TALENT NA EMIGRACJI

"Trajektoria ludzkiego losu to walka, z której wychodzi się zwyciężonym: tracimy siły, ludzi nam bliskich, moc działania, wreszcie samo życie. Nie wygrywamy. Jedyna obietnica , której realizację na pewno przyniesie jutro, to nasza przegrana" - napisał Eric Emmanuel Schmitt.  Ale, radzi filozof, jeśli nie możemy zmienić naszej doli człowieczej, to musimy się w tej doli odnaleźć, pokonując smutek i chaos, by dać z siebie coś i zaznaczyć swój ślad. Możemy - musimy walczyć z zasypującym wszystko piaskiem zapomnienia, możemy-musimy znaleźć w sobie to, co jest w nas najwartościowsze i starać się rozwinąć ten dar. Artyści polscy przybyli do Kanady po 1940 roku, to z nielicznymi wyjątkami, już zamknięte karty losu. Odeszli z życia, odeszli w zapomnienie, zaginęło wiele ich dzieł, ale byli i tworzyli, rozwijali swój talent, pomimo trudnych warunków życia na emigracji i należy im się przypomnienie, by trud życia nie poszedł na marne. Nie udało się polskiej społeczności w Kanadzie zbudować muzeum gromadzącego dzieła sztuki artystów-emigrantów i archiwa polskiej diaspory w Kanadzie. Kolekcję dzieł polskich artystów-emigrantów konstruuję w mojej wyobrażni. Odtwarzam biografie prowadząc jednocześnie prywatne śledztwo, by dowiedzieć się, co stało się ze spuścizną artystyczną po tak znanych, a obecnie zapomnianych, artystach jak: Krystyna Sadowska, Mary i Roman Schneiderowie, Henryk Hoenigan, Rafał Malczewski, Aleksander Oleśko-Ferworn, Genowefa Staroń, Hermina Wrażej. 

Wzruszający artykuł w "The Globe and Mail" z 2008 roku, wspominał Stefana Siwińskiego, nazywanego polskim Don Kichotem, niegdyś znanego w Kanadzie projektanta mebli, który zmarł samotnie w domu i odnaleziony został dopiero po kilku dniach. Słynne były jego krzesła dla portów lotniczych, stół ze szklanym blatem na czterech nogach manekina kobiecego. 

Krystyna Sadowska, to artystka , która zaznała sławy w Kanadzie. Mieszkając tu od 1949 roku dużo wystawiała, rysowała, malowała, tworzyła tkaniny, uprawiała rzeźbę i metaloplastykę.  Rzeźby Sadowskiej znajdują się w przestrzeni Toronto, wiele tkanin i rysunków zakupionych zostało przez muzea i kolekcjonerów prywatnych. Do końca lat 70-tych artystka była bardzo aktywna, dużą retrospektywną wystawę zorganizowało jej w 1977 roku muzeum w Windsor. Po śmierci Krystyny Sadowskiej dzieła znajdujące się w jej domu zaginęły i do dziś nie zostały odzyskane. 

Mary i Roman Schneiderowie przybyli do Kanady w 1950 roku. Mary - znakomita malarka akwarelistka, Roman - wybitny twórca ceramiki. Schneiderowie łączyli twórczość własną z intensywną działalnością pedagogiczną. Roman Schneider był profesorem na wydziale Kompozycji Brył i Płaszczyzn w College of Arts w Toronto, latem artyści uczyli w letniej szkole Madoc Art Centre. W 1963 roku Schneiderowie otworzyli własną szkołę sztuki w Actinolite, Ontario. Mary brała udział w ogromnej ilości wystaw indywidualnych i zbiorowych. Świetlista barwność jej akwarel była wielokrotnie doceniana i nagradzana. Artystka najchętniej malowała kwiaty, naturę i architekturę. W 1969 roku ofiarowała ratuszowi w Toronto teczkę rysunków przedstawiających starą architekturę Toronto i okolic. Recenzja poety Wacława Iwaniuka tak opisywała wystawę Mary Schneider w Pollock Gallery w 1965 roku: "Sztuka, jak kobieta, musi mieć oprawę - rama, światło, ściana. Delikatne, jasne akwarele pokazały na ciemnych ścianach swoją jakość. Mary jest urodzoną akwarelistką czułą na kolor i głębię. Obrazy jej są czyste, przezroczyste, głębokie. Mary widzi zawsze przedmiot lub namalowaną scenę i nawet w najbardziej odrealnionych obrazach widzimy słońce, cień drzewa, refleks wody. Słońce na jej obrazach grzeje, a woda nabiera życia."

