NARESZCIE POLACY BYLI WIDOCZNI
W SZTUCE KANADYJSKIEJ - POLISH ARTISTS IN CANADA, MONTREAL, GALERIE D'ARTS
CONTEMPORAINS, 1-30 XII 2016
W latach 90. dzięki działalności
Konsulatu Generalnego RP i Galerii Malbork, polscy artyści plastycy mieli
możliwości prezentowania swojej sztuki. Nigdy tych wystaw nie było dużo
i zawsze sytuacja plastyków, którzy zdecydowali się na emigrację nie była
łatwa. Emigracja jest traumatycznym procesem, a emigracja talentu graniczy
z samobójstwem, gdyż jest odcięciem się od korzeni zasilających talent
artysty: środowiska inspirującego, odbiorców i nabywców sztuki, mecenatu
instytucji kultury. Kanada jest krajem niełatwym dla sztuki, nigdy nie
była łaskawa dla sztuki i artystów - nawet artyści kanadyjscy mieli i mają
trudności, by utrzymać się z pracy twórczej. Brak instytucji kultury opiekujących
się artystami, brak galerii państwowych, w których artyści mogliby wystawiać,
wreszcie brak nabywców sztuki i uczynienie ze sztuki biznesu i komercji
- to problemy istniejące w Kandzie od dawna.
A jednak, siła talentu i
chęć tworzenia są tak silne u artystów-imigrantów, że działają mimo wszystko,
z uporem współtworząc ważny rozdział historii sztuki : Polska sztuka powstała
poza granicami kraju. Ostatnim grupowym spotkaniem plastyków polskich osiadłych
w Montrealu, był zorganizowany przez Loto-Quebec w 2006 roku "Dialoque-
de la Pologne au Quebec", w którym wzięło udział dziesięciu artystów. Musiało
minąć dziesięć lat, by w prestiżowej Galerie D'Arts Contemporains, usytuowanej
w centrum Montrealu, specjalizującej się od ponad 30 lat w sprzedaży czołowych
artystów kanadyjskich i quebeckich, od 1 XII zagościli polscy plastycy-imigranci.
Realizacja wystawy stała
się możliwa dzięki mojej współpracy z Galerie D'Arts Contemporains. Fakt
obronienia przeze mnie doktoratu na Uniwersytecie Warszawskim na temat:
Portret trzech pokoleń polskich artystów plastyków w Kanadzie, w latach
1939-1989, zainspirował właściciela galerii do udostępnienia mi przestrzeni
na wystawę prac polskich malarzy i rzeźbiarzy. Kluczem doboru było ukończenie
wyższych studiów artystycznych w Polsce, emigracja do Kanady do 1989 roku
i kontynuowanie twórczości w nowym kraju. Poza kilkoma wyjątkami, dominowała
na wystawie tzw. artystyczna fala solidarnościowa lat 80. Przestrzeń galerii
ograniczyła liczbę zaproszonych do dwudziestu dwóch: siedemnastu artystów
z Montrealu, czterech twórców z Toronto, jedna malarka z Ottawy.
Przestronne i jasne wnętrze
galerii wyeksponowało wszystkie czterdzieści pięć prac tworzących prezentację
eklektyczną i różnorodną. Wkraczając w przestrzeń wystawy uderzała wielość
stylów i tematów, w odmiennych pracach wyczuwało się europejskiego ducha,
ze względu na dominację figury nad abstrakcją, ale również ze względu na
znakomity poziom artystyczny prac. Pejzaż miejski Marka Żółtaka i Jana
Delikata, postaci baletnic Janusza Migacza, portrety muzyków i arlekiny
Ireny Stawińskiej, ekspresjonistyczne światy Miry Reiss, portret matki
Piotra Królikowskiego - inspirując się rzeczywistością, pokazywały ją w
plastycznym ujęciu.
