Z AWANSU NA MISTRZOSTWA ŚWIATA
DO SZAMBA I - OBY! - Z POWROTEM.
Zasiadając 8 października
przed telewizorem, by obejrzeć mecz polskiej reprezentacji piłkarskiej
z Czarnogórą, byłem pewien zwycięstwa naszej drużyny, bo na jego nieuchronność
wskazywały wszystkie znaki na ziemi i niebie. Ale gdzieś w tyle głowy rozbrzmiewały
mi uparcie słowa Wojciecha Młynarskiego "Nie ma takiej rzeczy na świecie,
której nie dałoby się spieprzyć". Na szczęście nic złego się nie stało
(choć kiedy Polacy wyszli na prowadzenie 2:0 zrobili sobie długą przerwę
w grze i przez dobre dwadzieścia minut zachowywali się tak, jakby nie wiedzieli
po co biegają po boisku). Ważny jest wynik końcowy: weszliśmy z pierwszego
miejsca do finałów Mistrzostw Świata, nasz fenomen Lewandowski z 18 zdobytymi
bramkami został królem strzelców eliminacji, polska drużyna będzie losowana
z tzw. pierwszego koszyka, a więc nie wpadnie w pierwszej fazie rozgrywek
na Niemcy, Brazylię, Argentynę, Francję ani na Rosję, o której nic nie
wiadomo, ale wiadomo, że u siebie może być niebezpieczna dla każdego. Krótko
mówiąc jest dobrze i oby było jeszcze lepiej.
Jako niepoprawny sceptyk
muszę jednak zadać sobie i Państwu pytanie: co będzie dalej? Wejście do
tych finałów to olbrzymi sukces, ale byłoby fatalnie, gdyby Polacy (zwłaszcza
ci, którzy uczestniczą w przygotowaniach do mistrzostw) uznali, że można
się tym sukcesem napawać przez następne kilka lat. Prawda jest taka, że
z chaosu, jaki panował w kadrze wyłonił się jakiś embrion drużyny. Ale
ta drużyna opiera się na jednym genialnym napastniku, doskonałym bramkarzu
i dwóch - trzech zawodnikach średniej klasy europejskiej. Reszta naszych
orłów gra średnio - czasem wyskakuje nad tę średniość, ale czasem - jak
w nieszczęsnym meczu z Danią (0:4) - sprawia wrażenie przypadkowej zbieraniny.
Drugim niepokojącym zjawiskiem
jest brak rezerw. Trener Nawałka mrówczą pracą doprowadził do tego, że
w kadrze grają wszyscy najlepsi aktualnie zawodnicy. Ale każda kontuzja
kogoś z podstawowej jedenastki musi prowadzić do poważnych problemów z
zestawieniem składu.
Proszę mi wybaczyć to krakanie
w chwili, w której powinniśmy wszyscy świętować sukces. Ale jako człowiek
w zaawansowanym wieku wiem, że przedwczesne świętowanie sukcesów kiepsko
się nieraz w Polsce kończyło. Więc przestrzegając Państwa przed nadmiernym
optymizmem, wyrażam głęboką wiarę i nadzieję, że trener wykorzysta te kilka
miesięcy, które dzielą drużynę od wyjazdu do Moskwy, przeprowadzi niezbędne
korekty w taktyce i strategii gry, znajdzie piekielnie uzdolnionych młodych
ludzi, którzy będą mogli na wszystkich pozycjach zastąpić obecnych reprezentantów
i w ogóle, że będzie wspaniale.
Nie jest za to wspaniale
w polskiej lidze piłkarskiej. Zawodnicy Legii Warszawa, wracający klubowym
autokarem po przegranym meczu, zostali już na terenie swojego stadionu
(ciemną nocą!) napadnięci i pobici przez bandę tzw. pseudokibiców, czyli
po polsku zwykłych bandziorów. Ten fakt jest przykładem totalnego zdziczenia
obyczajów. Ale jeszcze bardziej bulwersujące jest to, że władze klubu do
tej pory (przez dwa tygodnie) nie zajęły w tej sprawie stanowiska, że nikt
nie otrzymał dożywotniego zakazu wstępu na stadion, że do sądu nie wpłynęło
jeszcze oficjalne doniesienie o przestępstwie, słowem że możemy zawołać
"Polacy nic się nie stało!". Otóż stało się coś bardzo złego a jeżeli władze
Legii (i innych klubów) nadal będą tolerować podobne akty bandytyzmu, to
świat naszej piłki, mimo nowych pięknych stadionów, mimo coraz większych
pieniędzy, mimo awansu do Mistrzostw Świata zamieni się w ponure szambo.
I to nie za dziesięć lat, ale bardzo niedługo.
.. |
|
Andrzej Ronikier
ARCHIWUM
FELIETONÓW |
POLEĆ
TEN ARTYKUŁ ZNAJOMYM Z FACEBOOKA |
|
|
,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,, |
,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,, |
|