NIE ŚWIĘCI GARNKI LEPIĄ... (2)
 
.... W poprzednim artykule wspomniałem Państwu o dobrodziejstwach, jakie spłynęły na ludzkość dzięki zapoznaniu się i wykorzystaniu w życiu codziennym masy ceramicznej, czyli gliny, do której dodawano różnego rodzaju domieszki. Jednak nasi przodkowie - podobnie, jak i my dzisiaj - ten nowo poznany surowiec wykorzystywali do mniej "praktycznych" celów, wytwarzali znacznie więcej, niż tylko "garnki". W ich rękach powstawały wspaniałe lub nieporadnie zrobione przedmioty kultowe, związane z obrzędami religijnymi, rytuałami, działaniami o charakterze magicznym… Są to różnego rodzaju figurki antropomorficzne (głównie kobiet), zwierząt wielu gatunków (chyba z nieznaczną przewagą ptactwa), modele domostw i świątyń, wyobrażenia tarczy słonecznej, księżyca i gwiazd, również formy zgeometryzowane, płaskie bądź przestrzenne. 
..
Czy pamiętają Państwo z lekcji plastyki, czy licznych reprodukcji figurki paleolitycznych "Wenus"? Niewielkie postacie kobiet o wyrazistych cechach damskiej anatomii, obfitych biustach, szerokich biodrach i ponadnaturalnych udach. Ich twórcami byli żyjący od około 30.000 lat temu mieszkańcy jaskiń, schronisk skalnych i szałasów rozsianych szeroko od Portugalii i Hiszpanii, po środkową Rosję. Najczęściej wykonywali je z kamienia, kości, poroża, czyli rzeźbili w naturalnym materiale trwałym. Znaleziono jednak tylko jedną figurkę ulepionych z gliny. Zadziwiającego odkrycia takiej właśnie glinianej postaci kobiecej dokonano w małej wsi na Morawach, w Dolni Vestoniacach. Dlaczego zadziwiającego? Otóż ze względu na jego datowanie, sięgające niemal 29-25 tysięcy lat temu. Stanowisko, na którym znaleziono glinianą Wenus, jest wyjątkowe, gdyż stanowi wyraźną pozostałość po działalności "artystycznej" najpewniej kilku osób, które wzięły sobie za cel "oswojenie" gliny. Wśród kilku tysięcy drobnych, bezkształtnych bryłek, glinianych placków i form naśladujących kształty zwierząt wypalonych w temperaturze około 700 stopni (1300° F) w jednym z dwóch palenisk znalezionych w pobliżu, natrafiono na dwa duże fragmenty jednej figurki. Zniszczony najpewniej pod wpływem gorąca, czeski posążek Wenus ma wysokość około 11 cm i kształt znacznie odbiegający od najbardziej znanej paleolitycznej "Wenus z Willendorfu". O wiele smuklejsza od swej austriackiej "krewnej" kobieta jest zupełnie naga, ma obfite, obwisłe piersi, wyraźnie zaznaczony pas i pępek, obszerne, półokrągłe biodra przechodzące płynnie w zwężające się trójkątnie uda oraz bardzo schematycznie zarysowaną głowę z oczami zaznaczonymi ukośnymi kreskami. W tym samym miejscu znaleziono jeszcze jedną figurkę, a właściwie jej fragment. Niewielką główkę posążku kobiety o plastycznie i bardzo wyraźnie ukształtowanej twarzy, na której widoczny jest zdeformowany lewy policzek i oczodół. Uważa się ją za najstarszy portret osoby żyjącej i znanej artyście, gdyż w pobliżu natrafiono na pochówek starszej kobiety, której twarz została zdeformowana w wyniku choroby. Poza tym udało się zidentyfikować kilkadziesiąt główek zwierzęcych i kilkucentymetrowych figurek zwierząt: lwów, niedźwiedzi, nosorożców, koni, mamutów, bizonów oraz dwa kawałki małych postaci ludzkich. Na grudkach gliny zidentyfikowano też odciski w formie siateczek, które zinterpretowano jako odciski odzieży tych paleolitycznych artystów. W przeszłości uważano, że figurki tych rozłożystych kobiet wiązać należy z rodzącym się w paleolicie kultem płodności a postaci kobiet są przedstawieniem Bogini Matki. Ostatnio jednak coraz częściej naukowcy wysuwają tezę, że to jedynie artystyczny wyraz ideału estetycznego kobiety paleolitu, ideału kobiecego piękna być może dla części z nas dzisiaj niezrozumiałego. Uważa się bowiem, że raczej niemożliwe jest, by ówcześni ludzie dążyli do powiększenia populacji i rozrostu gromady żyjącej wyłącznie ze zbieractwa i łowiectwa. Dla tak gospodarujących gromad nadmierna liczba dzieci przestaje być "błogosławieństwem", a staje się jedynie nazbyt uciążliwym balastem, co potwierdzają badania etnograficzne współcześnie żyjących "zbieraczy". Wspomniany przeze mnie wysiłek w "ujarzmieniu" gliny przez artystów z Dolnich Vestolic uległ zapomnieniu wraz z ich śmiercią. Jednak glina jako materiał służący artystycznemu wyrazowi wróciła po kilkunastu tysiącach lat. Wróciły też do Europy gliniane posążki postaci kobiecych i figurki zwierząt. Ich znajomość przynieśli z sobą najstarsi rolnicy, ale w zdecydowanie innej formie. Przedstawienia te to już bardzo często kobiety zasiadające na taboretach, czy tronach z wysokimi oparciami, dumne, tronujące i władcze, rzeczywiste wyobrażenia bogiń płodności, Boginie Matki. Ich wzorce znajdujemy na obszarze całego Bliskiego Wschodu, w Egipcie, Iranie, czy Indiach. Jednym z najstarszych jej wyobrażeń jest figurka z Catalhoyuk w Turcji, datowana na około 6000-5500 lat p.n.e., do złudzenia przypominająca swą formą postaci z wykopalisk chińskich, a przechowywana w Muzeum Kultur Anatolijskich w Ankarze. "Bujna" kobieta siedzi na tronie, opierając ręce na dzikich kotach i rodzi dziecko wyłaniające się spomiędzy jej ud. To w istocie bóstwo płodności ziemi, roślin uprawnych, zbóż, znalezione - co należy podkreślić - w pojemniku wypełnionym ziarnem. Europejskie znaleziska nie są już tak spektakularne, brak im tej jednoznaczności, są schematyczne i wydają się być nieukończone. Ale nie wszystkie - uwaga ta nie dotyczy figurek zwierzęcych. W odróżnieniu od swych paleolitycznych poprzedników figurki neolitu przedstawiają niemal wyłącznie zwierzęta hodowlane: bydło, kozy, owce, od których płodności człowiek ówczesny był bardzo uzależniony. Stąd i być może taka dbałość o ich precyzyjne przedstawienie. Przykładów nie muszę szukać daleko. Świetnym tego potwierdzeniem niech będzie znacznych rozmiarów figurka barana, na którą natrafiono w miejscowości Jordanowo, na Dolnym Śląsku. Jest stosunkowo duża, bo wysokości sięgającej 33 cm i długości 37 cm, zdobiona na tułowiu i rogach odciskami lewoskrętnego, dwudzielnego sznura, o dość wiernie oddanych cechach anatomicznych. Znaleziono ją na osadzie ludności kultury pucharów lejkowatej (KPL) zamieszkanej około 3.500 lat p.n.e., obiekcie zawierającym - poza nią - również gliniany kubek i pucharek oraz drobne narzędzia krzemienne. Kultura ta obfituje w różne wyobrażenia plastyczne zwierząt: małe, pełne figurki czworonogów, charakterystyczne ucha pucharów z wyobrażeniem pary wołów lub baranków (jak choćby dobrze zachowane naczynie z Ćmielowa), czy ucha kubków typu "ansa lunata" (w kształcie półksiężyców). Znamy również niewielkie, bardzo proste idole antropomorficzne ze schematycznie potraktowanymi atrybutami ciała kobiecego. Warto wspomnieć, że z KPL właśnie wiąże się najstarsze na ziemiach polskich wyobrażenie wozu - sceny narracyjne zdobiące naczynia gliniane. Jednak prawdziwym pradziejowym "potentatem" w zakresie glinianej plastyki figuralnej możemy z pewnością nazwać ludność kultury łużyckiej (dzisiaj określanej mianem kultury łużyckich pól popielnicowych), bardzo długotrwałej, rozwijającej się między 1350/1300 - 500/400 r. p.n.e. Oprócz różnokształtnych naczyń o zróżnicowanej tektonice i różnorakim zdobnictwie, na jej stanowiskach znaleziono istne mrowie pełnych i pustych w środku (grzechotek) figurek zwierząt czworonożnych, ptaków, przedstawień antropomorficznych, prostych wózków kultowych, naczyń w kształcie zwierząt, butów, rogów, zawieszek i amuletów glinianych, wreszcie (ale wyłącznie wytwarzanych na Dolnym Śląsku) bardzo delikatnej, po mistrzowsku wykonanej ceramiki malowanej farbami naturalnymi we wzory geometryczne, tarcze słoneczne, półksiężyce, wirujące gwiazdy, trykwetry, meandry i swastyki. 

