POETA MEDYTUJĄCY

"Dziennikarz - Jaki jest Pański obraz ukształtowany przez angielskie tłumaczenia Pańskiej poezji?
Czesław Miłosz - Myślę, że to jest dość dobry obraz. To jest obraz mnie samego jako medytującego poety , który mnie jest bliski, odpowiada mi. Jest dalszy od poety akcji, poety aktywnie uwikłanego w historię. Nigdy nie chciałem być uwikłany w historię. Może również dałoby się ująć jako niewygodę, kiedy mój obraz w oczach innych jest za szlachetny, jak na moje wymagania. Zbyt szlachetny i zbyt prosty. A ja nie jestem ani szlachetny, ani prosty." / fragment wywiadu z Cz. Miłoszem w Zeszytach Literackich 1/2011"

Czesław Miłosz jest poetą o wielu twarzach. Sam był zaskoczony, gdy życie kazało mu grać rolę Poety-Noblisty wystrojonego we frak. Z kolei na emigracji Miłosz czuł się Poetą-Wyklętym czytanym i rozumianym przez małą grupę czytelników. Zaskoczyła go również rola Poety-Profesora na Wydziale Literatur i Języków Słowiańskich Uniwersytetu Berkeley, którą zaproponowano mu w 1960 roku. Przez 20 lat Miłosz pełnił nie tylko funkcję  wykładowcy, ale i mentora bogatego w doświadczenia własnego życia. Kreślił przed studentami perspektywę etyczną, choć zdawał sobie sprawę z niewdzięczności tej misji: " Powiedz im, że jest różnica między złem i dobrem, brzydotą i pięknem, prawdą i kłamstwem, to na obrzydliwego kaznodzieję wyjdziesz. Czuję się jak krowa, która wstąpiła do baletu"- pisał w liście do Jerzego Giedroycia. 

Jednak wysiłki Miłosza - profesora nie szły na marne. " To on mnie uczył czym jest dobro i zło" - powiedziała jedna ze studentek.  Miłosza fascynował dualizm naszego świata. Boską łaskę zwalczają moce zła, walka tych sił rozgrywa się na tle obojętnej przyrody i nieczułego społeczeństwa, które podporządkowane jest ślepej konieczności istnienia. Tych sprzeczności nigdy nie uda się usunąć, jednak człowiek nie powinien porzucać prawa odróżniania dobra od zła, prawdy od fałszu, piękna od brzydoty. Aby oswoić klęski i samotność emigranta Miłosz rozpoczął tłumaczenie Biblii. Podejmując się tego gigantycznego zadania dbał o filologiczną wierność hebrajskiemu i greckiemu oryginałowi. Kalifornia, w której Miłosz zamieszkał z rodziną w 1960 roku symbolizowała dla niego przede wszystkim pustynię i pustkę. Ameryka według Miłosza to kraj płócien Edwarda Hoppera, bezkresna przestrzeń, w której giną ludzkie postaci, kraj ludzi samotnych i zagubionych w Naturze przerastającej wszystko swoją potęgą. "Tutaj samotność jest połączoną samotnością oceanu i pustyni, jest  Nie-ludzka, wildness. Właśnie dlatego człowiek mając świadomość tragizmu istnienia nie może poddać się - musi tworzyć wartości. Rozdarty między rozumem a wiarą, wiecznością a ulotnością chwili - musi ciągle zdawać sobie sprawę z etyki dobrych uczynków. Taką wskazówkę daje nam Poeta Medytujący.
 

W DRODZE

Do czego powołany? Dla kogo powołany? Wielki Boże, na oślep,
Przez widnokręgi z bawełny,
Fatamorgany rudych łusek na warowniach nadmorskich prowincji,
Przez dym palonego wina nad łożem potoków albo błękitną myrrę przygasłych kościołów.
Do niedosiężnej kotliny ocienionej na zawsze słowami gdzie nagich klęczących obmywa źródło nierzeczywiste.
Bez jabłka wiadomości na wirażach od ziemi do nieba i od nieba w krew zeschłą garncarzowej roli.
Wydziedziczony z proroctw, spożywając swój chleb w południe
pod sosną wysokopienną mocniejszą od nadziei. 
 

NA TRĄBACH I NA CYTRZE

Zwracam się do Ciebie, moja świadomości, kiedy w noc parną 
I pełną błyskawic samolot ląduje w Beauvais albo Kalamazoo.
I stewardesa krząta się cicho żeby nie budzić śpiących a jaśnieją 
Pode mną woskowiny miast
Myślałem że zrozumiem ale już póżno i nie rozumiem nic prócz 
Śmiechu i płaczu.
Mokre trawy żyznych dorzeczy odjęły mi czas i zmieniły wszystko w teraz 
Bez początku i końca.
Ginę w spiralach architektury, w liniach kryształu, w dźwięku
Niesionych lasami instrumentów.
Powracam w nadmiar sadów i tylko echo szuka mnie w domu na 
Wzgórzu pod stuletnią leszczyną.
I jakże dogonisz mnie, uroczysta, odważająca winy i zasługi,
Jeżeli nie pamiętam kim jestem i kim byłem?
Na wielu brzegach jednocześnie leżę z policzkiem na piasku
I słyszę jak bijąc w ekstatyczne bębny nadbiega ten sam ocean.

/ wiersze z tomu "Miasto bez imienia" /
 
 
 
. Katarzyna Szrodt
 

ARCHIWUM FELIETONÓW

 


 

 


BIULETYN POLONIJNY, Postal Box 13, Montreal, Qc H3X 2T7, Canada; Tel: (514) 336-8383 fax: (514) 336-7636, 
Miesięcznik rozprowadzany bezpłatnie wśród Polonii zamieszkującej obszar Montrealu i Ottawy. Wszelkie prawa zastrzeżone.