UPIORY, STRZYGI, WILKOŁAKI, WAMPIRY ...
 
... Do napisania tego felietonu sprowokowały mnie informacje, jakie od lata ubiegłego roku przenikały do "wiadomości publicznej" z cmentarzyska w Gliwicach. Pozwólcie Państwo, że nie mając pełnej wiedzy dotyczącej tego, czy przeniknęły one za Ocean, przybliżę pokrótce efekty przeprowadzonych tam badań wykopaliskowych. Jak to ostatnimi laty bywa, na ślady dawnej nekropoli natrafiono przypadkowo podczas budowy nowej trasy komunikacyjnej w centrum obecnych, ale i średniowiecznych Gliwic - położonej niedaleko od staromiejskiego Rynku. Archeologom udało się odsłonić i przebadać zaledwie 44 pochówki szkieletowe położone na peryferiach cmentarza użytkowanego w XV i XVI wieku, a więc w czasie raczej nieodległym, w czasie już utrwalonego chrześcijaństwa. A jednak mimo tego, aż 17 spośród tych grobów zwróciło szczególną uwagę badaczy ze względu na ich wyraźnie widoczną odmienność. Otóż we wszystkich tych przypadkach stwierdzono, że zmarli złożeni w grobach na wznak zostali pozbawieni głów, które ułożono między ich nogami lub przy ramieniu. Co ciekawe, jamy grobowe wykopano "na wymiar" wiedząc wcześniej, że ciała będą bezgłowe. 
..
Wszystkie pochówki pozbawione były jakiegokolwiek wyposażenia, co uniemożliwia określenie czasu powstania tej zagadkowej nekropoli. Pozostaje tajemnicą, z jakimi faktami wiąże się tych kilkanaście pochówków. Przyjmuje się różne możliwości ich interpretacji. Wśród nich dominuje przekonanie, iż są to groby przestępców skazanych na śmierć na szubienicy, bądź ściętych mieczem (w jednym przypadku na kręgach szyi zachowały się ślady mogące pochodzić od miecza, bądź topora), ofiar rzezi wojennej, wreszcie tzw. "praktyk antywampirycznych".

Można przyjąć, że od zawsze osoby "inne" - inaczej wyglądające, inaczej się zachowującej, urodzone w okolicznościach odmiennych (do dzisiaj mówimy "w czepku urodzony" nie do końca zdając sobie sprawę ze znaczenia tych słów), chore psychicznie lub kalekie - otaczane były nimbem tajemniczości wynikającej z ich "naznaczenia". Bano się ich, często odnosząc się do nich z szacunkiem z owych obaw wynikającym. Często jednak ów strach, owe obawy powodowały, że w okresach niepowodzeń i nieszczęść na tak "naznaczone" osoby zrzucano winy, im przypisywano pojawienie się zarazy, powodzi, wszelkich "plag egipskich", wreszcie niewytłumaczalnych, a nagłych chorób i śmierci najbliższych. Przeciw nim kierowano swą bezsilną złość, z nich czyniono "kozły ofiarne", bito, upokarzano, czasem zabijano. Tak, jak obawiano się tych osób za życia, tak z pewnością - a może jeszcze bardziej - bano się ich po śmierci. Wierzono bowiem, że jako zmarły będzie nadal szkodził społeczności, być może wręcz zamieni się w strzygę, upiora, czy wampira. W niektórych społecznościach radzono sobie z tym lękiem obdarowując zmarłego precjozami, próbując ducha "przekupić" i przebłagać zapewniając mu godziwe "życie po życiu". I innych natomiast odbywano praktyki, spośród których część uznalibyśmy dziś za niecne, niegodziwe i niehumanitarne.

Pozwólcie Państwo, że dla zilustrowania tych szczególnych pośmiertnych zachowań względem "naznaczonych", posłużę się źródłem najlepszym - opisem ojca Augustyna Calmeta, francuskiego benedyktyna i "fachowca" od wampiryzmu, żyjącego na przełomie XVII. i XVIII. wieku, a więc wcale niedawno. Zdaniem Calmeta wampirem zostawał ten, kto - z różnych względów - nie mógł opuścić świata żywych i w postaci ducha, bądź cielesnej zmuszony jest wychodzić z grobu, by wysysać krew zapewniającą mu trwanie. By uniemożliwić taką wędrówkę należało dość drastycznie obejść się z ciałem potencjalnego wampira. Za absolutną konieczność uznawano obcięcie głowy, ułożenie jej między nogami, ewentualne zmiażdżenie, bądź pochowanie w miejscu z dala od reszty ciała. Tak, tak - zgadliście Państwo - równie ważne było przebicie zwłok czymś ostrym; mógł być to najsłynniejszy z kołków, czyli kołek osikowy, gwóźdź, grot strzały, cierń ... Zdarzało się układanie ciała na brzuchu lub na boku, krępowanie i wiązanie, częściowe nadpalanie, zarzucanie kamieniami, podcinanie ścięgien Achillesa lub więzadeł pod kolanami. Pochówki sytuowano na obrzeżach cmentarzy lub poza jego granicami, nie umieszczano w nich żadnego wyposażenia, a jamy grobowe kopano "pod wymiar" bezgłowego już ciała, by wampirowi trudniej było się z grobu wydostać. Aż dziw bierze, że Calmet opisywał obrzędy dziejące się mu współcześnie na Węgrzech, nazywane powszechnie "epidemią wampirów". Były one tak liczne, że zatrwożona cesarzowa Maria Teresa (ta sama, która uczestniczyła w I rozbiorze Polski) wydała specjalny edykt zakazujący księżom i urzędnikom udziału w tych niecnych rytuałach. Ba, podobnych przykładów dostarczają i późniejsze, bo XIX.wieczne źródła spisane - a jakże - w Rumunii, ojczyźnie Drakuli!

