WIKINGOWIE (2)
 
... Przed miesiącem "pozostawiliśmy" wikingów podczas ich niestrudzonego rejsu na zachód przez Ocean Atlantycki aż po nieudaną próbę kolonizacji kanadyjskiego wybrzeża Ameryki Północnej. Wróćmy jednak do Europy zachodniej, nad brzegi Morza Śródziemnego, Bałtyku, Morza Czarnego, wszędzie tam, gdzie pod wikińskim toporem padają hrabstwa, księstwa, dynastie panujące. Zaskakuje łatwość, z jaką ci wojownicy zdobywają kolejne zamki murowane, grody umocnione wałami drewniano-ziemnymi, klasztory, miasta opasane murami kamiennymi. Wszędzie, gdzie się pojawiają, dokonują zniszczeń, grabieży, mordów. Z czasem jednak dążą do skolonizowania i politycznego podporządkowania zajmowanych terytoriów. Po raz pierwszy tego rodzaju strategię zastosowano w Anglii, gdzie w 865 roku armia 2000 wikingów nie wycofała się na "leża" zimowe, pozostała w Yorku, zajęła miasto, pobrała kolosalny trybut w zamiast za pozostawienie przy życiu jego mieszkańców. 
..
Z czasem wikingowie zaczęli wtrącać się w spory dynastyczne, osadzali na tronach podległych sobie władców, wreszcie sami przejmowali władzę. Anglicy chlubią się tym, że tylko raz w minionym tysiącleciu, raz jeden ich kraj zaatakowany został i zdobyty z zewnątrz. A dokonał tego nie kto inny, jak wiking właśnie - Wilhelm Bękart, książę Normandii, wikińskiego państwa utworzonego w północno-zachodniej Francji. W pierwszych dniach roku 1066 zmarł bezpotomnie król Anglii Edward Wyznawca, odległy kuzyn Wilhelma, któremu obiecał kilkanaście lat sukcesję do tronu angielskiego. Wilhelm upomniał się o koronę Brytanii najpierw w sposób pokojowy, później za pośrednictwem papiestwa, które wsparło jego starania, a gdy to nie przyniosło oczekiwanego efektu - przeszedł do czynu. Przez kilka miesięcy budował flotę, zbierał wojska, zbroił się, wreszcie czekał na sprzyjający wiatr, który jakoś nie chciał powiać z południa. W końcu jednak w noc wrześniową wielka flota wypłynęła w morze; na siedmiuset niemal okrętach wyruszyło około 7000 zbrojnych, w tym niemal 3 tysiące konnych. Niebo musiało sprzyjać Wilhelmowi, czego zapowiedzią była kometa Halleya, jaka pojawiła się nad Europą w marcu, a potwierdzeniem bardzo bezpieczna przeprawa przez kanał La Manche, w czasie której stracono zaledwie 2 okręty. Po lądowaniu na wybrzeżu brytyjskim rozpoczęły się wzajemne podchody, uniki, poszukiwania najwłaściwszego miejsca do walnej bitwy. W końcu jednak to starcia musiało dojść i doszło na polach pod Hastings, gdzie starły się dwie armie: wikingów zromanizowanych z lekka przeciw wikingom dość mocno już "zanglosasiałym" pod wodzą króla Harolda II, potomka Kanuta Wielkiego. Sześciotysięczna armia anglosaska umocniła się na niewielkim wzgórzu przez wiele godzin bezskutecznie atakowanym przez konnicę normandzką ponoszącą coraz dotkliwsze straty; kilkakrotnie narażał się na śmierć sam Wilhelm, pod którym zabito trzy rumaki. Koniecznością stała się zmiana strategii, bo siły normandzkie topniały. Wilhelm upozorował ucieczkę części sił, co rozerwało szyk obronny na wzgórzu. Rozpoczęła się rzeź trwająca do późnej nocy, w której zginął sam Harold II. Wilhelm został zdobywcą Anglii i jej nowym królem. Jest piękny i wyjątkowy dokument tej batalii, przygotowań do niej, przebiegu i skutków. To tkanina z Bayeux, ręcznie haftowane płótno o długości ponad 70 metrów i półmetrowej szerokości, pełne obrazów, postaci, zwierząt. Jak obliczono umieszczono na nim aż 626 osób - głównie rycerstwa i pieszych wojów, 190 koni, 35 psów i 506 innych zwierząt, a także rysunki 33 budowli, 37 statków oraz 37 drzew i 57 napisów po łacinie ilustrujących kolejno następujące po sobie zdarzenia.

