DEZ-AKCJA-WACJA
Powiem
szczerze, mam już dość amerykańskich filmów akcji. Od dekad serwują nam
ten sam wyświechtany schemat, poczęty chyba z westernami i Jamesem Bondem.
Nasz super-bohater, przeważnie w towarzystwie kilku pomniejszych bohaterów,
walczy na śmierć i życie ze Złym, przeważnie bardzo majętnym i wpływowym,
który (a czasem, acz rzadko - która) chce zniszczyć lub zawłaszczyć nasz
świat, a przynajmniej jego dużą część.
Ten
sam schemat jest stosowany w 80 procentach amerykańskich filmów akcji.
I już mam serdecznie dość jak nasi bohaterzy po bardzo efektownych walkach,
obowiązkowych kilku karkołomnych pościgach egzotycznymi pojazdami, oraz
wspaniałych pomysłach pokonują kolejną, rodzimą lub pozaziemską zarazę.
Ileż to można?
Tak
samo można się wyrazić o najnowszym dziele z Tomem Cruise - jego prywatna
już franczyza, czyli kolejny odcinek Mission Impossible - Rogue Nation
również podnieca efektami i kilkoma niespodziankami scenariuszowymi, lecz
w zasadzie to te same odgrzewane kotlety. Już nawet nie pamiętam o co tam
chodziło, zagrożenie bronią biologiczną czy też modne ostatnio cyber-przestępstwa,
bo co to za różnica? I tak wiadomo że nasi wygrają.
Najnowszy
obejrzany przeze mnie podobny film to Kryptonim U.N.C.L.E. (oryginalnie
Man
from U.N.C.L.E.) oparty na kultowym serialu amerykańskiej TV z lat
60'. Brytyjski reżyser Guy Ritchie, skądinąd bardzo sprawny twórca, nazywany
często angielskim Tarantino, stworzył tu pełen humoru i stylu obraz - o
tym jak dwóch przystojnych, czarujących i genialnych szpiegów po przeciwnych
stronach Żelaznej Kurtyny staje razem do walki o bezpieczeństwo świata.
Wszystko jest super, aktorstwo, styl, obraz, pomysły scenariuszowe. Cóż
z tego, boć jak już powiedziałem, mamy tu kolejną wersję nieśmiertelnego
- zabili go i uciekł. Kinowa wersja hamburgera, smacznego i wykwintnego,
ale mimo to - kolejnego hamburgera.
Tak
w nawiasie, najciekawsza refleksja wynikająca z obejrzenia tego filmu,
to nastąpienie pewnej mitologizacji i gloryfikacji we współczesnej kulturze
tego dekadenckiego, 'magicznego' okresu na Zachodzie - koniec lat 50' i
początek 60'. Jeszcze przed brudnymi hipisami, ich duchowością i rock-and-roll'em
- gdy nienaganni dżentelmeni oraz piękne damy raczyły się dobrymi trunkami,
wszyscy nosili stylowe ciuchy i jeździli stylowymi autami. Zapoczątkował
tą mitologizację już wtedy James Bond, kontynuował i uświetnił w wielu
filmach Alfred Hitchcock, a odświeżył ostatnio przewrotny i znakomity serial
TV Mad Men, oraz rozwinęło ją kilka kolejnych filmów. Takich jak
np. świetny, też przewrotnie nostalgiczny Far from Heaven z Julianne
Moore.
Kompletnie
po drugiej stronie filmowego spektrum obejrzałem właśnie bardzo osobisty,
wzruszający i piękny film pt. Still Alice ze znakomitą rolą właśnie
Julianne Moore, która jest obecnie bez wątpienia jedną z najlepszych aktorek
na świecie. Jest to historia błyskotliwej pani profesor Lingwistyki, która
otrzymuje druzgoczącą diagnozę wczesnej Choroby Alzheimera. Film śledzi
jej narastające problemy z pamięcią i zanikającą świadomością, oraz pokazuje
zmiany w otoczeniu jakie wywołuje jej postępująca choroba. Bardzo trudno
jest opisywać coś takiego, a stworzyć przekonujący i dramatyczny obraz
takiej sytuacji na pewno o wiele trudniej.
Na
sam koniec zareklamuję dwa filmy dokumentalne, które jakością wykonania
oraz interesującymi tematami wybijają się ponad przeciętność. Pierwszy
- Going Clear - Scientology and the Prison of Belief - jest rewelacyjnym
i bezkompromisowym obrazem i analizą tzw. Kościoła Scientologicznego. Wszystkim
już wiadomo, że Tom Cruise oraz John Travolta dali się wciągnąć w macki
tego dziwacznego i potężnego kultu. Ten dokument, jasno przedstawiający
historię oraz mroczne sekrety Scientologów, został przez nich ostro zaatakowany,
a twórcy i dystrybutorzy zastraszani procesami o zniesławienie.
Drugi
obrazek, który właśnie z niemałą fascynacją obejrzałem w polskiej TV to
How
to Make Money Selling Drugs, jak dotychczas najbardziej wyczerpująca
oraz wielowarstwowa analiza problemu narkotykowego. Twórcy obrali taktykę
i styl podobny do komiksów i gier komputerowych, z różnymi poziomami zaawansowania
i grafiką. A udział takich osobistości pop-kultury jak aktorka Susan Sarandon
i Woody Harrelson, oraz raperów 50 Cent, Eminem i ich doświadczenia ze
światem dragów dodaje autentyczności całemu dziełu.
Tyle
na dziś. Do następnego.
wasz
|