KRÓTKA HISTORIA KONIA (2)
 
.... No tak, dość sporo czasu poświęciłem początkom wozu i rydwanu. Cokolwiek by mówić, jego narodziny - najpewniej równoczesne i niezależne od siebie w różnych częściach świata - wynikały z najprostszej potrzeby przemieszczania się ludzi i transportu towarów. Oczywiście duże wozy "towarowe", masywne i ciężkie - nie były przeznaczone dla koni; zaprzęgano w nie woły i inne potężne zwierzęta. Konie napędzały rydwany - lekkie i zwrotne pojazdy bojowe. Upłynęło bardzo dużo czasu nim konie zaprzężono również do wozów towarowych - nie były to już te małe i zwinne "koniki" niewiele różniące się od swych "dzikich" pobratymców, a rasy wyhodowane przez ludzi z myślą o wykorzystaniu ich do ciężkiej pracy, przez wieki selekcjonowane i dobierane spośród najsilniejszych osobników.
..
Ale koń nie służył przecież wyłącznie do ciągnięcia wozów. Prawdopodobnie już znacznie wcześniej dostrzeżono możliwości wykorzystania go do jazdy wierzchem. Wyobrażacie sobie, Drodzy Czytelnicy, co byłoby, gdyby nie przyszło komuś kiedyś do głowy, by dosiąść rumaka i pocwałować na nim przez step? Przecież nie byłoby wówczas naszej husarii, nie byłoby szarży pod Somosierrą, nie byłoby ulubionej kasztanki Marszałka. Niewiele jest w sztuce starożytnej wyobrażeń jeźdźców konnych, nie znajdziemy ich w Egipcie faraonów, sztuce Mezopotamii, Babilonii, Hetytów - są tylko rydwany i wozy; czyżby nie postarano się tam ujeździć koni? Najstarsze przedstawienia wierzchowców pochodzą dopiero z klasycznej Grecji, z VI wieku p.n.e. Jednym z najczęściej przywoływanych zabytków tego rodzaju jest tzw. jeździec z Rampin, dość poważnie uszkodzona rzeźba wykonana około 550-540 roku p.n.e., eksponowana w paryskim Luwrze. Młody mężczyzna ze starannie utrzymaną fryzurą to najprawdopodobniej zwycięzca w zachodach hippicznych często organizowanych w greckich miastach-państwach. Także greckie malarstwo czarno- i czerwonofigurowe dostarcza podobnych przykładów. Z kolei słynna mozaika zwycięskiej bitwy Aleksandra Wielkiego pod Issos lub Gaugamelą, wykonana w I w. n.e. wg znacznie starszego obrazu, jest najstarszym chyba przedstawieniem konnicy w boju; żal, że uszkodzenie nie pozwoliło nam poznać pełnego wyglądu Bucefała, ukochanego wierzchowca króla - zachował się tylko jego łeb i przednie kończyny rażące nieprzyjaciół. Konnica grecka walczy z użyciem kopii i mieczy, w natarciu są również ciężkie rydwany zaprzężone w jednego lub dwa konie. Co dobre w sztuce greckiej, to dobre i dla Rzymian. Nic więc dziwnego, że czerpiący garściami z helleńskiej tradycji wszelkiego autoramentu artyści Republiki i Cesarstwa wykorzystali wątek jeźdźca, udoskonalili go, rozwinęli. A propos "rozwinęli" przyszła mi do głowy kolumna Trajana. Wykonana w 113 roku dla upamiętnienia zwycięskiej wojny z Dakami (dzisiejsza Rumunia) pokryta jest niemal dwustumetrowym płaskorzeźbionym reliefem ze scenami bitew, oblężeń i rzezi. Na wielu z nich widzimy rzymską konnicę w boju, wierzchowce nakryte lamelowanymi narzutami, kawalerzystów uzbrojonych w krótkie miecze "gladiusy", bez tarczy i kopii, które wprowadził dopiero następca Trajana. Miasta rzymskie wypełniają konne posągi cesarzy, a świątynie, pałace, wille, budynki użyteczności publicznej i domostwa mniejsze rzeźby, mozaiki, freski i malowidła, wśród których tematyka "końska" nie jest może dominująca, ale stanowiąca ważki i istotny element.

