PIŁOWANIE NOŻNE
Co
było najważniejsze w Polsce i dla Polski w tym czerwcu, Roku Pańskiego
2012? Oczywiście Europejskie Mistrzostwa Piłki Nożnej, które gościliśmy
razem z Ukrainą. Organizacja samych Mistrzostw była zapewniona przez FIFA,
czyli Międzynarodową Organizację Piłki Nożnej. Do niej również trafi większość
dochodów. Na kraje goszczące tak wielką imprezę spada duży problem przygotowań,
a te były naprawdę imponujące na wielu poziomach. Od kilku lat budowano
stadiony w największych miastach, i jakimś cudem udało się je wszystkie
zakończyć. Wybudowano też, w samej Polsce, ogółem ponad 1500 km dróg i
autostrad. Autostrady nie wszystkie otwarto, lecz te najważniejsze
- dzięki desperackiej pomocy Niemiec i ich cudownych mega-maszyn - udało
się dosłownie na ostatnią minutę wykonać. Nie obyło się bez kliku skandali,
takich jak odejście Chińskich budowlańców z budowy kluczowego odcinka centralnej
autostrady A2 łączącej Warszawę z Niemcami.
Medialnie
w przygotowaniach było lepiej, choć głupie wpadki w rodzaju widocznej erekcji
jednego z dynamicznych aktorów promocyjnej reklamy mistrzostw wywołały
śmiech i zakłopotanie. Przed i podczas mistrzostw, krajobraz miejski przypomina
surrealistyczne sceny z genialnej powieści "Wojna Polsko-Ruska" Doroty
Masłowskiej. Wszędzie czerwono-biel. Proporczyki, flagi, koszulki, promocyjne
szaliki, czapki. Ilość artykułów promujących lub promowanych przez Mistrzostwa
była po prostu niezliczona. Można było kupić majonez lub mleko w barwach
Reprezentacji, lub papier toaletowy, reklamowano tak telewizory plazmowe,
nie mówiąc o piwie czy czipsach. Każda prawie etykietka produktów w supermarketach,
oraz reklamy czy reklamówki okraszone zostały biało-czerwonymi logo imprezy,
lub jakąś piłką czy orłem.
Ogólnie
była to wielka lekcja 'promocyji' dla całego narodu. Istniały poważne obawy,
że na mecze zleci się całe chuligaństwo z Europy, na czele z krwiożerczymi
kozakami z Rosji, uzbrojonymi w pałki i noże w zębach. Okazało się jednak,
że goście są o wiele kulturalniejsi od gospodarzy! Jedyne dotychczas większe
rozróby kiboli (lub ładniej "pseudo-kibiców") wydarzyły się w wieczór meczu
Polska-Rosja, gdy "nasi" podstępnie zaatakowali od tyłu pochód Rosyjskich
kibiców zmierzających na stadion w Warszawie. Co dziwne, większość obcokrajowców,
którzy stawili się kibicować na mistrzostwa nie ma żadnej ochoty na rozróby!
Dobrze się bawią, śmieją, skandują. A prasa światowa donosi niestety głównie
o Polskich lub Ukraińskich kibolskich ekscesach.
Filmowo
też coś z patriotyzmu narodowego. Obejrzałem z przyjemnością film pt.:
"80 milionów" - bardzo udaną rekonstrukcję wydarzeń z 1981 roku, gdy działacze
Solidarności we Wrocławiu wypłacają sobie z Banku tęże górę pieniędzy.
Film pokazuje desperacką gonitwę służb bezpieczeństwa za złodziejami i
kasą, oraz dobrze oddaje ducha i wygląd tamtego czasu. Choć reklamowano
go jako komedię, to jest tu więcej nerwowych emocji i dramatu.
Mistrzunio
Quentin Tarantino zaprezentuje tej zimy swój nowy film, pt.: "Django Unchained",
krwawy i z pewnością mrocznie humorystyczny western z czarnymi aktorami
grającymi coś o wyzwolonych niewolnikach. Super!
Na
koniec notka czysto artystyczna. Pod automatycznymi drzwiami sąsiedniego
sklepu samoobsługowego o ładnej nazwie "Biedronka", jakaś dobra dusza pozostawiła
przyczepiony łańcuchem, oklejony białym papierem maché taki typowy
metalowy wózek na zakupy z kółeczkami. Malutka etykietka donosi, że jest
to "atrybut konsumenta". Prosty pomysł na zwrócenie nam uwagi na naszą
zakupową codzienność i gonitwę. Dla mnie małe objawienie. Bo nie chodzi
właściwe o to, co i komu ten wózek ma powiedzieć. Objawienie moje polega
na tym, że zastanowiłem się, jak i chyba też wiele innych osób, że ktoś
miał taki pomysł i wykonał go, czyli poświęcił czas, wyobraźnię i energię
na jego realizację. Taki oryginalny i zabawny prztyczek w rzeczywistość.
I jak tu nie kochać sztuki i artystów?
|