PITEKANTROP I NEANDERTALCZYK - NAJSTARSI MIESZKAŃCY ZIEM POLSKICH (3)
 
.... Najstarsze znaleziska związane z neandertalczykami niczym prawie nie różnią się od tych, które przypisywane są późnym formom europejskich pitekantropów. Cóż, wszak jeden pochodził od drugiego. Nic więc dziwnego, że neandertalczycy przejęli wszelkie znane "przodkom" techniki wytwórcze, zachowania, "kulturę". Dopiero z czasem wypracowali własne umiejętności, rozwinęli przejęte, wymyślili coś nowego, własnego. W odróżnieniu od swoich poprzedników neandertalczyk zaczął myśleć abstrakcyjnie, spojrzał inaczej na otaczający go świat, "filozofował" w sposób najprostszy. Przejawów owego myślenia "niepraktycznego" mamy dość sporo. 
..
Oto w kilku miejscach natrafiono na ewidentne pozostałości pochówków - przemyślanych sposobów składania zmarłych w "grobach". Najsłynniejszym z takich obiektów jest znalezisko z Shanidar w Iraku, gdzie w miejscowej jaskini odkryto kilka szkieletów tych naszych przodków. Jeden z nich pochowany został w płytkiej jamie, w której znaleziono olbrzymie ilości pyłków miejscowych kwiatów polnych. Uznano, iż szczątki zmarłego ułożono na warstwie kwiatów i kwiatami okryto; wśród pyłków rozpoznano malwy, krwawniki, chabry i hiacynty. Dzisiaj odkrycie to - liczące sobie kilkadziesiąt lat-  jest przez wielu badaczy negowane jako grób, inni kwestionują intencjonalne obłożenie zmarłego kwiatami, jeszcze inni wciąż jednak uznają to znalezisko za wyjątkowe, wskazujące na swoisty rodzaj obrządku pogrzebowego neandertalczyków. 

Także szereg innych znalezisk "pochówków" neandertalskich poddanych zostało surowej krytyce współczesnej nauki poddającej w wątpliwość możliwości swoistej "wiary w życie pozagrobowe" wśród naszych "kuzynów". Jednakże obiektem takim był z pewnością niedawno odkryty grób zbiorowy z Sima de las Palomas w Hiszpanii. Natrafiono w nim na trzy, częściowo zachowane szkielety kobiety, dziecka i najpewniej mężczyzny złożone w charakterystycznej pozycji na boku, z dłońmi podłożonymi pod głowę, jakby śpiących.  W ich pobliżu ułożone zostały nadpalone łapy pantery - niestety, nie możemy stwierdzić, czy była to własność zmarłych, czy też element obrządku pogrzebowego. Bardzo dziwnego, wręcz sensacyjnego odkrycia dokonano na stepach Uzbekistanu, gdzie na stanowisku związanym z neandertalczykami natrafiono na czaszkę dziecka otoczoną kręgiem zbudowanym z poroża jeleniego. Czy był to pochówek cząstkowy, czy też przejaw "myślenia magicznego" tego określić nie można, jednak dla wielu badaczy znalezisko to utożsamiane jest z grobem dziecka. 

Z dużą dozą prawdopodobieństwa możemy stwierdzić, że nasz neandertalski "kuzyn" wypracował zachowania prospołeczne, "humanitarne". Odkryty przed stu kilkudziesięciu laty szkielet w jaskini La Chapelle posłużył do rekonstrukcji wyglądu neandertalczyka - miał to być typowy "troglodyta", przygarbiony, chodzący na przykurczonych nogach, raczej "małpi" niż ludzki. Jednak badający tego osobnika Marcelin Boule nie dostrzegł, iż był to starzec chory na reumatyzm, choroby zwyrodnieniowe stawów i inne poważne dolegliwości wieku starczego znacznie utrudniające lub wręcz uniemożliwiające mu samodzielne przeżycie. A skoro jednak żył to musiał mu ktoś przeżycie umożliwić, dostarczyć wodę i pokarm, krótko mówiąc - musiano się nim opiekować i opiekowano się z pewnością. Nie wiemy dzisiaj i nie umiemy powiedzieć, jakie pobudki skłoniły jego współplemieńców do tego rodzaju zachowań, czy wspierali go tylko "najbliżsi", czy też wszyscy członkowie grupy, nie mniej jednak w społecznościach homo neanderthalensis istniały szanse przeżycia osobników niesamodzielnych, niedołężnych, chorych. 

