PRZEDWIOŚNIE
Witam
drogą Polonię Montrealską. Święta i Sylwester za nami, jak i też takie
Walentynki, które szybko stały się kolejnym, po Halloween, zapożyczonym
od Amerykanów uniwersalnie specjalnym dniem w roku. W chińskim zodiaku
wkraczamy także w Rok Małpy, czyli mój! Zapraszam do sprawdzenia swojego
chińskiego znaku zodiaku, który jest jednym z 12 zwierząt - każde na jeden
z dwunastu lat. Nie powiem żebym zbytnio wierzył w Astrologię, europejską
czy jakąś inną, ale lektura jest całkiem przyjemna i skłania do refleksji
o swojej naturze i losie.
Z przyjemnością
obejrzałem najnowszy film Quentina Tarantino, czyli Nienawistną Ósemkę
(The Hateful Eight). Tytuł nawiązuje nieco do innego klasyka amerykańskiego
kina - Parszywa Dwunastka (The Dirty Dozen). Film jest utrzymany
w konwencji i realiach westernu, ale przypomina bardziej tragikomiczną
szekspirowską sztukę teatralną, bo większość akcji dzieje się w zagubionym
w zimowej dziczy zajeździe. Każda z barwnych i nieco komiksowych postaci,
które tu trafiły ma swoje tajemnice i motywy, coś jak z Agaty Christie.
Plejada znakomitych aktorów, znanych już z wcześniejszych produkcji Tarantino,
z lubością oddaje się rozbudowanej i świetnie przemyślanej psychodramie
wzajemnych zależności i konfliktów. Styl Tarantino nie podoba się wszystkim,
co rozumiem, ale nie można mu zarzucić, że nie docenia inteligencji widowni.
Precyzyjne i często genialne dialogi, jak i nieoczekiwane zawirowania scenariuszowe
we wszystkich jego filmach są jak znakomite stare wino, można się nimi
delektować za każdym razem. Zawsze też odczuwam, że bawi się jak dzieciak
tworząc każde ze swoich dziełek.
Obejrzałem
także całkiem sprawny i mroczny dramat kryminalny pt. Sicario,
w znakomitej reżyserii Quebeckiego wunderkinda - Denis'a Villeneuve. Film
pokazuje kolejne oblicza amerykańskiej wojny narkotykowej, podobnie jak
przedtem Traffic w 2000 roku. Dobra rola Benicio DelToro,
(który nawiasem dostał Oskara za rolę w Traffic!) jako zmęczonego
życiem i walką z przestępczością detektywa, kontrastuje tu z młodą idealistyczną
agentką FBI graną przez wszechobecną ostatnio Emily Blunt. Jest on jej
mentorem, i kieruje się bardzo mrocznymi motywami.
A propos
mroku, to obejrzałem świetny film dokumentalny o aferze z Billem Cosby.
Bill
Cosby: Szokująca Historia (Cosby - The Women Speak) to wstrząsający
opis i wywiady z licznymi seksualnymi ofiarami 'ulubionego taty' Ameryki.
W Polsce raczej mało to kogo obchodzi, ale dla każdego kto się wychował
na np. The Cosby Show jest to bardzo smutne, wręcz odrażające
zakończenie kariery starego komika. Ciekawe czy dojdzie do sprawy w sądzie
i czy jego miliony dolarów zapewnią mu bezkarność, jak wcześniej OJ Simpsonowi.
Zbliża
się coroczna gala Oscarowa, w przedostatnią noc Lutego, tym razem bez polskich
nominacji. Prowadzić (ponownie) ma jeden z moich ulubionych komików amerykańskich,
genialny Chris Rock. W Internecie, na stronie YouTube wystarczy wpisać
jego imię i nazwisko i można się uraczyć kilkoma fantastycznymi filmami
z jego występów tzw. stand-up, czyli sam na scenie. Niektóre z jego tekstów
i często rasowych żartów i refleksji przeszły do panteonu amerykańskiej
kultury. Niestety aby w Polsce oglądać Oscary na żywo trzeba zarwać nockę,
z powodu chyba ośmiogodzinnej różnicy czasowej z Kalifornii, a także mieć
subskrypcję do płatnego kanału Canal Plus.
Żeby
nie kończyć taką smutną notą - mój ulubiony ostatnio kawał:
Przychodzi
kościotrup do lekarza. - Panie doktorze, czy to coś poważnego? Pyta. A
lekarz - nie wiem, trzeba zrobić prześwietlenie.
Tyle
na dziś, do zobaczenia za miesiąc.
wasz
|