TADEUSZ ROMER- DYPLOMATA
I EMIGRANT
Dyplomata to człowiek, który dwukrotnie się zastanowi,
zanim nic nie powie. /Winston Churchill/
"Tadeusz Romer - dyplomata
i emigrant"- tak zatytułowałam wystawę poświęconą Tadeuszowi Romerowi,
którą przygotowałam w 2006 roku w Muzeum Wychodźstwa im.I.J.Paderewskiego
w Łazienkach Królewskich w Warszawie. O Tadeuszu Romerze wiedziałam dużo.
Kilka lat wcześniej poproszona zostałam przez Teresę Romer, najstarszą
córkę Romerów, o uporządkowanie dokumentacji rodzinnej, która od śmierci
Zofii i Tadeusza Romerów cierpliwie czekała na wydobycie z zapomnienia.
Godziny spędzone nad archiwaliami romerowskimi uważam za jedne z najważniejszych
w moim montrealskim życiu zawodowym. Przeglądając dokument po dokumencie,
wczytując się w listy, dyplomatyczne depesze i wystąpienia Tadeusza Romera,
porządkując każdą zachowaną karteczkę: bilety wizytowe, zaproszenia na
przyjęcia, zapiski oficjalne i prywatne, budowałam sobie w myślach obraz
życia i działań Tadeusza Romera, zawierałam znajomość z tą niepoznaną przeze
mnie osobą, której ślady życia trafiły teraz w moje ręce. Powoli wyłaniał
się z nich człowiek prawy i odważny, który postawiony oko w oko wobec wyzwań
historii - wzorowo im sprostał.
Tadeusz Romer służył w polskiej
dyplomacji w burzliwym okresie międzywojennym i w czasie wojny. W roku
1919 został zatrudniony w odradzającym się po latach zaborów Ministerstwie
Spraw Zagranicznych. Pracował najpierw jako sekretarz w polskiej misji
dyplomatycznej w Paryżu i aktywnie uczestniczył w przygotowaniach pierwszego
traktatu wojskowego suwerennej Polski. W 1921 roku wezwano go do Warszawy
i podjął pracę w Centrali MSZ w Wydziale Zachodnim. W 1928 roku, z żoną
i malutką córeczką Teresą, wyjechał do Rzymu, gdzie objął funkcję radcy
poselstwa, późniejszej ambasady RP, w Wiecznym Mieście. W 1935 roku Romer
został szefem poselstwa RP w Lizbonie, a po dwóch latach otrzymał prestiżową
nominację na ambasadora RP w Japonii. To tutaj właśnie, na placówce w Tokio,
według mnie, Tadeusz Romer sprawdził się najbardziej, jako dyplomata i
człowiek, tutaj wykazał się współczuciem wobec uchodźców wojennych i odwagą
w działaniu, czyniąc ambasadę bezpieczną przystanią dla potrzebujących
i przyjaznym etapem w ich wojennej tułaczce, w którym zyskiwali wytchnienie,
oparcie i wizy do dalszej wędrówki. Pierwsze sygnały o przymusowych przesiedleniach
tysięcy obywateli polskich w głąb ZSRR i o losie zesłańców, zaczęły docierać
do ambasady RP w Tokio z początkiem czerwca 1940 roku, w listach rodzin
zaniepokojonych losem bliskich. Romer zareagował natychmiast, zwracając
się do japońskiego ministra spraw zagranicznych, czy nie zgodziłby się
udzielić, za pośrednictwem ambasady japońskiej w Moskwie, pomocy materialnej
zesłańcom polskim. Prośba przekazana do Moskwy pozostała bez odpowiedzi.
Wobec tego ambasador Romer udał się do Japońskiego Czerwonego Krzyża i
na ich ręce złożył memorandum o losie polskich jeńców w Sowietach. "Wobec
niedopuszczania przez ZSRR żadnej pomocy ani kontaktu z zesłańcami z zagranicy
oraz braku szans zabiegów japońskich w Moskwie, jedynie Stany Zjednoczone
mogłyby może przez oficjalną interwencję lub presję kampanii prasowej uzyskać
prawo wysłania misji Czerwonego Krzyża i zorganizowania pomocy, do której
przyłączyłyby się wówczas inne kraje" pisał Romer w raporcie do Londynu.
Działania Romera mające na celu pobudzenie do działania władnych ku temu
instytucji i państw, wyzwoliły w nim samym gotowość do przygotowania akcji
ratunkowej. W ambasadzie powołano specjalne referaty Opieki Społecznej
i do końca maja 1941 roku udało się wysłać dla potrzebujących w ZSRR pieniądze,
paczki z żywnością, odzieżą i lekami dla 745 osób. Drugą wielką grupą obywateli
polskich, do których z pomocą ruszyła ambasada, byli uchodźcy spod sowieckiej
okupacji. Wchłonięcie przez Sowiety Litwy i Wileńszczyzny wywołało grupowy
pęd w kierunku Dalekiego Wschodu, jako jedynej drogi ratunku przed nędzą,
prześladowaniami, zesłaniem do Kazachstanu. Dzięki wizom wystawianym przez
japońskiego konsula w Kownie Sugiharę Chiune, uchodźcy przez Syberię, Koleją
Transsyberyjską docierali do Władywostoku i dalej przedostawali się do
Japonii. Według danych ambasady RP w Tokio, od sierpnia 1940 roku do października
1941 roku, na terytorium Japonii znalazło się około 2185 obywateli polskich
(98% pochodzenia żydowskiego), którym pracownicy polskiej placówki ruszyli
z pomocą. Ambasador Romer starał się osobiście o wizy do Kanady, Palestyny,
Ameryki Środkowej i Południowej, Australii i Stanów Zjednoczonych.
