MONGOŁOWIE Z PIEKŁA RODEM
 
... Jest pod Legnicą miejsce szczególne, widoczne z autostrady przecinającej Śląsk ze wschodu na zachód. Dwie wysokie wieże klasztorne górują nad rozległą płaszczyzną, na której przed wiekami rozegrała się jedna z najbardziej znanych bitew polskiego średniowiecza. To Dobre Pole, dzisiaj zwane również Legnickim, na którym w kwietniu 1241 roku starły się piastowskie wojska ze Śląska, Wielkopolski i Małopolski dowodzone przez księcia Henryka Pobożnego z Mongołami, nazywanymi w źródłach "Tartari", czyli z piekła rodem. Wsparciem dla wojsk polskich - liczących około 6 tysięcy zbrojnych - były niemal dwa tysiące sojuszników, przede wszystkim bracia-rycerze z zakonu joannitów, templariuszy i krzyżaków. Na nic się zdały ciężkie zbroje, długie kopie, ostre miecze, zachodnia taktyka prowadzenia bitew nieprzydatna w starciu z szybkimi, lekkozbrojnymi łucznikami unikającymi bezpośredniego starcia jeden na jednego. Co więcej - najprawdopodobniej w czasie tej bitwy doszło również, po raz pierwszy w Europie, do użycia broni chemicznej; na siedem wieków przed Ypres. 
..
Tak o tym fakcie pisał Długosz: "Była tam w ich (mongolskim) wojsku między innymi chorągwiami jedna ogromnej wielkości. (...) na wierzchołku jej drzewca tkwiła postać głowy wielce szpetnej i potwornej z brodą, kiedy więc Tatarzy o jedną staję w tył się byli cofnęli i zabierali do ucieczki, chorąży niosący ów proporzec począł tą głową z całej siły machać, a natychmiast buchnęła z niej jakaś para gęsta, dym i wiew tak smrodliwy, że za rozejściem się między wojskami tej zabójczej woni Polacy mdlejący i ledwo żywi ustali na siłach i niezdolnymi się stali do walki". Skutki tego starcia, w późniejszym dziejopisarstwie określano je najczęściej jako"wielką klęskę chrześcijan", były do przewidzenia. W jego wyniku poległ książę Henryk II Pobożny, mający duże szanse na zjednoczenie ziem polskich podzielonych między swych bliższych i dalszych krewnych z dynastii Piastów. Zginął też "kwiat rycerstwa" śląskiego, wielkopolskiego i małopolskiego oraz większość oddziałów sojuszniczych. Mongołowie - już więcej nie nękani - przewędrowali przez Śląsk na południowy-zachód i już więcej tu nie powrócili. W niedługim czasie w miejscu odnalezienia zbezczeszczonych zwłok księcia powstał kościół i zabudowania klasztorne benedyktynów ufundowane przez świętą Jadwigę Śląską, matkę poległego monarchy. Jednak obecny wygląd świątyni nie ma nic wspólnego ze średniowiecznym obiektem. Powstał w 1 połowie XVIII wieku, gdy benedyktyni odzyskali swe dobra utracone w XVI wieku w wyniku reformacji. To piękny, monumentalny obiekt barokowy, w którym jednak próżno szukać grobu Henryka. Pochowano go bowiem w kościele klasztornym franciszkanów we Wrocławiu. Jego szczątki wzbudzały spore zainteresowanie z racji zapisu historycznego mówiącego o tym, że w prawej stopie miał sześć palców. W istocie, po otwarciu jego grobu w roku 1832 tę anomalię anatomiczną potwierdzono. Raz jeszcze, bo w roku 1944 "naukowcy" hitlerowcy poddali zwłoki Henryka specyficznym badaniom, których celem miało być dowiedzenie jego aryjskości i germańskich korzeni. Krótko po tych badaniach ciało księcia zaginęło podczas oblężenia Wrocławia przez wojska Armii Czerwonej i do dziś na ich ślad nie natrafiono. Wróćmy jednak do Mongołów, bo o nich dzisiejszy artykuł. Warto zapytać, skąd się wzięli w Europie Środkowej, na Śląsku? Był to lud Wielkiego Stepu azjatyckiego żyjący na obszarze dzisiejszej Mongolii. Znany jest od początków wieku XII z zapisków kupców wędrujących Jedwabnym Szlakiem. Początki potęgi tatarskiej wiążą się z osobą Temudżyna, wodza jednego z plemion mongolskich. W wyniku długotrwałego procesu opartego na sile, podstępie lub "dobrym słowie" zjednoczył pod swym władztwem wszystkie ludy koczownicze Mongolii i południowej Syberii, po czym ruszył zbrojnie na Chiny, Chorezm, Indie i Arabię. Jego armia przekroczyła granice Europy około 1220 roku i starła się z koczowniczymi Połowcami zajmującymi tereny dzisiejszej południowej, stepowej