Na tle królującej w Kanadzie
abstrakcji, to duże zaskoczenie dla klienteli galerii, choć polscy artyści
realizują się również w abstrakcji. Małżeństwo malarzy Dorota Dylag i Piotr
Królikowski pokazało swoje semi abstrakty, będące częścią tryptyków, z
których obraz "Rouge" Piotra Królikowskiego, od chwili zawieszenia wzbudzał
żywe zainteresowanie. Iriko Kołodziej, malarka z Toronto przysłała
swoje dwa małe "powietrzne" abstrakty "Colours of hope" i "Magic Hour".
Wiele osób zachwycił delikatny olej Marioli Nikiel "Hiver prelude", abstrakcyjny
pejzaż w bieli i szarościach. Dwie prace Reginy Czapiewskiej, malarki,
której murale pokryły ściany Casino de Hall, zdradzają fascynację malarstwem
naskalnym, z kolei Ewę Scheer inspiruje proces malowania na lodzie i fotografowanie
procesu przenikania kolorów i form w wyniku topnienia, co utrwala na fotografii,
nazywając swoje prace ice paintings.
Na tle prac malarskich wyróżniały
się dwa rysunki Adama Kołodzieja, znanego scenografa, profesora Ryerson
University w Toronto, oraz dwie litografie Ludmiły Armaty. Polska artystka
ceniona jest w Kanadzie za swoje "sferyczne" dzieła powstające w rzadkiej
technice akwatinty. Dwójka rzeźbiarzy zaproszonych do udziału w wydarzeniu
- Bożena Happach z Montrealu i Andrzej Pawłowski z Toronto, tworzą semi
abstrakty w brązie, kamieniu, drewnie, improwizując na temat ludzkiej sylwetki.
Jolanta Sokalska, artystka wcześniej mieszkająca i działająca w Winnipegu,
zaprezentowała kompozycje inkrustowane w szkle i szklano-złotą biżuterię.
Zbigniew Sokalski pokazał dwa semi abstrakty "The King" i "Lonely Night"
przyciągające swoją symboliczną narracją. Nie mogło zabraknąć plakatów,
gdyż polska sztuka słynie, już od lat 60. z wybitnych twórców szkoły plakatu,
której przedstawicielem w Montrealu jest Alfred Hałasa, znakomity plakacista
i profesor UQAM University. Najmłodszymi artystami była Klara Pokrzywko
i Piotr Wedzicha, którzy chętnie podjęli dialog artystyczny z pokoleniem
solidarnościowym, dominującym na wystawie.
Wystawa Polish Artists in
Canada, pokazała aktualnie powstającą sztukę polskich plastyków tworzących
w Kanadzie, w całej jej wielości i rozkwicie. "Vie Des Arts", kanadyjski
magazyn sztuki, zauważył wystawę i opisał ją na swoich łamach bardzo pozytywnie.
Codzienna gazeta "Metro" opublikowała obszerny tekst omawiający wystawę,
pióra Natalii Wysockiej, młodej, bardzo zdolnej dziennikarki zajmującej
się kulturą i sztuką. Wydarzenie zauważone przez artystyczne środowiska
Kanady, nie powinno było umknąć polonijnej diasporze. Społeczeństwa istnieją
dopóki istnieje ich kultura i sztuka.
Prawdopodobnie wystawa stanie
się trampoliną do pokazania dokonań artystów-imigrantów w kraju. Na wernisażu
padła propozycja ze strony pracownika Instytutu Adama Mickiewicza i przedstawiciela
ambasady RP w Ottawie, aby z okazji obchodów 100-lecia Niepodległości Polski
w 2018 roku, zorganizować w Kanadzie dużą wystawę artystów-imigrantów i
następnie pokazać ją w kraju. Oby Nowy Rok spełnił te plany!
Byłaby to realizacja końcowego
wniosku-życzenia mego doktoratu, aby dorobek artystyczny stworzony na emigracji,
nazwany trafnie przez profesora Jana W. Sienkiewicza "sztuką w poczekalni",
został doceniony przez polskie środowiska artystyczno-naukowe w kraju i
wszedł na stałe do powojennej historii sztuki.
|