" A gdy już odjeżdżaliśmy
z Japonii - jedni do wojska, inni do rodzin, do znajomych lub w nieznane
"za chlebem", w porcie był zawsze ktoś z ambasady, kto żegnał, życzył szczęśliwej
podróży. I to był sukces naszej ambasady, sukces ambasadora Romera i całego
podległego mu personelu. Bo, naprawdę, nie był to urząd. Był to raczej
dom rodzinny, schronisko tułaczy, przychodnia dla smutnych i stroskanych,
lecząca wszystkie kłopoty, wynajdująca środki na życie, załatwiająca wizy,
bilety, przejazdy, permity i tysiące różnych drobnych spraw, o których
nie sposób pisać. I jeszcze jedno. Była tam Polska. A to jest przecież
najważniejsze."- wspominał po latach jeden z uchodźców. Dramatyczne losy
wojny spowodowały, że Romer powołany został na stanowisko ambasadora RP
w Moskwie-Kujbyszewie. Tutaj starał się nie tylko poprawić trudne relacje
polsko-radzieckie, ale przede wszystkim pomóc rzeszy polskich obywateli,
przymusowo zesłanych do ZSRR, wydostać się z tej nieludzkiej ziemi. Zaangażowanie
Romera na rzecz uchodźców docenione zostało przez premiera Sikorskiego
, czego dowodem było odznaczenie ambasadora Złotym Krzyżem Zasługi z Mieczami,
dokonane osobiście przez generała w Kairze w 1943 roku. Kolejnym trudnym
etapem było przyjęcie funkcji szefa polskiej dyplomacji w rządzie Stanisława
Mikołajczyka, którą Romer pełnił do listopada 1944 roku, gdy wraz z całym
rządem podał się do dymisji.
Po porażce polskiej polityki
zagranicznej, którą potwierdziły postanowienia konferencji jałtańskiej,
Tadeusz Romer nie powrócił już do dyplomacji. Powojenna sytuacja międzynarodowa
skazała go na los emigranta w Kanadzie, gdzie w 1948 roku przybył i podjął
pracę nauczyciela języka i literatury francuskiej na McGill University.
Wystawa "Tadeusz Romer dyplomata i emigrant" pozwoliła na symboliczny
powrót Tadeusza Romera do Polski, w której był nieobecny od 1937 roku,
choć do końca życia służył sprawie polskiej. Przy okazji pracy nad wystawą
współpracowałam z kilkoma osobami, które od lat zajmowały się tematyką
romerowską. Były to: historyk - Beata Szubtarska, profesor japonistyki
Ewa Pałasz-Rutkowska, była ambasador RP w Tokio - Iga Rodowicz, była konsul
generalna RP w Montrealu- Małgorzata Dzieduszycka-Ziemilska. Spontanicznie
i nieformalnie stworzyłyśmy wtedy Klub Romerolożek, którego działalność
miałyśmy okazję reaktywować ostatnio, gdyż Beata Szubtarska ukończyła monografię
Tadeusza Romera, jako swoją pracę habilitacyjną.
8 maja 2016 roku w Warszawie
odbył się wieczór promocyjny w obecności goszczącej w Polsce Teresy Romer
z córkami. "Niezwykłe misje. Tadeusz Romer (1894-1978). Dyplomata RP w
świecie dyktatur i wojen" to " książka o człowieku i dyplomacie, który
pojmował swoje życie i pracę jako służbę Ojczyźnie i ludziom, a wyznawane
zasady realizował w życiu" czytamy we wstępie. Promocja miała miejsce
w Radio Cafe, restauracji prowadzonej przez Stasia Pruszyńskiego, dobrze
znanego restauratora z Montrealu, teraz osiadłego w Warszawie. Spotkanie
znakomicie poprowadziła Małgorzata Dzieduszycka-Ziemilska. Z jednej strony
przybliżyła sylwetkę i dokonania Tadeusza Romera, nie wszystkim znane,
z drugiej starała się zbudować obraz jego osobowości. Autorka- Beata Szubtarska,
opowiedziała o swoich wieloletnich poszukiwaniach badawczych w różnych
archiwach, w różnych miejscach świata. W pewnej chwili głos zabrali pracownicy
archiwów (Archiwum Akt Dawnych Bibliotek Narodowej i Archiwum Akt Nowych)
podkreślając ogromną zasługę Teresy Romer w znakomitym zaopiekowaniu się
papierami ojca. Zachowana dokumentacja tylko wtedy zyskuje wartość, gdy
znajduje się w rękach specjalistów, gdy jest przekazana do archiwów i opracowana
naukowo wtedy postać żyje, ożywa tworzona przez nią historia i staje
się cząstką całości. Tutaj wygłoszony został apel, by przekazywać dokumentację
prywatną do stosownych archiwów państwowych, gdyż dzięki nim wzbogacamy
przeszłość o nieznane fakty, zapomniane osoby i dokonania, jak miało to
teraz miejsce w przypadku Tadeusza Romera.
Misja Teresy Romer by pamiątki
po ojcu znalazły się w ojczyźnie, której tak ofiarnie służył, zakończyła
się następnego dnia przekazaniem orderów Tadeusza Romera do archiwum Ministerstwa
Spraw Zagranicznych.
|