WÓZ ALBO PRZEWÓZ

Gdziekolwiek byśmy nie spojrzeli, widać dość wyraźnie, że koniec tego roku może przynieść, w opinii bardzo wielu obserwatorów bieżących wydarzeń, jakąś znaczącą zmianę - niekoniecznie na lepsze, choć i tego nie można wykluczyć. Dotyczy to umeblowania sceny politycznej zarówno w Polsce, jak też i poza nią. W odróżnieniu od marzycielskich uniesień lat dziewięćdziesiątych, teraz do drzwi polskich domów - choć nie tylko tam - stuka niezbyt powabna rzeczywistość poszukująca ze świecą idealistów. 
 
Gdyby opisać stan ducha liderów wszystkich dotychczasowych partii politycznych w Polsce, to łączy ich jedno - podskórny niepokój i nieusatysfakcjonowanie sytuacją po wyborach prezydenckich. Niewątpliwy zwycięzca prezydent-elekt Andrzej Duda wygrał ponieważ a). nie jest Jarosławem Kaczyńskim oraz b). jego przeciwnik prezydent Komorowski wyraźnie znużył sobą wyborców, a poza tym miał dziwnie chaotyczną strategię. W tej chwili dziejowej partia Prawo i Sprawiedliwość musi sobie powiedzieć "wóz albo przewóz - musimy na jesieni zdobyć rządy większościowe." Koalicja byłaby jakimś rozwiązaniem, gdyby ewentualny koalicjant Paweł Kukiz (zajmujący w sondażach drugie miejsce) miał np. 12% poparcia, ale nie aż 24%, tak jak teraz (t.j. 18 czerwca). Nic dziwnego, że prezesa PISu antysystemowość Kukiza zaczyna mocno uwierać. To co ów "młody gniewny" rockman (52 lata) proponuje, to właściwie ideologiczny gulasz - liberalizm obyczajowy (m.in. w kwestii aborcji, in vitro oraz religii w szkole), socjalistyczne podejście do gospodarki, konserwatyzm w kwestiach międzynarodowych - a wszystko to razem podlane gęstym sosem retoryki hura-patriotycznej. Dotychczas specjalistą w serwowaniu podobnych dań wyborczych był szef kuchni (politycznej) Jarosław Kaczyński - ale to też już przeszłość. Przed ruchem Pawła Kukiza stoi dylemat: albo ich idol "utemperuje się" i zrazi do siebie większość fanów; albo spełni na 100% nadzieje polskich oburzonych - i wtedy zderzy się z wielką koalicją wszystkich innych partii. Ostatnio elity PISu (najpewniej po konsultacji z Prezesem) zaczynają nieco cieplej mówić o jednym z platformersów; jest nim Grzegorz Schetyna. Nic nie jest w tej partii szachów wykluczone - nawet na poły zapomniany twór pod nazwą PO-PIS. Tak czy owak - jeśli obecny trend się utrzyma, to całkiem możliwe, że ludzie tacy jak Paweł Kukiz zakończą w Polsce okres post-solidarnościowy. Jest oczywiste, że dla młodszych pokoleń przestaje być ważne kto 25 lat temu był "komuchem", a kto "solidaruchem". 
 
Choć prawie każdy z nas wiedział, że materiałów (realnych i wątpliwych) do atakowania rządów Platformy Obywatelskiej wystarczy na najbliższe parę lat, jednakowoż mało kto przewidywał, że motorem zmian w rządzeniu państwem będzie w naszym starym kraju nie aktywność społeczna, ani nawet sejmowa, lecz - elektronika, a ściślej urządzenia podsłuchowe i internetowy facebook. Od kilku tygodni Polska posiada już swojego własnego Edwarda Snowdena. Jest nim nasz rodzimy skandalista, niejaki pan Zbigniew Stonoga, dotąd mało znany polski biznesman, który zeskanował i opublicznił 2,5 tysiąca stron akt dochodzenia prokuratorskiego w sprawie zeszłorocznej afery podsłuchowej. Skandal, który z tego wyniknął, uderza bezpośrednio w rządzącą PO, ale pośrednio również w strukturę całego aparatu państwa. Demonstrowanie przez Prokuratora Naczelnego Andrzeja Seremeta bezradności w tej kwestii, źle wróży postępowi demokracji w Polsce. Teraz podsłuchy kompromitują Platformę, ale innym razem, inna grupa "patriotycznie" (a może i finansowo) zaangażowanych kelnerów lub innych "fachowców" użyje najnowszego sprzętu, aby np. ujawniać adresy prywatne kolejnych fukcjonariuszy służb specjalnych i szczegóły życiorysów elit prawicowych (tak jak teraz liberalnych). Obwinianie za te działania licznych sympatyków PISu w służbach specjalnych byłoby niesprawiedliwe, gdyż to sam Donald Tusk pomogł ten stan utrzymać w 2007 roku nie pozbywając się Mariusza Kamińskiego, nominata PISu, a także nie redukując szybko rosnącej liczby konkurujących ze sobą służb (ABW, AW, CBA, CBŚ, SKW, SWW - to już prawie cały alfabet). "To niesłychane. Okazuje się, że Polską rządzi p. Stonoga i paru kelnerów" pozwoliła sobie na kpinę jedna z czołowych dziennikarek. Jeżeli dodamy do tego fakt działania na terytorium Polski wywiadów różnych mocarstw (z rosyjskim na czele) to sugestia co nowe władze powinny zrobić w przyszłości nasuwa się sama. 
 