Rosji. Ci, pokonani, schronili się na Rusi, która - zupełnie mimowolnie - stała się kolejnym obiektem agresji mongolskiej. Jak bowiem piszą kronikarze powodem ostrej waśni stało się zabójstwo posłów Czyngis-chana żądających wydania Połowców. Sprawę rozstrzygnęła jedna bitwa nad Kałką - jedna z największych bitew średniowiecznej Europy, w której starło się z sobą ponad 100 tysięcy wojowników: 75.000 Rusinów i 30 tys. Mongołów, liczba jak na ówczesne stosunki niewyobrażalne. Starcie to zakończyło się sromotną klęską Europejczyków; niemal 20.000 jeńców powoli wycinano, ćwiartowano, odzierano ze skóry; na części z żywych ułożono deski i urządzono zwycięski posiłek - ci ginęli powoli, śmiercią męczeńską. Bitwa ta stanowiła ostrzeżenie dla Rusi, była bowiem jedynie skutkiem "rajdu", nie planowanym podbojem. Ten przyszedł po kilkunastu latach, już po śmierci Czyngis-chana, w wyniku potężnej wyprawy Batu-chana, wnuka Czyngis-chana, założyciela Złotej Ordy. Przyszedł wówczas czas przegranych bitew, palenia miast, rzezi, pogromów, brania w jasyr. Na szczęście Polska nie była wówczas w centrum uwagi Batu-chana, a przeprowadzona przeciw niej wyprawa - zakończona bitwą pod Legnicą - stanowiła jedynie działania dywersyjne uniemożliwiające niesienie pomocy zaatakowanym wówczas Węgrom. Nie oznacza to jednak, by Mongołowie dali Polsce spokój. Wręcz przeciwnie, jeszcze dwukrotnie zaatakowali Małopolskę, Podkarpacie i rejon Gór Świętokrzyskich. Ich punktem wypadowym było sąsiadujące z Polską księstwo włodzimiersko-halickie podległe Mongołom, do którego należał i Chełm, i Lwów. Pierwszy atak przypuszczono zimą z 1259 na 1260 rok. Objął on obszar całej dzisiejszej Polski południowo-zachodniej. Jego skutki były opłakane. Nieprzygotowany kraj opuszczony przez władcę został zjechany wzdłuż i wszerz przez 30.tysięczną armię mongolską, grody i wsi spalone, ludność wymordowana lub wzięta w jasyr. To wówczas właśnie doszło do męczeńskiej śmierci Sadoka i 48 sandomierskich mnichów dominikańskich w Sandomierzu; bestialsko wymordowani bracia uznani zostali za błogosławionych Kościoła decyzją Piusa VII w 1807 roku. W 1959 natrafiono na zbiorową mogiłę liczącą ponad 330 zwłok mieszkańców Sandomierza zabitych podczas wyprawy mongolskiej. Podobny los spotkał także Radom, Sulejów, Lublin, Krosno i Kraków oraz wszystkie ówczesne klasztory małopolskie. Obronił się jedynie Wawel, którego Mongołowie nie zdobywali. Wycofujący się najeźdźcy wzięli z sobą około 10.000 jeńców, głównie ludzi młodych. Do trzeciego najazdu na Polskę doszło również zimą z 1287 na 1288 rok. Tym razem jednak Małopolska była do tego przygotowana. Leszek Czarny, książę krakowski wzmocnił już obronność swojego kraju, umocnił grody, zmienił taktykę obronną, przygotował sojusz z Węgrami. Mimo to 30.tysięczna armia mongolska rozlała się dość szeroko po południowo-wschodniej Polsce, podeszła pod klasztor na Łysej Górze, Stary Sącz i Kraków, jednak niemal żadnego z obleganych miast nie zdobyła. Było to między innymi zasługą mieszczan i utworzonych przez nich zbrojnych bractw kurkowych. Cios napastnikom zadały połączone siły węgiersko-polskie w bitwie pod Starym Sączem; Mongołowie pod wodzą Nogaja wycofali się uwożąc z sobą znacznie mniejsze łupy i tylko około 2.000 brańców. Był to ostatni z wielkich najazdów mongolskich na Polskę, co nie znaczy, by ci już więcej w naszym kraju nie "gościli". Ale o tym już napiszę w przyszłym miesiącu.
..
... Jerzy Tomasz Nowiński
 

ARCHIWUM FELIETONÓW

............................ Na ilustracji: Henryk II Pobożny. Pomnik upamiętniający 760-lecie bitwy pod Legnicą.
..
POLEĆ TEN ARTYKUŁ ZNAJOMYM Z FACEBOOKA
.. .....................................
.. ...........................................................................................


 

 


BIULETYN POLONIJNY, Postal Box 13, Montreal, Qc H3X 2T7, Canada; Tel: (514) 336-8383 fax: (514) 336-7636, 
Miesięcznik rozprowadzany bezpłatnie wśród Polonii zamieszkującej obszar Montrealu i Ottawy. Wszelkie prawa zastrzeżone.