REALIZM,
PASJA I NAUKA
Polskie
kino wydaje się być na coraz lepszym poziomie. Przynajmniej jeśli chodzi
o surowe, bezkompromisowe dramaty historyczne, których akcja i bohaterowie
mają miejsce w XX wieku. No bo działo się wtedy wystarczająco dramatów
na setki filmów i książek. Ludzie wciąż się fascynują Drugą Wojną Światową,
jak i meandrami komunizmu w naszej części świata.
O ile
polskie filmy komediowe, jak i wyświetlane na okrągło w polskiej TV głupawe
kabarety nie zdają egzaminu, nie tylko w moim odczuciu, to głębsze, poważne
dzieła są już niemal wybitne, przyciągają dużą publikę, i można się nimi
spokojnie pochwalić na arenie międzynarodowej.
Taka
też jest nagrodzona najwyższą nagrodą na festiwalu w Gdyni produkcja pt.:
Bogowie
w reżyserii Łukasza Palkowskiego. Osoby, które śledzą polską scenę filmową
już zapewne wiedzą, że jest to film biograficzny o sławnym kardiochirurgu
i pionierze medycyny, prof. Zbigniewie Relidze.
Akcja
dzieje się na przełomie lat 70' i 80' kiedy wbrew środowisku i niedowiarkom
podejmuje się on jednych z pierwszych przeszczepów serca na świecie. Chce
założyć własną klinikę, użera się o dotacje, idzie na kompromisy z władzą,
przeżywa ciężko porażki, rzadziej świętuje powodzenia. Zwykły-niezwykły
człowiek o wielkiej pasji, odwadze i talencie. Do tej roli wybrano znakomitego
aktora Tomasza Kota, który fizycznie bardzo przypomina naszego bohatera.
Dla mnie jest on w tej roli bardzo podobny do genialnego brytyjskiego aktora
charakterystycznego Daniela Day-Lewisa. Kilka lat temu można było podziwiać
kreację Kota w innym filmie biograficznym o pokręconych dziejach zespołu
rockowego Dżem - Skazany na bluesa. Mimo że Bogowie
jest raczej mroczny, stosownie do tematu oraz tamtych PRL-owskich czasów,
to jest wzruszający, posiada niezwykłą siłę, a także wiele komicznych momentów
- sala kilkakrotnie wybuchała śmiechem. Na pewno warto zobaczyć.
A propos
polskich historycznych dramatów filmowych to chodzą wieści o kolejnym,
nadchodzącym w 2016 roku dziele mistrza Wojtka Smarzowskiego. W wojennym
temacie nieco podobnym do jego Róży, podjął się zilustrowania
masakry Polaków przez Ukraińskie wojska i ludność w latach 1943-44 na Wołyniu.
Film już budzi kontrowersje i obawy o stosunki Polsko-Ukraińskie, zwłaszcza
w obecnej napiętej sytuacji politycznej i militarnej na wschodniej granicy
naszego sąsiada.
Z zupełnie
innej beczki chciałbym podzielić się z Wami wrażeniami z najnowszego amerykańskiego
filmu Fantastyczno-Naukowego pt. Interstellar. Kto mnie zna,
to wie że Sci-Fi fascynuje mnie od dzieciństwa, gdy zaczytywałem się w
bogatej literaturze tego gatunku i z wypiekami oglądałem takie filmy jak
Obcy
czy Wojny Gwiezdne. Interstellar (Międzygwiezdny?)
stworzony przez Christophera Nolan'a (ostatnie Batmany, Incepcja)
jest filmem bardzo poważnym, bardziej naukowym niż fantastycznym, i raczej
skomplikowanym w odbiorze. Pokrótce rzecz się dzieje w niedalekiej przyszłości
gdy katastrofa ekologiczna grozi wymarciem ludzkości. Nasz bohater - grany
znakomicie przez Matthewa McConaughuey - zostaje pilotem statku, który
wyrusza w kosmos w poszukiwaniu odpowiedniej planety do zasiedlenia przez
ludzkość i kontynuacji naszego gatunku. Film jest mega-ambitny. Przywodzi
na myśl znakomitą zeszłoroczną Grawitację jak i Odyseję
Kosmiczną 2001 Stanleya Kubricka. Pokazuje niezwykłe zjawiska kosmiczne
- czarną dziurę, czy też podróż przez tzw. worm-hole, czyli tunel czaso-przestrzenny.
Jest też chyba pierwszym filmem w historii kina, który pokazuje dosadnie
fenomen względnego przyspieszenia czasu podczas podróży międzygwiezdnych.
W niezapomnianej scenie nasz pilot, wciąż młody mężczyzna, po powrocie
z gwiazd odwiedza w szpitalu umierającą starszą kobietę, która jest jego
córką. Jest tu wiele innych fascynujących elementów i wizji rodem z najnowszych
teorii i spekulacji fizyki. Niestety Nolan jak zwykle pogmatwał to wszystko.
Często nie wiadomo o co chodzi w kolejnych scenach, i dlaczego jest tak
a nie inaczej. Trzeba by obejrzeć ten film kilka razy aby go jakoś przyswoić.
Choć może taki był tego zamysł? Tyle na dziś.
Pozdrawiam
Świątecznie wszystkich szanownych czytelników Biuletynu oraz Montrealską
Polonię.
Wasz
|