Bardzo wiele uwagi poświęcono ewentualnej sztuce neandertalskiej. W wielu miejscach odnajdywano głównie kościane przedmioty, na których widoczne były liczne nacięcia. Część z nim uznawano za przypadkowe, w innych natomiast dopatrywano się intencjonalności, rodzaju ornamentu służącego li tylko ku ozdobie. No cóż, i dzisiaj dyskutujemy na temat tego, co sztuką jest, a co nią być nie może, jednym się podoba to, innych coś zupełnie innego - nie dziw więc, że i jakieś zadrapania, rysy, nacięcia jedni chcą uznać za wątki ornamentacyjne, inni natomiast za ślady wynikające z jego użytkowania. Na szeregu stanowisk archeologicznych znajdowano bryłki ochry, jasnobrunatnego, miękkiego minerału bardzo łatwego do roztarcia, służącego późniejszym społecznościom ludzkim do barwienia ciała, czy posypywania ciał zmarłych. Nie wiemy oczywiście, czy miał on podobne przeznaczenie w gromadach neandertalczyków, jednak możliwości tej wykluczyć nie można. Są bowiem i inne znaleziska mogące potwierdzać malowanie ciał przez naszych "kuzynów". Dla przykładu w hiszpańskiej prowincji Murcia znaleziono muszle ze śladami czerwonego i zielonego barwnika, służące do ich rozrabiania i przechowywania, datowane na około 50.000 lat p.n.e. Z kolei pod francuskim Bordeaux na powierzchni jednego ze schronisk skalnych użytkowanego przez homo neanderthalensis odkryto "magazyn" sproszkowanego, ciemnego manganu, również służącego do malowania ciała.  Nie inaczej jest i z możliwością znajomości "muzyki" i tańców w "kulturze" neandertalskiej. W roku 1995, w jaskini Divje Babe w Słowenii znaleziono walcowaty fragment niedźwiedziej kości z otworami, w którym dopatrzono się pozostałości fletu = najstarszego instrumentu tego typu na świecie. Jak zwykle wielu naukowców nie uznało rangi i znaczenia tego znaleziska, niemniej jednak zdaniem Boba Finka, jednego z najwybitniejszych archeomuzykologów, cztery dziurki w kości odpowiadają czterem nutom w dzisiejszej muzycznej skali diatonicznej, można więc było na owej kości zagrać najprostsze melodie. Taniec to rytm, a rytm można było wybijać w różnoraki sposób - można było klaskać, uderzać się dłońmi w uda, uderzać stopą w podłoże, można było stukać dwoma kamieniami, dwoma kawałkami drewna. Jeśli tak czyniono - a wykluczyć tego nie można, to można było w takt takiego rytmu się poruszać - "tańczyć". Jeśli więc kość z otworami była instrumentem muzycznym, a jest to wielce prawdopodobne, to równie prawdopodobne jest, że neandertalczyk jednak "tańczył". A czy też przy okazji sobie podśpiewywał? O, na to pytanie odpowiedź jest równie trudna. Nie wiemy bowiem, czy on potrafił mówić, czy tylko wydawał z siebie dźwięki. Choć wielu badaczy powątpiewa w możliwość neandertalskiej mowy artykułowanej (miał w tym bowiem przeszkadzać typ traktu głosowego - głównie budowa krtani), inni dokonują jej rekonstrukcji. Przed kilku laty Robert McCarthy z  Floryda Atlantic University pozwolił nam usłyszeć, w jaki sposób neandertalczyk wymawiał samogłoskę "e". Z kolei w roku 2007 w genotypie neandertalczyka odkryto gen FOXP2, wspólny dla niego i człowieka współczesnego, odpowiedzialny za mowę, bez którego mówienie artykułowane jest niemożliwe. Najbardziej "optymistyczne" wnioski antropologów zajmujących się tym problemem wskazują na możliwość wypowiedzenia około 20% dźwięków mowy "ludzkiej", a więc dostatecznie wielu, by neandertalczycy mogli się z sobą dość swobodnie porozumiewać i być może mogli w swych "rozmowach" poruszać tematykę "abstrakcyjną", dotyczącą doczesności i "życia po śmierci", piękna i brzydoty, a nie tylko tego, co zjemy dzisiaj na obiad i gdzie się prześpimy po kolacji. 

(c.d.n.)

.
... Jerzy Tomasz Nowiński
 

ARCHIWUM FELIETONÓW

............................ Na ilustracji: Rodzina neandertalczyków - jaskinia Shanidar, rekonstrukcja. 
..
POLEĆ TEN ARTYKUŁ ZNAJOMYM Z FACEBOOKA
.. .....................................
.. ...........................................................................................


 

 


BIULETYN POLONIJNY, Postal Box 13, Montreal, Qc H3X 3T3, Canada; Tel: (514) 336-8383 fax: (514) 336-7636, 
Miesięcznik rozprowadzany bezpłatnie wśród Polonii zamieszkującej obszar Montrealu i Ottawy. Wszelkie prawa zastrzeżone.