ODKRYWANIE ŚWIATA 

         "Wiemy dosyć o świecie, o miłości,
            wstydzie, o regułach rządzących 
             zegarem i o wszystkim, co minęło.
             Wiemy zbyt wiele i prawie nic" ( Michael Kruger - Pejzaż z drzewem)

Lipiec tego roku obfituje w artystyczne spotkania polskich Kanadyjczyków w kraju ojczystym.  Tak się szczęśliwie złożyło, że moja naukowa wizyta w Polsce zbiegła się z przylotami bliskich mi artystów polskich mieszkających w Kanadzie. Adam Kołodziej, ceniony w Polsce i Kanadzie scenograf, wykładowca w School of Interior Design - Ryerson University w Toronto, oraz jego żona, malarka Irena IRiKO Kołodziej, o której twórczości pisałam w "Biuletynie", przylecieli do Krakowa na obronę pracy doktorskiej Adama na Akademii Sztuk Pięknych. Pierwszą część przygotowanej przez Adama Kołodzieja pracy zatytułowanej "Linia w przestrzeni emocjonalnej" stanowił barokowy rysunek węglem przedstawiający chmurę symbolizującą różne etapy życia i rozwoju artysty. "Chmurze emocjonalnej" towarzyszył opis słowny na osobnej planszy. Artysta omawiając  zawiłości rysunku tłumaczył ewolucję, jaką przeszedł, od intelektualnego do emocjonalnego postrzegania rzeczywistości. Wybór chmury, jako figury ilustrującej emocje, wiąże się  z szeroką wiedzą Adama wynikającą ze studiowania pism filozofów przyrody, zainteresowaniem kosmosem i fenomenem naszego istnienia we wszechświecie. Ziemia i człowiek to cząsteczki wszechświata i powinniśmy, zdaniem artysty, mieć świadomość tej naszej małości i wielkości w przestrzeni kosmosu. Tworzenie rysunku węglem było symbolicznym aktem pracy twórczej, gdyż węgiel jest tworem natury, a elementy węgla występują również w naszym organizmie. Kolejnym etapem pracy był model " chmury emocjonalnej" wykonany w wosku przez artystę. Adam chciał stworzyć przestrzenny odpowiednik swego rysunku, co udało się znakomicie. Z kolei model ten miał swój odpowiednik w wersji wykonanej przez komputer. Komputerowy model "chmury emocjonalnej" był formą pozbawioną charakteru, niuansów, znamion, które nadaje sztuce tylko ręka artysty. Oczywistość? I tak i nie, bowiem nasza epoka, zdominowana przez technologie, zapomina się, nie wyznaczyła granic, których komputery nie mogą i nie powinny przekraczać, bowiem nie tylko zagraża nam to wyeliminowaniem człowieka z procesu produkcji, ale również grozi wyeliminowaniem artysty z procesu tworzenia. Jest to groźne zjawisko, dlatego też Adam Kołodziej, w trakcie obrony pracy doktorskiej, wyraził uznanie krakowskiej ASP, kształcącej przyszłych artystów ciągle według modelu tradycyjnego, w którym rysunek jest ważnym elementem studiów. Wiele szkół artystycznych zrezygnowało już z uczenia rysunku - "bo komputer potrafi to lepiej". Czy rzeczywiście? Doktorat Adama był istotnym głosem oddanym w imię zachowania w naszym świecie emocji, autentyczności, tworzenia i humanizmu. Bardzo jestem szczęśliwa, że uczestniczyłam w "przestrzeni emocjonalnej" Adama, który z dniem 1 lipca 2013 roku otrzymał tytuł Doktora w dziedzinie sztuk plastycznych, w dyscyplinie artystycznej - Sztuki Piękne- Dzieło Rysunkowe. 

Z magicznego Krakowa, w którym ciągle sztuki piękne i artyści mają się dobrze, czego dowodem rozliczne wystawy, festiwale i koncerty, przeniosłam się do ogrodu różanego w warszawskich Łazienkach.  W plenerze, w niedzielne południe 7 lipca, pod największym i najsłynniejszym pomnikiem Fryderyka Chopina, dłuta Wacława Szymanowskiego, koncertowała Zuzana Simurdowa, a o godzinie 16 dał swój recital Mikołaj Warszyński. Ta para pianistów znana jest dobrze publiczności Montrealu, wielokrotnie koncertowali w konsulacie polskim, a teraz dostąpili zaszczytu zagrania w Łazienkach Królewskich , dla publiczności, która już od 54 lat zasiada na ławeczkach, rozkłada się na trawie wokół stawu, przytula się do pomnika Chopina, by w letnie niedzielne popołudnia słuchać muzyki Chopina wśród róż i drzew. Na koncert Zuzany przybyło około 500 osób i tyle samo słuchało koncerty Mikołaja. Oboje artyści byli w znakomitej formie, grali porywająco, co odczuwało się w zwielokrotnieniu, gdyż piękno muzyki połączyło się z pięknem natury - ze słodko pachnącymi lipami, z szumiącymi sosnami, wonią róż i ożeżwiającą bryzą wiatru, która lekko chłodziła ten upalny dzień. Zuzanna i Mikołaj nagrodzeni zostali gorącymi brawami. Prawdopodobnie ich sukces zaowocuje koncertami pod pomnikiem Chopina również w przyszłym roku. Po obu koncertach zgromadziło się wokół pianistów polskie grono z Kanady - rodzice Mikołaja z Edmonton, znajomy rodziców z Kanady, ja z Montrealu. Było nam szczególnie i radośnie. Na razie artyści są w Polsce i mają koncerty na wybrzeżu, w potem wracają do Korei Południowej, gdzie uczą fortepianu na Catolic University of Deagu. W przypadku obojga artystów doskonale spełnia się idea, że artysta jest wybrańcem bogów, by talentem czarował i odrywał innych od ziemi. W ogrodzie różanym w łazienkach publiczność była zaczarowana. Siedząc na trawie wśród róż myślałam, że fenomen tworzenia, dzielenia się talentem, znany od czasów starożytnych , jest bezwzględnym dowodem na istnienie duchowej sfery w człowieku, sacrum, i artyści nie pozwalają nam o tym zapomnieć. 
 
 
. Katarzyna Szrodt 
 

ARCHIWUM FELIETONÓW

POLEĆ TEN ARTYKUŁ ZNAJOMYM Z FACEBOOKA
 


 

 


BIULETYN POLONIJNY, Postal Box 13, Montreal, Qc H3X 2T7, Canada; Tel: (514) 336-8383 fax: (514) 336-7636,
Miesięcznik rozprowadzany bezpłatnie wśród Polonii zamieszkującej obszar Montrealu i Ottawy. Wszelkie prawa zastrzeżone.