Dokonajmy może teraz porównania między południem i północą Europy. Otóż pod koniec okresu, o którym mówię, czyli od około 600 r. p.n.e. w starożytnej Grecji powstaje nowy styl zdobienia ceramiki - styl czarnofigurowy. Jego autorów, przynajmniej kilku, znamy z imienia, wiemy również, gdzie i kiedy działali. Tymczasem o wykonawcach naczyń łużyckich nie jesteśmy w stanie powiedzieć z pewnością nawet jakim językiem mówili. Grecy posługiwali się kołem garncarskim, wypalali ceramikę w specjalnie konstruowanych, murowanych piecach, a "łużyczanie" lepili swe naczynia ręcznie i wypalali na otwartym ogniu palenisk. Różnice te są oczywiste, wynikające z poważnych dysproporcji między basenem Morza Śródziemnego, a obszarami Niżu Środkowoeuropejskiego. Jednak o tym, jak w tej bardziej "kulturalnej" części Europy produkowano ceramikę napiszę w części następnej. 

/c.d.n./ 
.
... Jerzy Tomasz Nowiński
 

ARCHIWUM FELIETONÓW

............................ Na ilustracji: Figurka barana z Jordanowa na Dolnym Śląsku, ok. 3,5 tys. lat p.n.e. ..
POLEĆ TEN ARTYKUŁ ZNAJOMYM Z FACEBOOKA
.. .....................................
.. ...........................................................................................


 

 


BIULETYN POLONIJNY, Postal Box 13, Montreal, Qc H3X 3T3, Canada; Tel: (514) 336-8383 fax: (514) 336-7636, 
Miesięcznik rozprowadzany bezpłatnie wśród Polonii zamieszkującej obszar Montrealu i Ottawy. Wszelkie prawa zastrzeżone.