czêsto o zabarwieniu neo-nazistowskim. Równolegle w¶ród m³odego pokolenia Niemców mo¿na by³o nierzadko us³yszeæ  jedno, zasadnicze pytanie: "Jak d³ugo jeszcze bêdzie siê nas obwiniaæ za czyny naszych ojców i dziadków w trakcie wywo³anej przez partiê hitlerowsk± II Wojny ¦wiatowej?" Poniewa¿ odpowiedzi jednoznacznej nie by³o, to bardzo wielu obywateli Republiki Federalnej - jedni ciszej, drudzy g³o¶niej - zamiast odpowiedzi podsuwa³o jedn± sugestiê: "To mo¿e ju¿ dosyæ z t± moraln± odpowiedzialno¶ci± zbiorow±." Niektórzy dodawali, ¿e oprócz najczê¶ciej fragmentarycznych reparacji powojennych, utrata jednej trzeciej terytorium Rzeszy te¿ by³a rodzajem kary i pewnego zado¶æuczynienia. Ta wymuszona przez wielk± Trójkê w Ja³cie i Poczdamie zmiana granic jest widoczn± go³ym okiem konsekwencj± zbrodniczego szaleñstwa Adolfa Hitlera. Bieg³y lata i dekady. Z koñcem XX wieku coraz wiêcej wyp³ywa³o na powierzchniê materia³ów dotycz±cych drugiego zbrodniarza - tego ze wschodu, który przez dwa pokolenia uchodzi³ na Zachodzie prawie wy³±cznie za wyzwoliciela i niez³omnego sojusznika Aliantów. To wtedy, w latach dziewiêædziesi±tych, na tutejszych uczelniach i w gabinetach ministrów przypomniano sobie - acz z pewnym trudem - o pakcie Hitler-Stalin z roku 1939, o czystkach etnicznych, wywózkach ca³ych narodów w g³±b ZSRR, a tak¿e o szokuj±cym zestawieniu "osi±gniêæ" obu dyktatur. Skoro ta wiedza dotar³a ju¿ gdzie trzeba, to mo¿e warto by spytaæ:  Kto siê pierwszy odwa¿y za¿±daæ reparacji wojennych od Federacji Rosyjskiej? 

        Wcale nie jest wykluczone, ¿e w ci±gu najbli¿szych piêciu czy dziesiêciu lat Europa i Ameryka Pó³nocna znowu zaczn± siê zmagaæ z podstawowym pytaniem egzystencjalnym nieco podobnym do tego, które æwieræ wieku temu zadawali sobie t.zw. "porz±dni" Niemcy. Tym razem bêdzie chodzi³o o stosunek reszty ¶wiata do rasy bia³ej - tej, która w ostatnich 500 latach wykona³a tak ogromny skok cywilizacyjny. Wielu internautów, a tak¿e co poniektórzy coraz ¶mielsi dziennikarze z "mainstreamu" pytaj±: "Jak d³ugo jeszcze rasa bia³a bêdzie oskar¿ana o wszystkie mo¿liwe zbrodnie pope³niane na ¶wiecie w ostatnich paru stuleciach?" Czy obecny bia³y Amerykanin, Francuz czy Hiszpan musi czuæ siê zawsze i wszêdzie winny za grzechy swoich przodków kolonizuj±cych obie Ameryki czy Afrykê? Czy znajd± siê ryzykanci, którzy spytaj±:  Ile pokoleñ musi min±æ zanim kto¶ bêdzie mia³ odwagê za³o¿yæ n.p. w Anglii "Instytut Bia³ej Cywilizacji" bez pos±dzania go o rasizm i propagandê faszyzmu. Wszak istniej± ju¿ w Stanach "Black Culture Universities", a nawet do¶æ g³o¶na organizacja  "Black Lives Matter" ("Czarne ¿ycie te¿ co¶ znaczy").  Kiedy w koñcu zaczniemy mierzyæ swoje zas³ugi i grzechy jednakow± miar±? Ok 15 lat temu zainteresowa³a siê tym problemem grupa niekonwencjonalnie my¶l±cych publicystów anglo-amerykañskich, którym przesta³a odpowiadaæ poprawno¶æ polityczna, ale na etykietkê "skrajna prawica" te¿ nie zas³u¿yli. Ann Marie Waters, Mark Steyn, Douglas Murray, Camille Paglia, a ostatnio telewizyjny komik Bill Maher dokonali ¶wiadomego wyboru. Dla nich cywilizacja zachodnia - mimo ca³ego znanego obci±¿enia historycznego - jest jednak warto¶ci±, której trzeba broniæ. Nie oni jedni zauwa¿yli, ¿e ci±g³e bicie sie w piersi reprezentantów rasy bia³ej  wymusza stereotypowe "postêpowe" my¶lenie, nagradzane w wielu ¶rodowiskach, niestety za cenê   autocenzury i zaciemniania kontekstu historycznego. Owa "postêpowo¶æ", jako produkt koñcowy sprowadza siê do g³oszenia pogl±du, i¿ jedni s± ZAWSZE WINNI - a ci drudzy, ZAWSZE NIEWINNI. Tak siê sk³ada, ¿e w roli niewinnych s± obsadzane najczê¶ciej narody trzeciego ¶wiata, w wiêkszo¶ci niechrze¶cijañskie. Kolonializm, wynaradawianie Indian, nawracanie na chrze¶cijañstwo (zw³aszcza pod przymusem), wyprawy krzy¿owe, inkwizycja, wreszcie wyzysk XIX-wiecznego kapitalizmu - tak, to wszystko s± rzeczy niekoniecznie przynosz±ce chwa³ê cywilizacji judeo-chrze¶cijañskiej (zwanej te¿ europejsk±). Ale tu rodzi sie pytanie: czy bia³y profesor lub polityczka-feministka maj± prawo upomnieæ siê o miliony maltretowanych kobiet w ¶wiecie muzu³mañskim? Kto potêpi handel niewolnikami w arabskim Sudanie czy Jemenie? Czy je¶li potêpiamy internowanie terrorystów muzu³mañskich w Guantanamo, a nie przeszkadza nam publiczne kamieniowanie "cudzo³o¿nic" lub amputacja rêki za kradzie¿ w Arabii Saudyjskiej, to nie stosujemy przypadkiem dwóch miar? Jakimi kryteriami oceniamy ¶wiat dostatku i ¶wiat nêdzy? Dla jednych, wy³±czn± busol± bêdzie antyamerykanizm;  cokolwiek robi USA spotka siê z wrogo¶ci± i automatytcznymi protestami t.zw. "postêpowej ludzko¶ci" - a wla¶ciwie, jej samozwañczych przedstawicieli. U innych, czynnikiem decyduj±cym jest przemo¿na chêæ odsuniêcia Rosji mo¿liwie jak najdalej od spraw europejskich. W tym zamêcie, wielu rzecz jasna znowu wpadnie w kana³ antysemicki, a niekiedy w fobiê antyimigranck±. 

