KOLEJNE BIEŻĄCE IMPRESJE ŻYCIOWE

Polski eksperyment z demokracją trwa. Osadzają się konkretne światopoglądy, polityczne, kulturowe, socjalne. Różnorodność kulturowa, rasowa i seksualna jest obecnie gorącym tematem, a nawet "trendy". Większość Polaków jest zmęczona tradycyjnie Polskim podejściem do życia i świata, i szuka wzorców w światlejszych krajach Europy takich jak Szwecja czy też Anglia. Trwają nadal niekończące się dyskusje w mediach o błędach oponentów politycznych. Ale tzw. szary człowiek raczej ma dość ciągłego rozpamiętywania problemów i niedociągnięć i myśli tylko o spokojnym week-endzie na działce. 

Prezydent Obama przyjechał, pogadał, pościskał dłonie z liderami i odjechał odpocząć do Białego Domu. Miło było, szkoda tylko, że to wizyta kurtuazyjna. Nie było wiwatujących tłumów jak w Anglii ani demonstracji jak we Francji, nie było też prawie żadnych zmian w stosunkach między Polską a USA, choć obiecano coś wreszcie zrobić w sprawie zniesienia obowiązku wizowego Polaków podróżujących do USA. Czasy się na szczęście zmieniły, i bardziej się opłaca wyjazd zarobkowy do któregoś z zamożniejszych krajów Europy niż tak daleko za Ocean. 

Lato mamy piękne w tym roku, choć nocne przymrozki popsuły nieco zbiory truskawek. Wszyscy z pewnym niepokojem oczekują przyszłorocznych mistrzostw Europy w piłce nożnej, które odbędą się, jeśli ktoś tego jeszcze nie wie, w Polsce i na Ukrainie. Większość budowanych na tą okazję stadionów już prawie gotowa, lecz do wielu z obiecanych dróg i autostrad droga wciąż daleka. Nie łudzimy się raczej na wysoką pozycję w zawodach, chodzi bardziej o to aby przynajmniej nie przegrać zbyt wcześnie. 

Spędziłem kilka dni w eleganckim i zamożnym Monachium. Bardzo mi przypominało ładne dzielnice Londynu, takie to mogę robić szpanerskie porównania. Na ulicach 80% samochodów to Mercedesy i BMW, poprzetykane modelami firmy Porsche. Jak się przyjrzeć historii i współczesności tego miasta to porażają one kupieckim spokojem i organizacją. Gdzie tam do brudnego średniowiecznego Paryża czy nawet Londynu! Na obejrzanych w lokalnym muzeum rycinach i obrazach widać wysprzątane ładnie beżowe drogi pomiędzy eleganckimi romańskimi budowlami i błękitne nieboskłony poprzetykane różowawymi chmurkami. Troszkę mi tam brakowało polskiego, a nawet amerykańskiego szaleństwa i chaosu. Młodzież spokojnie się bawi w nocnych klubach, żadnych krzyków czy tłuczenia butelek. Świetne miasto dla biznesmenów Buddystów. 

Filmowo nie mam nic do obgadania, tyle że wspaniale się ogląda stare odcinki Pana Wołodyjowskiego. Ten polot, czar i humor, tak rzadkie w dzisiejszym kinie, a tym bardziej telewizji. Dobrze że jest Internet i można dziś praktycznie wszystko znaleźć i oblukać na ekranie komputera. Oglądam wreszcie moich ulubionych Simpsonów - już ponad 2200 odcinków natrzaskali i wciąż są fajne. 

Ogólnie w dzisiejszych czasach nie możemy narzekać na niedosyt informacji. Gdziekolwiek się człowiek nie ruszy, ma pod nosem gazety, tygodniki, darmowe dzienniki reklamowe z kilkoma artykułami i tak ważnym horoskopem. Telewizja i radio wciąż nadają swoje, no i wszechwładny i wszechwiedzący Internet - globalna mega biblioteka multimedialna. Sprawia to wszystko, że jesteśmy wręcz przytłoczeni informacjami i stały się one codzienną strawą tak jak kawa czy jabłko. Jest to na pewno świetne jeśli chodzi o rozwój cywilizacyjny i naukowy, a także pozwala na ominięcie cenzury w niektórych krajach - obozach, co daje więcej możliwości dla demokracji i sprawiedliwego osądzania nadużyć. Lecz jaki to ma ogólnie wpływ na naszą psychikę, a tym bardziej na młode pokolenie, które wyrasta w tej informacyjnej Supernowej? Dziś potrzebujemy się ograniczać. Wyłączać, wybierać, selekcjonować co chcemy wiedzieć, bo można by spędzić cały dostępny czas na wchłanianie tego nieustannego potoku informacji. Jest w tym coś z żywiołu, czy też mocy, która nas ogromnie przerasta, niczym gwieździste niebo, i przed którą trzeba się ukorzyć jak przed dymiącym wulkanem. Bo ona się wciąż rozrasta i gęstnieje - a my, jednostkowo, pozostajemy tak samo malutcy. 
 
 
 
. Artur Kozłowski
 

ARCHIWUM FELIETONÓW

 


 

 


BIULETYN POLONIJNY, Postal Box 13, Montreal, Qc H3X 2T7, Canada; Tel: (514) 336-8383 fax: (514) 336-7636, 
Miesięcznik rozprowadzany bezpłatnie wśród Polonii zamieszkującej obszar Montrealu i Ottawy. Wszelkie prawa zastrzeżone.