A MY
NA TO JAK NA LATO
Witam
Polonię montrealską.
W Polsce
mieliśmy wczesne lato. Upały majowe dochodziły nawet do 30 stopni Celsjusza.
W różnych rejonach występują też gwałtowne burze oraz częsty grad. Taka
pogoda nie sprzyja pracy, bardziej wylegiwaniu się w ogródku, ze znajomymi
i rodzinką, z rozpalonym grillem i butelką schłodzonego piwka. A propos
piwa, Polska jest rajem dla takiego piwosza jak ja. Nie trzeba nawet kupować
jakichś egzotycznych zagranicznych piw, których też jest w supermarketach
masa. Dla mnie najlepsze jest kilkanaście lokalnych gatunków z mniejszych
polskich browarów. Ceny też przystępne, od 3 do 5 zł za dobrą butelkę.
A tak nawiasem, mam już swoje lata (w tym roku stuknie mi 50-ka!) i zauważyłem,
wreszcie, że alkohol mi już zbytnio nie służy. Owszem, fajnie jest wypić
piwko lub drinka, co jakiś czas, ale bez przesady. Nawet poranna kawa już
mi nieco przeszkadza w trawieniu. Tak że wzorem Japończyków i innych Azjatów,
oraz naszych Brytyjskich sąsiadów, przerzuciłem się na najzdrowszy chyba
napój, czyli herbatę, w różnych jej odmianach, okraszoną dobrym miodem.
Polecam. Tym bardziej, że wyraźnie schudłem!
Dziś
podzielę się wrażeniami z dwóch kolejnych obejrzanych, ponownie bardzo
odmiennych filmów.
Amerykański
Deadpool 2 jest kontynuacją świetnego, obrazoburczego pastiszu filmów
o superbohaterach Deadpool sprzed dwóch lat. Przystojny i charyzmatyczny,
ale bardzo "pobrzydzony" Ryan Reynolds ponownie wciela się w nieśmiertelnego
bohatera o specyficznym i mrocznym poczuciu humoru. Intryga dość ciekawa.
Z przyszłości pojawia się mroczny cyborg mściciel (świetny Josh Brolin),
który przybył do naszych czasów, aby wyeliminować mutanta nastolatka o
miotających ogień zdolnościach. Okazuje się, że jako dorosły, ów dzieciak
zabił w przyszłości rodzinę naszemu cyborgowi, który postanowił zapobiec
tej tragedii. Deadpool postanawia jednak chronić dzieciaka i dzielnie walczy
z cyborgiem. Dobiera też w drodze kastingu drużynę takich pseudo X-Men'ów,
o dziwacznych umiejętnościach. Mamy tu dużo czarnego i perwersyjnego humoru,
krew się leje i urwane kończyny latają na wszystkie strony. Mimo tego zabawa
jest przednia.
Najlepszy
obecnie Polski film - Zimna Wojna, to kolejne, po nagrodzonej Oscarem
Idzie, dzieło autora, i najbardziej błyszczącej reżyserskiej gwiazdy
polskiego kina, Pawła Pawlikowskiego. Także zbiera świetne recenzje i nagrody,
w tym za najlepszą reżyserię w Cannes.
Jedna
z moich ulubionych kinowych stron internetowych - rottentomatoes.com
przyznała mu 100% pozytywnych recenzji, co też jest niezwykłe.
Poziom
sztuki filmowej jak u Bergmana czy Godarda. Soczyste, biało-szaro-czarne
odcienie obrazu. Znakomici aktorzy i scenariusz, napisany wspólnie ze zmarłym
niedawno pisarzem Januszem Głowackim. Po prostu same superlatywy. Pokrótce,
jest to historia burzliwej i trudnej miłości pomiędzy utalentowaną pieśniarką
i tancerką zespołu folklorystycznego (wystrzałowa, podobna do Marilyn Monroe,
Joanna Kulig) a jednym z jego założycieli, pianistą i kompozytorem (Tomasz
Kot). Ich historia trwa przez kilka dekad, w różnych krajach Europy, od
końca II Wojny do lat 60'. Rozdarty romans z polityką w tle, wpływami ograniczonych
komunistycznych władz, podziałem świata na dwa wrogie obozy, emigracją.
Trudne, nie zawsze racjonalne wybory życiowe. A jednocześnie piękna, subtelna
laurka dla duszy i talentu Polaków w tamtych burzliwych czasach. Co ciekawe,
tak jak w Idzie, Pawlikowski operuje ciszą, dialogami i naturalnymi
dźwiękami. Muzyka jest tu jedynie podczas występów estradowo-klubowych.
Jest taki wyświechtany pogląd, że jakiś film prowokuje do refleksji i zadumy.
Otóż TEN film naprawdę wżyna się w nasze serca i umysły, i prowokuje do
dyskusji na długo po wyjściu z kina. Mam nadzieję, że także w Montrealu
będzie można go obejrzeć.
Ciepłego,
spokojnego i radosnego lata,
życzy
wam
Wasz
|