OCZYTANIE POPŁATNE
Dopiero
po napisaniu wrześniowej "refleksji" z półrocznym poślizgiem przeczytałem
felieton Anny Dziewit - Meller "Czytanie książek: pogardą i lamentem nikogo
się nie zachęci" (Tygodnik Powszechny nr 18 - 19/2017 [24. 04. - 7. 05.
2017]). Błyskotliwa literatka, która - jak głosi jej biogram - "poleca
wartościowe tytuły, przepytuje autorów, doradza i spiera się o literaturę,
po prostu zachęca Polaków, by czytali", wytyka propagatorom czytelnictwa
"rytualny lament i załamywanie rąk nad narodem, którego nie ciągnie do
lektury". Co gorsza, "programy promocji czytelnictwa to niemal zawsze przekonywanie
przekonanych, a nad samą czynnością czytania unosi się subtelny wyższościowy
smrodek, [...] My, czytający, czujemy się lepsi od was - tych, co nie czytacie
- i damy wam to odczuć, a jeśli już poczujecie się wystarczająco gorsi,
może zapragniecie dołączyć do naszego znakomitego grona". Słowem autorka
"siedzi i ma za złe".
Jak się ma to "bicie piany" do rzeczywistości?
Nakreślony obraz wydawców, księgarzy, bibliotekarzy, a więc osób parających
się zawodowo propagowaniem czytelnictwa, to nie portret lecz karykatura.
Bo teksty - książki, artykuły - "na temat" mają z reguły wydźwięk optymistyczny,
a przynajmniej rzeczowy. Żeby nie być gołosłownym - oto fragment ulotki,
wydanej z okazji tegorocznego "Światowego święta książki" (23. 03.), pióra
Magdaleny Wojaczek, pedagoga specjalnego: "Pedagodzy i psychologowie bardzo
często podkreślają znaczenie książki w życiu człowieka, poczynając od niemowlęctwa,
kończąc zaś na podeszłym wieku. Czytanie na głos małemu dziecku stymuluje
jego umysł, pozwala na zrozumienie siebie i otaczającego je świata, a przede
wszystkim wiąże się z dużą przyjemnością. Dla nastolatków lektura książki
może pomagać w pokonywaniu wielu problemów wieku dorastania, w kształtowaniu
pozytywnych zachowań i relacji z innymi ludźmi. Dorośli pod wpływem właściwej
lektury mogą zmieniać swoje decyzje i wybory życiowe. A głośne czytanie
osobom w podeszłym wieku nie tylko pozytywnie wpływa na ich pamięć, ale
przede wszystkim zacieśnia więzy rodzinne".
Mało tego. Okazuje się, że czytanie książek wydłuża życie. "Dziennik związkowy"
z 04. 09. 2016. donosił, że "naukowcy z Yale University twierdzą, że poświęcanie
pół godziny dziennie na czytanie książek wydłuża życie o dwa lata. W trakcie
badania sprawdzili oni nawyki czytania u 3635 osób w wieku powyżej 50 roku
życia, by zorientować się, jaki efekt na długość życia wywiera czytanie.
[...] Badanie trwało 12 lat. Uczeni odkryli, że we wskazanym czasie prawdopodobieństwo
śmierci u osób, które czytały najwięcej, było o 23% niższe, niż u uczestników,
którzy książek nie czytali wcale. Co więcej, osoby takie żyły przeciętnie
dwa lata dłużej".
W sporej antologii tekstów o czytaniu książek nie znalazłem ani jednego
cytatu wydzielającego "wyższościowy smrodek". Wspólna ich cecha, to dzielenie
się entuzjazmem czytania, miłością do książek. Dwa fragmenciki z powieści
współczesnych
dla przykładu.
Teresa, główna postać "Królowej południa" hiszpańskiego pisarza Arturo
Perez-Peverte'a, wyznaje: "Książki są bramą, przez którą wychodzisz na
ulicę. [...] Dzięki nim uczysz się, mądrzejesz, podróżujesz, marzysz, wyobrażasz
sobie, przeżywasz losy innych, swoje życie mnożysz razy tysiąc. Ciekawe,
czy ktoś da ci więcej za tak niewiele. Pomagają też odpędzić różne złe
rzeczy - samotność, upiory i tym podobne. Czasem się zastanawiam, jak możecie
znieść to wszystko wy, które nie czytacie".
I wypowiedź Claire, bohaterki "Arbuza", powieści irlandzkiej pisarki, Marian
Keyes: "Zawsze, gdy znalazłam się w promieniu stu metrów od księgarni,
czułam, jak w moich żyłach krąży zwiększona dawka adrenaliny. Uwielbiałam
książki. [...] Uwielbiłam je dotykać . Kochałam ich zapach. Księgarnia
była dla mnie jaskinią Alladyna. Za tą lśniącą okładką można znaleźć inne
światy, historie życia wielu ludzi. Wystarczy tylko zajrzeć".
Podpisuję się oburącz pod obu wyznaniami. Bez czytania żyć nie potrafię.,
a nawet gdybym potrafił, to nie chcę.
|