NARESZCIE LATO!
Uff.
Lato zwija swe zielone skrzydła. Chciałoby się napisać słoneczne, lecz
zbyt wiele deszczowych dni minęło w Polsce, zwłaszcza w Lipcu. Za to teraz,
we Wrześniu, mamy tu piękną słoneczną pogodę.
Tyle
się działo w Polsce, na świecie, tego lata. Rewolucje, katastrofy, ale
też miłość - ta otwarta obejmujących się par, i ta ukryta w zawstydzonych
spojrzeniach obcych sobie ludzi. Ogólnie można romantycznie i nieco naiwnie
stwierdzić, że miłość wygrywa. Padają kolejne dyktatury, ludzie zajmują
się ludzkimi sprawami, a nie jakimiś szalonymi zbrojeniami. Nawet narodowy
obóz koncentracyjny pt. Korea Północna zaczyna otwierać się na świat.
Polska
żyje obecnie nadchodzącymi wyborami parlamentarnymi. Mam nadzieję, że Montrealska
Polonia skorzysta ze swojego prawa głosu 9-ego Października i uda się do
naszego Konsulatu na Ave. des Pins.
Mimo
że nadal trwa zaciekła walka między opozycją Pana Kaczyńskiego a rządzącą
od czterech lat Platformą Obywatelską, to muszę przyznać, że z biegiem
czasu ubywa jadu i mocy w najbardziej nawet radykalnych wypowiedziach politycznych,
a obywatele po prostu wiedzą i widzą coraz lepiej kiedy są manipulowani.
Oczywiście jest wielu ludzi, którzy nie mają ochoty myśleć samodzielnie
i ulegają różnym teoriom spiskowo/zamachowo/rozbiorowym (tak, tak, nawet
o takich słychać!) Ale ileż można? Wiadomo, żadna władza nigdzie nie jest
idealna, ale często takie bzdury są wypowiadane w mediach w imię walki
politycznej przez "autorytety", że człowiek się zastanawia - co ci ludzie
palą?
Młodzież
wróciła do klas. Życie jest normalne. A to dużo powiedziane jak na Polskę.
Widać mniej pijaczków i agresji, większość przechodniów fajnie ubrana i
wysportowana, radość z życia jest bardziej widoczna i demony przeszłości
odchodzą w zapomnienie. Może Warszawa, tętniąca życiem i biznesem stolica,
nie jest reprezentatywna dla całego kraju, ale buduje się coraz więcej
i jest coraz lepiej. Polacy są ciężko pracującym, ambitnym i ogólnie inteligentnym
narodem, i stabilizację a nawet postęp socjalno-ekonomiczny widać z każdym
upływającym rokiem. Już nie jesteśmy jednym z tych biedaków z Obozu Socjalistycznego,
i szybko pniemy się do góry w Europie, nawet w tych czasach kryzysu.
Filmowo
obejrzałem jedynie ostatniego "Woody Allena" czyli jego pocztówkowe "O
Północy w Paryżu". Miło spędzony czas, ale nieco rozczarowuje. Plejada
dobrych aktorów, nawet sama Pierwsza Dama Francji, pani Carla Bruni-Sarkozy,
dodają kolorytu tej naiwnej nieco powiastce ? la Kopciuszek. Nasz bohater,
romantyczny pisarz amerykański, zagrany stosownie przez miłego, wrażliwego
Owena Wilsona, przenosi się podczas wakacji w Paryżu co noc do mitycznych
lat 20', a nawet wcześniej, gdzie spotyka takie legendy kulturowe jak Hemingwaya
lub Dalego, by skonstatować w końcu, że marzenia o przeszłości są tylko
wyidealizowanymi wizjami, i że nawet wtedy wspaniali ludzie swoich czasów
też marzyli o wcześniejszych "wspaniałych czasach".
O wiele
ciekawszą pozycję zajmuje czytana przeze mnie obecnie ponad 1000-stronowa
kniga pt.: "Lód", genialnego Jacka Dukaja. Aby streścić fabułę w
kilku słowach, rzecz się dzieje w alternatywnej przeszłości, początek XX
wieku, Polska nadal pod zaborem Ruskim, nie było żadnej Rewolucji Październikowej,
a tajemnicze lodowe istoty - "Lute" utrzymują miasta Europy w permanentnej
zimie. Bohater - filozof, matematyk i niepoprawny hazardzista, Benedykt
Gierosławski wysłany jest na drugi koniec Azji z misją odnalezienia swego
ojca, który ma ponoć odpowiedź na fenomen lodowych istot. Tyle na razie
doczytałem. Lecz fabuła jest tu na drugim planie. Pierwszy zajmuje błyskotliwa
narracja, mieszająca staropolski język podobny do twórczości Wiecha z rosyjskim
i paroma innymi językami. Dukaj ma fenomenalny talent do realistycznego
opowiadania surrealistycznych wydarzeń, wymyślania niezwykłych, oryginalnych
elementów swego świata, i nakreślania akcji w sposób z lekka poetycki,
dosadny i malowniczy. Jest to opowieść z gatunku fantasy, lecz napisana
z takim polotem i mrowiem szczegółów jakiego nie powstydziłby się Dostojewski,
Tołstoj lub Frank Herbert. Jest to druga, po "Wojnie Polsko-Ruskiej" Doroty
Masłowskiej współcześnie napisana polska powieść, która naprawdę mnie urzekła,
i już zajmuje miejsce w kanonie klasyki naszej narodowej literatury. Tyle
na dziś.
|