        Oczywist± rzecz± jest, ¿e w tych wojnach kulturowych wyzwalaj± siê niepohamowane emocje. 12 sierpnia w amerykañskim Charlotteville zagra³y one wyj±tkowo silnie. Trudno obroniæ argument skrajnej prawicy, ¿e cz³onkom Ku Klux Klanu oraz bojówkarzom z Narodowo-Socjalistycznej Partii USA nikt nie powinien zak³ócaæ uroczysto¶ci ku czci bohatera Wojny Secesyjnej z roku 1865 genera³a Roberta E. Lee, pod jego w³asnym pomnikiem (któremu grozi zdemontowanie). Z drugiej strony lewicowa bojówka ANTIFA nie musia³a przysy³aæ na demonstracjê swojego komanda z kijami baseballowymi. Ale najwidoczniej do¶wiadczenie Ghandiego i pastora pacyfisty Martin Luther Kinga to dla rozw¶cieczonych m³odzieñców z obu wojuj±cych szczepów (w Afryce byliby to Hutu i Tutsi), stanowi ju¿ tylko zamierzch³± prehistoriê. Wydarzenia w owej mie¶cinie w stanie Virginia maj± jeszcze jedno znaczenie. Dotychczas - czy za kadencji George’a Busha, czy za Obamy - znaczna wiêkszo¶æ partii prezydenckiej nie odmawial± im nigdy poparcia. Tym razem sta³o siê inaczej. Tuzy prawicy staraj± siê tak szybko jak tylko mo¿na odci±æ od wypowiedzi Donalda Trumpa, odmawiaj±cego obarczenia stuprocentow± win± nacjonalistów. Mo¿na by tê chêæ nawet zrozumieæ, gdyby tylko prezydent nie dobra³ sobie tym razem szczególnie skompromitowanych "sojuszników". Wypowied¼ Davida Duke, Wielkiego Mistrza Ku Klux Klanu, gratuluj±ca Trumpowi odwagi to w³a¶ciwie poca³unek ¶mierci w oczach co najmniej po³owy Amerykanów. Je¶li  USA rz±dzone przez ludzi Trumpa nie wkroczy szybko na drogê w kierunku jakiego¶ cudu gospodarczego ew. programu New Deal-BIS, to ka¿de potkniêcie siê prezydenta bêdzie mu wielokrotnie wypomniane. Tym bardziej, ¿e od dawna wiadomo, i¿ w polityce za dobre chêci nie ma premii. 

        Wbrew temu co mo¿na przeczytaæ w kolorowych nag³ówkach tabloidów i na setkach portali internetowych siej±cych mniej lub bardziej podkolorowane "fake news" (lipne wiadomo¶ci),  najbli¿sze lata nie musz± zakoñczyæ siê wcale przepowiadan± do znudzenia co sto lat Apokalips±. Tym niemniej neoliberalne recepty na rz±dzenie straci³y moc przyci±gaj±c±, a nowe, autorytarne metody za rok czy dwa zaczn±, niczym bateryjka, traciæ swoj± moc. Wiele wskazuje na to, ¿e tradycyjny Zachód - a wiêc i my - ¿yjemy na czasie po¿yczonym.
 
 
. Micha³ Stefañski
 

ARCHIWUM FELIETONÓW

POLEÆ TEN ARTYKU£ ZNAJOMYM Z FACEBOOKA
 


 

 


BIULETYN POLONIJNY, Postal Box 13, Montreal, Qc H3X 3T3, Canada; Tel: (514) 336-8383 fax: (514) 336-7636, 
Miesiêcznik rozprowadzany bezp³atnie w¶ród Polonii zamieszkuj±cej obszar Montrealu i Ottawy. Wszelkie prawa zastrze¿one.