Jest rzeczą oczywistą, że uznanie przez archeologów któregokolwiek z "odmiennych" grobów za pochówek "wampira", "strzygi" lub "upiora" jest raczej niemożliwe. Nie znamy bowiem przyczyn, dla których zmarły został w ten, czy inny sposób "wyróżniony"spośród innych członków danej społeczności, a jest to wiedza podstawowa. Niemniej jednak zdarza się bardzo często - nawet najwybitniejszym uczonym - obwołać któreś z "ciekawszych" znalezisk grobem wilkołaka, czy strzygi.

Za najstarszy chronologicznie obiekt tego rodzaju z ziem polskich uważa się neolityczny pochówek odnaleziony na małopolskim cmentarzysku w Lesie Stockim, koło Kazimierzy Wielkiej. Leżąca w nim kobieta była skrępowana, na co wskazuje nienaturalny układ zwłok, a w usta miała wciśnięte, odrąbane wcześniej lewe ramię. Kilka grobów "wampirów" i "strzyg" sprzed ponad pięciu tysięcy lat odnotowano także w trakcie badań na nekropoli w okolicach Zawichostu. Zmarli - również powiązani sznurami - ułożeni byli na brzuchach, pozbawieni głów, a jamy grobowe zarzucone dużymi kamieniami. Przykładów takich można by mnożyć, skupmy się więc na obiektach szczególnie interesujących. Tak więc przed kilku laty odkryto nadzwyczajny grób na XI.wiecznym cmentarzysku "wikińskim" w Kałdusie koło Chełmna. Jego wyjątkowość polega na tym, ze jest chyba pochówkiem małżeńskim - strzygi i wampira! Obojgu ścięto głowy przez złożeniem do jamy grobowej, ułożono na wznak, a głowy pogrzebano gdzieś poza pochówkiem. Bezgłowy pochówek kobiety w wieku około 60 lat znaleziono na bardzo znanym cmentarzysku wczesnośredniowiecznym w Cedyni, nad Odrą. Szkielet ułożono na brzuchu, bardzo wyraźnie uniesiono plecy tak, by przypominał "wgryzanie się w ziemię", co jestem częstym zjawiskiem w pochówkach strzyg. Nieco dalej znaleziono również kobiecy pochówek, w którego wnętrzu zachowały się cztery duże, opalone deski zrzucone do grobu na miednicę i nogi zmarłej. Deski te musiały się palić w momencie przykrywania grobu ziemią i kamieniami. Praktyki antywampiryczne nie ominęły i dzieci; pytanie - cóż mogły zawinić znów pozostaje bez odpowiedzi. Oto, na przykład, na średniowiecznym cmentarzysku w okolicach mazurskiego Węgrowa znaleziono pochówek ośmio-dziewięcioletniego dziecka, którego nienaturalnie ułożone zwłoki pozbawione były głowy. W innych miejscach natrafiano na szkielety niemowląt umieszczone w garnkach zakopanych dnami do góry - tego rodzaju pochówki występowały na wschodnich obszarach Polski jeszcze w XVIII. wieku. Uważano tak, że dzieci i niemowlęta mogły stać się wampirami dlatego, że nie były ochrzczone lub bierzmowane i w związku z tym mogły być po śmierci poddane większym wpływom sił nieczystych. I mi się zdarzyło odkrywać grób "strzygi" na wczesnośredniowiecznym cmentarzysku w Dębczynie, nad Parsętą. W jednej z jam znajdowały się bezładnie rozrzucone, poćwiartowane i nadpalone kości szkieletu młodej kobiety, na których widoczne były bardzo wyraźnie ślady działania ognia. Nad nimi z kolei rozsypano grubą warstwę wapna, a całość dodatkowo "zabezpieczono" dużymi głazami. Przyznam Państwu szczerze, że jako student nie miałem wówczas świadomości ze znaczenia odkrycia i dużo później przeczytałem, co wówczas odkopywałem.
 
... Jerzy Tomasz Nowiński
 

ARCHIWUM FELIETONÓW

............................ Na ilustracji: Wilkołak, ilustracja z pocz. XVI wieku.
..
POLEĆ TEN ARTYKUŁ ZNAJOMYM Z FACEBOOKA
.. .....................................
..


 

 


BIULETYN POLONIJNY, Postal Box 13, Montreal, Qc H3X 2T7, Canada; Tel: (514) 336-8383 fax: (514) 336-7636, 
Miesięcznik rozprowadzany bezpłatnie wśród Polonii zamieszkującej obszar Montrealu i Ottawy. Wszelkie prawa zastrzeżone.