Można jeździć konno bez siodła, można jeździć bez strzemion, ale przecież lepiej, gdy oba te elementy pomagają w utrzymaniu się na końskim grzbiecie, takie jego dosiadanie jest i bezpieczniejsze, i praktyczniejsze. Jednak przez tysiąclecia radzono sobie i bez jednego, i bez drugiego, zarzucano na grzbiet koński skóry, grube tkaniny i hajda przed siebie. Najstarsze siodła to chyba wynalazek starożytnych Rzymian. Jak wskazują zachowane przedstawienia w sztuce, siodła rzymskie były dość specyficznie skonstruowane. Z ich narożników wyrastały długie, uniesione w górę "rogi" otaczające jeźdźca, stabilizujące sylwetkę i umożliwiające ostre manewry bez obawy upadku. Ale jeszcze Marek Aureliusz potrafił jeździć "na oklep" co można zobaczyć przyglądając się rzeźbie wykonanej za jego życia, a będącej wzorem dla niemal wszystkich renesansowych i późniejszych pomników władców ujętych konno. Podobną rzymskiej budowę siodeł zastosowano w średniowieczu, co wydaje się koniecznością zważywszy na ciężar i niewielki zakres ruchu okutego w żelazo rycerstwa. Natomiast w Azji dość szybko upowszechniły się siodła o dwóch łukowatych, lekko tylko podniesionych, poprzecznych łękach, nawiązujące kształtem nieco do nam współczesnym konstrukcjom. Świetnymi przykładami siodeł są naturalnej wielkości figury terakotowej armii cesarza Quin Shi, umieszczone w 210 r. p.n.e. w jego grobowcu. Fakt, brak wśród nich postaci jeźdźców, co nie znaczy, że nie ma między nimi "kawalerzystów" - są, ale "spieszeni", nie wypadało bowiem siedzieć na koniu w chwili pogrzebu cesarza. Strzemiona są niewątpliwie wynalazkiem azjatyckim. Nie dysponujemy dokładną datą ich "narodzin", stało się to jednak już w końcu III wieku n. e. Najstarszy zbiór metalowych strzemion pochodzi z Półwyspu Koreańskiego, z królewskiej nekropolii w Kyongyu i kilku innych cmentarzysk datowanych na początek IV wieku. Są niemal okrągłe, lekko spłaszczone u dołu, z otworem na puślisk - powiedziałbym dość podobne do współczesnych. Również pierwsze wyobrażenie plastyczne jeźdźca ze stopami w strzemionach pochodzi z Azji, z czasów chińskiej dynastii Wei i datowane jest na schyłek V wieku. Jednak upowszechniają się dopiero w końcu V i VI wieku. W jednej z kronik chińskich zapisano, że otrzymanie dwóch strzemion w darze od przeciwnika stało się sygnałem do rozpoczęcia bitwy - czy nie przypomina to trochę dwóch nagich mieczy sprzed bitwy pod Grunwaldem? Chiny są najpewniej "pośrednikiem" w rozprzestrzenianiu się strzemion wśród ludów koczowniczych Ałtaju i Azji Środkowej, a także na tereny Indii w wiekach V i VI. A co z Europą? Zapóźnienie Europy w tym względzie jest spore. Choć wszystkie znane nam konnice posługują się od co najmniej IV wieku p.n.e. kopiami, znają taktykę walki szarżą ciężkozbrojnej jazdy, to jednak posługują się pętlicami i podpórkami przymocowanymi do narzut. Właściwe strzemiona można kojarzyć dopiero z huńską konnicą Attyli pustoszącą Europę w 2 połowie V wieku. Co prawda nie ma bezpośrednich dowodów na to, jednakże wykorzystanie przez nich wysokich siodeł o bardzo znacznie podniesionych łękach byłoby bez strzemion raczej niemożliwe. Najstarsze "namacalne" dowody istnienia strzemion "europejskich" pochodzą z cmentarzysk koczowniczego ludu Awarów położonych na terenie Węgier, datowanych na 1 połowę VII wieku. Co ciekawe, nie różnią się one niczym od egzemplarzy najstarszych, tych z Korei i Chin. To w walce z nimi wynalazek ów poznali Frankowie i zastosowali po raz pierwszy strzemiona oraz wysokie, awarskie siodła w konnicy, "frankijskiej jeździe pancernej" powołanej do życia przez majordoma Karola Młota około 720 - pierwowzoru średniowiecznego rycerstwa europejskiego.

c.d.n.
.
... Jerzy Tomasz Nowiński
 

ARCHIWUM FELIETONÓW

............................ Na ilustracji: Marszałek Piłsudski na słynnej "Kasztance". 
..
POLEĆ TEN ARTYKUŁ ZNAJOMYM Z FACEBOOKA
.. .....................................
.. ...........................................................................................


 

 


BIULETYN POLONIJNY, Postal Box 13, Montreal, Qc H3X 2T7, Canada; Tel: (514) 336-8383 fax: (514) 336-7636, 
Miesięcznik rozprowadzany bezpłatnie wśród Polonii zamieszkującej obszar Montrealu i Ottawy. Wszelkie prawa zastrzeżone.