MARCE-PAN

Zima ma się wreszcie ku końcowi. W Warszawie od tygodnia śnieżek leży jak należy. Bardzo lubię polską łagodną zimę. Nie ma może tylu słonecznych dni jak w Montrealu, ale i nie ma zamieci śnieżnych i mrozów rodem z Epoki Lodowcowej. Polskie media od kilku dni żyją triumfem naszej ekipy w negocjacjach budżetowych Unii Europejskiej. Do 2020 roku otrzymamy około 100 miliardów Euro na dalszy rozwój naszego kraju. Oczywiście markotni Polacy ani myślą się cieszyć. Co drugi pewnie myśli, że to rząd się obłowi, i nic nie spłynie na szarego obywatela. Ludzie się już przyzwyczaili do dotacji unijnych, które modernizują polską infrastrukturę i pomagają różnym przedsiębiorstwom, i zwyczajowo wolą pomstować jako to 'obcy' rozkradają nam kraj. Tyle o realnym kraju.

Filmowo obejrzałem kolejne dzieło naszego geniusza, Wojciecha Smarzowskiego. Każdy jego film 'smaży' na wolnym ogniu ciemną stronę polskiej duszy. "Drogówka" jest bardzo na czasie, zwłaszcza z okazji coraz ostrzejszych przepisów dla kierowców i rozbudowywanej gęsto sieci automatycznych foto-radarów, które pomagają w zasilaniu budżetów lokalnych i rządowych. Film bierze pod lupę środowisko chłopców-radarowców - jak biorą łapówy, chlają na umór na imprezach, i oddają się innym mało cnotliwym procederom. Wątek główny jest średnio oryginalny, bo polega na niesłusznym oskarżeniu, właściwie wrobieniu, najbardziej tu prawego policjanta o morderstwo kolegi po fachu. Facet musi znaleźć dowody, które go oczyszczą  z zarzutów. Diabeł, jak to mówią, tkwi w szczegółach. I Smarzowski serwuje nam komplet smakowitych scenek z życia policjanta, oraz portrety jego przeważnie zapitych drogowych "klientów" - od głupawego menelika, poprzez księdza aż do grubej szychy, która niewyraźnie mamrocze że ma 'immmuumitet'. Tak że polecam, ale raczej dorosłym widzom.

Inny mistrz od krwawych poematów, Quentin Tarantino, oraz jego para-western "Django-Unchained", raczej rozczarowuje. Jak ktoś trafnie zauważył, każdy film Tarantinio to historia jakiejś śmiertelnej zemsty. Tutaj obrywa się z rąk byłego niewolnika, czarnoskórego rewolwerowca, wrednemu plantatorowi z Południa Stanów Zjednoczonych. Jamie Foxx oraz inni aktorzy celebrują swoje postacie, bo faktycznie Tarantino ma talent do portretów i dialogów. Tyle że jest to niewiele więcej po za inteligentnym i pełnym "czarnego humoru" spektaklem, po którym nic nie pozostaje w duszy widza. 

Absolutnie oryginalny film wykonany przez "enfant terrible" francuskiego kina, Leos Carax'a  pt.: "Holy Motors" to o wiele lepsza pożywka dla kinomanów. Twórca jednego z moich ulubionych filmów francuskich - "Les Amants du Pont Neuf", który prawie go zrujnował, dosłownie i w przenośni, to jeden z niewielu prawdziwych auteurs współczesnego kina. W tym najnowszym pełnym tajemnic i niedomówień spektaklu, przypominającym coś od Davida Lynch'a czy Davida Cronenberga, śledzimy jak pewien zamożny, i brzydki jak noc paryżanin jeździ limuzyną z miejsca na miejsce na dziwne 'spotkania'. Przed każdym z nich nakłada profesjonalny makijaż filmowy i wciela się w różne postacie, od szalonego kloszarda, który porywa piękną modelkę, po umierającego ojca odbywającego ostatnią rozmowę z zapłakaną córką. Jest to niezwykła egzystencjalna medytacja na temat ról jakie spełniamy w życiu, oraz sztuki aktorstwa pomieszanej z kreowanymi w rzeczywistości przez niektórych artystów 'happeningami'. Smutne, mroczne, ale i hipnotyzujące kino. 

Gdy będą państwo czytać te słowa będzie już po tegorocznej uroczystości Oscarowej. Wszyscy komentatorzy wskazują na poprawny politycznie (i podobno dość nudny) obraz Spielberga o prezydencie Lincolnie. Ja będę kibicować Kathryn Bigelow i jej obrazowi "Zero Dark Thirty", o poszukiwaniach i zabiciu Bin Ladena, który najwyraźniej narobił sporo zamieszania w USA. A jej genialny, obsypany Oscarami "Hurt Locker" z 2008 roku, oraz świetne obecne recenzje zapowiadają kolejne arcydziełko sztuki filmowej. Niestety, mimo moich dobrych chęci nie zdołałem jeszcze obejrzeć tego filmu. Ale zapraszam za miesiąc, na recenzję oraz refleksje z Oscarowej nocy. 
 

Pozdrawiam serdecznie,
 
. Wasz Artur Kozłowski
 

ARCHIWUM FELIETONÓW

 


 

 


BIULETYN POLONIJNY, Postal Box 13, Montreal, Qc H3X 2T7, Canada; Tel: (514) 336-8383 fax: (514) 336-7636, 
Miesięcznik rozprowadzany bezpłatnie wśród Polonii zamieszkującej obszar Montrealu i Ottawy. Wszelkie prawa zastrzeżone.