Schneiderowie często ofiarowywali swoje dzieła na cele dobroczynne, wspierali wydarzenia polonijne, uczestniczyli w życiu Polonii , a dom ich zawsze był przestrzenią otwartą dla sztuki i jej entuzjastów.

Gdzie możemy obejrzeć dziś dzieła Schneiderów? Jeden obraz Mary znajduje się w konsulacie RP w Toronto, w kolekcji ofiarowanej przez Andrzeja Pawłowskiego, kilka dzieł znalazło się w Archiwum Emigracji w Toruniu, a gdzie jest reszta?
 
Henryk Hoenigan, urodzony w 1917 roku, studiował w Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie u Wojciecha Weissa. Po wywiezieniu na Syberię w 1939 roku, wydostał się z nieludzkiej ziemi wraz z Armią Andersa. Na Bliskim Wschodzie uczył plastyki w polskiej szkole i powrócił do malarstwa. W latach 1946- 50 mieszkał w Paryżu. Te paryskie lata wpłynęły na ewolucję jego malarstwa - paleta barw stała się ciemniejsza, w kompozycji widoczny był wpływ francuskiego postimpresjonizmu. Do Kanady artysta przybył w 1950 roku. Musiał odpracować trzy lata na farmie, by otrzymać pozwolenie pozostania na emigracji. Artysta z dyplomem pracujący fizycznie u kanadyjskiego chłopa?! Po skończeniu kontraktu Hoenigan zamieszkał w Toronto. Podjął pracę w sklepie, a po pracy malował.  W Kanadzie twórczość jego oscylowała między malarstwem figuratywnym a abstrakcją, ale zawsze kobieta, piękno ciała kobiecego, relacja między kobietą a mężczyzną, były tematami dominującymi. Hoenigan zauważony przez krytykę kanadyjską, powoli stał się artystą docenianym i wystawianym w ważnych galeriach Toronto. Artystę reprezentowała Art Gallery of Cobourg. W 1976 roku odbyła się w tej galerii duża wystawa retrospektywna Hoenigana. Esej znanego kanadyjskiego krytyka sztuki, Horacego Browna, zamieszczony w katalogu wystawy, kończy się słowami: "Henryk Hoenigan to dużej miary artysta i bardzo dobry człowiek kochający sztukę, przyrodę i ludzi". Gdzie można dziś obejrzeć obrazy Henryka Hoenigana? W kolekcji Andrzeja Pawłowskiego ofiarowanej konsulatowi polskiemu w Toronto, w Art Gallery of Cobourg. 

Byli i tworzyli, pomimo trudności życia. Już ich nie ma. Twórczość ich - najczęściej zapomniana, często zaginiona. Warto odzyskać pamięć o polskich artystach tworzących w Kanadzie. Właśnie to robię, odsłaniając kolejne fragmenty zasypanej przez czas mozaiki. Bo, wracając do wcześniej cytowanego E.E. Schmitta -  "Jestem optymistą, ponieważ nie wierzę w postęp, a dokładnie, nie wierzę w postęp samoistny, postęp beze mnie, bez mojej woli i wysiłku". 

I tym optymistycznym, wiosennym akcentem żegnam się z Państwem, życząc nadejścia wiosny - w naturze i w sercu.
 
 
. Katarzyna Szrodt 
 

ARCHIWUM FELIETONÓW

 


 

 


BIULETYN POLONIJNY, Postal Box 13, Montreal, Qc H3X 2T7, Canada; Tel: (514) 336-8383 fax: (514) 336-7636,
Miesięcznik rozprowadzany bezpłatnie wśród Polonii zamieszkującej obszar Montrealu i Ottawy. Wszelkie prawa zastrzeżone.