Wróćmy może na kontynent europejski, dokąd i po zwycięskiej batalii powrócił Wilhelm, Zdobywcą nazwany. Dzisiejsza Francja, Belgia, Holandia i północne Niemcy były - wówczas państwo Franków zjednoczone przez cesarza Karola Wielkiego - od początku IX wieku pozostawały w strefie zainteresowania wikińskiego. Do lat 30. tego wieku były areną corocznych najazdów koncentrujących się głównie wzdłuż wybrzeży, z czasem jednak sięgających coraz bardziej w głąb lądu wzdłuż Sekwany, Loary, Renu i innych rzek. Podobnie, jak to miało miejsce w Anglii, tak i na kontynencie pozostawali na coraz dłużej, przygotowali sobie szereg warownych obozów zimowych (m. in. u ujścia Loary, w Akwitanii, nad dolnym Renem). W roku 845 po raz pierwszy splądrowali Paryż, najechali mocno centrum państwa frankijskiego. Kres ciągłym najazdom przyniósł dopiero rok 882, gdy nareszcie udało się królowi Ludwikowi III zgromadzić przeciw nim całą potęgę państwa. Koniec IX i początek X wieku to już czas znacznie spokojniejszy dla Franków. Większość wikingów powróciła do Skandynawii, przeniosła się do Anglii lub wyruszyła na wyprawy na północ. Na kontynencie pozostał tylko jeden, ale bardzo zacięty wódz - Rollo, przywódca nadsekwańskich wikingów. To właśnie jemu udało się zmusić w 911 roku króla Karola Prostaka do nadania mu Rouen jako lenna, z czasem rozrośniętego do Księstwa Normandii, z którego to właśnie wywodził się Wilhelm Zdobywca. W ten sposób wiking stał się strażnikiem granic królestwa przed innymi wikingami, a epoka krwawych najazdów przechodzi do sfery smutnych wspomnień.

Jak wcześniej wspomniałem wyprawy Normanów sięgały daleko na południe, w głąb Morza Śródziemnego. W tak zwanym "złotym wieku wypraw", w latach 60. IX wieku uderzają w południowe wybrzeża Francji, łupią Marsylię, wpływają Rodanem pod Lyon, atakują Korsykę i wybrzeża Włoch. Wiadomo również o pojedynczych łodziach wikińskich lądujących na brzegach afrykańskich, potykających się z Arabami, z którymi jednak przede wszystkim starają się prowadzić wymianę handlową. W zamian za niewolników, skóry i futra przyjmują od nich złoto, przyprawy korzenne, drogie kamienie i tkaniny, które rozprowadzają po całej Europie. Mówiąc o Środziemnomorzu nie sposób przemilczeć bardzo znamienny fakt z początków XI wieku. Około 1015 r. na Sycylię sprowadzeni zostają Normanowie pod wodzą Roberta Guiscarda (Chytrego). Władający nią Bonifacy VIII zamierza wykorzystać ich przeciw Saracenom i Bizantyjczykom. Normanowie jednak nie zapomnieli jeszcze swych korzeni, pozostali rycerzami-rozbójnikami i piratami. Szybko przejawili samodzielność polityczną, poczęli się usamodzielniać i uniezależniać. Na nic zdały się interwencje zbrojne koalicji wojsk papiesko-italskich, pokonanych pod Civitate w 1053 r. Na Sycylii począł się rodzić dziwaczny konglomerat państwowy chrześcijańskich, ale bezustannie ekskomunikowanych Normanów oraz muzułmańskich Saracenów, którym papież Grzegorz VII pozwolił odśpiewać Koran w Bazylice św. Piotra.

Pozostaje nam do omówienia najciekawsza z części peregrynacji wikińskich - środkowo- i wschodnioeuropejska. Ale o tym w następnym miesiącu. 
 

/c.d.n./

..
... Jerzy Tomasz Nowiński
 

ARCHIWUM FELIETONÓW

............................ Na ilustracji: Wilhelm Zdobywca.
..
POLEĆ TEN ARTYKUŁ ZNAJOMYM Z FACEBOOKA
.. .....................................
.. ...........................................................................................


 

 


BIULETYN POLONIJNY, Postal Box 13, Montreal, Qc H3X 2T7, Canada; Tel: (514) 336-8383 fax: (514) 336-7636, 
Miesięcznik rozprowadzany bezpłatnie wśród Polonii zamieszkującej obszar Montrealu i Ottawy. Wszelkie prawa zastrzeżone.