Odzywają się nie tak rzadko głosy, iż zarówno zwycięstwo Andrzeja Dudy, jak również wybuch entuzjazmu fanów Pawła Kukiza wynikają nie tylko z oburzenia i zniecierpliwienia dwudziesto i trzydziestolatków, lecz także z ich "rozrywkowego" podejścia do kampanii wyborczej. Ten elektorat już nie jest podatny na "nocne Polaków rozmowy" i wspominki o tym, jak obalano "komunę". Jest to dla większości z nich albo nudne, albo stanowi tylko zasłonę dymną, za którą załatwiane są interesy tych na górze. Bardziej przemawiają do nich (niczym w Ameryce) confetti, baloniki, cukierki, przysłowiowa kiełbasa wyborcza i nade wszystko obietnice, że od jesieni będzie lepiej. A zatem - cały polski system "okrągłostołowy" słania się pod naporem z jednej strony, kilkunastu (czyżby byłych??) esbeków, a z drugiej, tysięcy wyborców chcących głównie pokazać dawnym elitom środkowy palec. 

Jednakowoż faktem jest, że nie tylko Polska przechodzi w tym roku dalekoidące zmiany. Przed 25 laty żaden szanujący się polityk w Europie nie wzywałby jednym tchem np. do jednoczesnego zmniejszenia podatków i zwiększenia świadczeń socjalnych. Obecnie tego typu mężowie stanu już weszli do "mainstreamu" i - albo są u władzy (Węgry, Grecja), albo idą po władzę (Francja, Hiszpania, Włochy i ostatnio Polska). Aktualnie w świecie zachodnim - a nawet w Rosji odwróconej od Europy plecami, są jeszcze co najmniej dwie postaci, z których każda (używając języka Mickiewicza) "śmieszy, tumani, przestrasza". We Włoszech bardzo dobre notowania (w pierwszej trójce) otrzymuje rok po roku t.zw. Ruch 5 Gwiazd ze swoim przywódcą, zawodowym komikiem Beppe Grillo. Obiecuje on swoim rodakom, jak można przewidzieć, złote góry. No i to, że będzie jeszcze śmieszniej niż teraz. W Rosji natomiast od dość dawna grasuje na politycznym safari "enfant terrible" tamtejszej polityki niejaki Władimir Żyrinowski, przywódca faszyzującej partii, jak na ironię o niewinnej nazwie Liberalno-Demokratyczna Partia Rosji. To on jest autorem najśmieszniejszych, a czasem najstraszniejszych przemówień w moskiewskiej Dumie. Potrafi on w jednej minucie oddawać Polsce Lwów, aby po paru chwilach grozić Rzeczypospolitej atakiem atomowym. Co pewien czas drażni Rosjan plastycznie opisując, jak to złowieszcza Ameryka bezceremonialnie obchodzi się z podstarzałą matuszką Rosją. Owa prawie seksualna aluzja ma służyć jednemu celowi - rozbudzeniu rosyjskiego nacjonalizmu.  Z tego i kilku innych powodów Putin pozwala Żyrinowskiemu na bardzo wiele. Nadworny błazen z duszą patrioty, albo odwrotnie - patriota o zachowaniu błazna. Wszystko jedno - Włochy, Rosja - a ostatnio Polska reprezentowana przez Pawła Kukiza. To takie osobistości spełniają marzenia zwykłych ludzi, którzy już stracili nadzieję na zrozumiałą, transparentną i uczciwą politykę - wobec tego nie stawiają swoim idolom poprzeczki zbyt wysoko. 

Kiedy Paweł Kukiz jest sobą? Czy wtedy, kiedy zakłada koszulkę z herbem Narodowych Sił Zbrojnych, kiedy mówi o karaniu ubeków żydowskiego pochodzenia i nie płaceniu podatków, czy może wtedy, kiedy śpiewa antyklerykalne kuplety?  Tego nie wie nikt. Jak na artystę estradowego przystało, co chwila epatuje on innym rekwizytem, który pełni rolę kostiumu na koncercie rockowym wkładanego na 5 - 10 min, dla ulotnego efektu w czasie wykonywania utworu. Widać z tego jedno; na naszych oczach do polityki wchodzą nowi ludzie, którzy są wytworem nowej sytuacji w Polsce i na świecie. Można wątpić czy zaprowadzą naród do raju stabilizacji i dostatku. Nie ma natomiast żadnej wątpliwości, że naszych kuzynów w starym kraju czeka co najmniej polityczny czyściec.
 
 
. Michał Stefański
 

ARCHIWUM FELIETONÓW

POLEĆ TEN ARTYKUŁ ZNAJOMYM Z FACEBOOKA
 


 

 


BIULETYN POLONIJNY, Postal Box 13, Montreal, Qc H3X 2T7, Canada; Tel: (514) 336-8383 fax: (514) 336-7636, 
Miesięcznik rozprowadzany bezpłatnie wśród Polonii zamieszkującej obszar Montrealu i Ottawy. Wszelkie prawa zastrzeżone.