POLSKA
ZŁOTA JESIEŃ
Witam
ponownie. Lato już dawno za pasem, piękna jesień w pełni. Panuje tzw. sezon
przed-Oskarowy, gdy wyświetlane są najambitniejsze filmy roku, licząc na
nominację do statuetki Akademii.
Polska
wystawiła swojego kandydata, film Agnieszki Holland - poetycki, surrealistyczny
kryminał pt.: "Pokot". Muszę ze wstydem przyznać, że go nie obejrzałem,
a już zszedł z ekranów; może go znajdę na DVD.
A film
Cicha
Noc, dramat rodzinny w reżyserii Piotra Domalewskiego, który właśnie
otrzymał główną nagrodę na Festiwalu Filmowym w Gdyni, wejdzie na ekrany
dopiero w listopadzie. Zbliża się także Warszawski Międzynarodowy Festiwal
Filmowy, który z pewnością wyłoni inne interesujące pozycje.
A propos
festiwali, to ze smutkiem dowiedziałem się o losach wspaniałego niegdyś
Montrealskiego Międzynarodowego Festiwalu Filmowego, który obecnie finansowo
dogorywa i jakoś tam jeszcze funkcjonuje w tym roku. Uwielbiałem dawno
temu chodzić na 2-3 seanse dziennie, w ekscytującej atmosferze i obecności
sław kina międzynarodowego - takich jak przyuważony na ulicy Ste-Catherine,
spieszący na jakieś spotkanie reżyser Oliver Stone. Kiedyś nawet poznałem
nieznanego jeszcze wtedy brytyjskiego aktora Hugh Grant'a, który - nie
żartuję - uprzejmie puścił mnie potrzebującego przed sobą w kolejce do
toalety!
Ostatnio
byłem na dwóch ciekawych seansach. Zabójczy Jacques (Un petit boulot),
jest zaadaptowaną opowieścią o bezrobotnym, acz obrotnym Francuzie, który
podejmuje się kilku zabójstw na zlecenie. Film ma intymną atmosferę, skromny
budżet filmów Jima Jarmusch'a, i ogląda się go z przyjemnością, mimo pewnych
dłużyzn. Podobny do biblijnego Samsona, włochaty i brodaty Roman Duris
gra tu krzepkiego pracownika fabryki, który po zwolnieniu podejmuje się
mokrych robót na zlecenie zamożnego biznesmena, zagranego z klasą przez
znanego francuskiego aktora Michela Blanc. Taka z pozoru prosta historyjka
- lecz pokazująca społeczeństwo francuskie i jego uniwersalne kłopoty.
Co ciekawe, zbrodnie są tutaj nieco rozgrzeszone i usprawiedliwione, a
mordercy całkiem sympatyczni. A łysy i podstarzały Michel Blanc przywodzi
na myśl Jean-Louis Trintignant'a.
Z kolei
szwedzki Kwadrat (The Square) jest genialnym, przełamującym konwencje
i serwującym nową świadomość filmem o zderzeniu świata sztuki ze realną
rzeczywistością. Trudno go tak zrecenzować, bo dzieje się na wielu poziomach
i z wieloma kontrastującymi postaciami. Główna postać to sympatyczny i
bardzo europejski przystojniak, który jest dyrektorem muzeum sztuki nowoczesnej.
Stara się wszystkim dogodzić, ale wpada w same kłopoty. Trochę jak metafora
współczesnej, kulturalnej Europy w czasach podziałów społecznych, problemów
z uchodźcami itp. Niektóre sceny są tu wrzucone niby przypadkowo, tak jak
niesamowity "performance" z muskularnym facetem z nagim torsem, zachowującym
się jak małpa na wykwintnym obiedzie wśród eleganckiego towarzystwa. Tak
nawiasem, okazuje się, że grający to aktor - Terry Notary, jest hollywoodzkim
specem od małp, i innych King Kongów. Mamy też obnażanie hipokryzji wyznawców
sztuki o tzw. "przesłaniu humanitarnym, którzy nie maja paru groszy dla
bezdomnych żebrzących na ulicy. Film aż kipi ironią i inteligentnym humorem.
Świetna rola także Amerykanki Elisabeth Moss, znanej głównie z serialu
Mad Men, która wdaje się w beznadziejny romans z naszym dyrektorem.
Na
koniec coś o polskiej TV. Pokazują tutaj różne programy, rodzime i międzynarodowe
- techniczne, kosmologiczne, geograficzne, zoologiczne, kulinarne, gadżetowe,
o modzie, zdrowiu, itp, itd. Wiele się można nauczyć z większości, a przynajmniej
obejrzeć z zaciekawieniem. Niektóre są od tzw. czapy, jak na przykład mroczno-humorzasty
1000
Sposobów na Śmierć (1000 Ways to Die), gdzie rekonstruowane są najbardziej
oryginalne zgony różnych nieszczęśników. Lekka przesada moralna, ale zrozumiała.
Ale
czego już - nomen omen - NIE TRAWIĘ - to te obrzydliwe i hedonistyczne
amerykańskie programy, w których trzeba pochłonąć jak największą ilość
jedzenia, aby coś tam wygrać. Są tu różni "mistrzowie" żarcia, którym najwyraźniej,
jak i twórcom tych durnych zawodów, wcale nie przeszkadza to, że są miliony
ludzi na świecie, którzy umierają z głodu. Tyle na dziś.
Wasz
|