POWRÓT DO KINA
Witam ponownie i wiosennie.
Jeśli ostatnio podejmowałem tematy nieco odbiegające od kinowej sfery,
to chcę dziś powrócić do tego mojego ulubionego wątku.
Wiosna to nie jest najlepszy
okres dla kina na świecie. Oskary już rozdane, ambitne filmy jesienne i
zimowo-świąteczne obejrzane (lub nie), a lato jeszcze przed nami, z jego
tradycyjnymi block-busterami, obliczonymi na wielką widownię, dysponującą
wolnym wakacyjnym czasem.
Mimo tego jest przynajmniej
jeden intrygujący film, który zdołałem właśnie obejrzeć. Jest to
minimalistyczny i znakomicie napisany filmik Sci-Fi w modnym ostatnio temacie
robotyki i sztucznej inteligencji. Ex-Machina nie epatuje
eksplozjami czy też bogatymi (i kosztownymi) wizjami technokratycznej przyszłości,
ale właśnie dzięki temu jest bardziej satysfakcjonującym i solidnym, nieco
w stylu Polańskiego, kawałkiem kina. Rzecz się dzieje w ultra-nowoczesnej,
schowanej w lesie willi genialnego miliardera internetowego. Dokonuje on,
jak u Stanisława Lema, nieco szalonych eksperymentów z inteligentnymi robotami
i zaprasza zdolnego młodego pracownika ze swojej firmy do przetestowania
najnowszego dzieła - intrygującej i całkiem powabnej robotki. Można powiedzieć,
że inteligentne roboty stały się tu nowoczesną wersją Frankensteina. Znakomite
dialogi, ta aura dziwności sztucznej inteligencji w zderzeniu z tą ludzką
i z ludzkimi emocjami, wciągają widza w temat lepiej niż większość Hollywoodzkich
filmów o robotach. Bardzo polecam.
Za to nie polecam wcale gniota
Chappie
w reżyserii Neilla Blomkampa. Jego debiut District 9 sprzed
6-ciu lat pozostaje jak dotąd najlepszym filmem w jego dorobku. Elysium
rozczarowało nieco, a obecne dzieło o tytułowym Chappie, inteligentnym
robocie uczącym się życia w łapach jakichś karykaturalnych gangsterów,
jest po prostu beznadziejny. Temat niby dobry, efekty znośne, ale aktorzy,
reżyseria i ogólny klimat filmu są żałosne.
Chyba wszyscy usłyszeli wieść
o kolejnym, siódmym już odcinku Wojen Gwiezdnych, który ma
się pojawić pod koniec tego roku. Zwiastuny wyglądają solidnie, bardziej
niż te trzy najnowsze odcinki (które czasowo zapoczątkowały sagę). A reżyser
- utalentowany J.J. Abrams, odpowiedzialny między innymi za najnowsze dynamiczne
Star
Trek'i - powinien wykonać lepszą robotę od starego mistrza Lucasa,
który się już niestety wypalił jako oryginalny twórca.
O zawrót głowy przysparza
sumka za jaką George Lucas sprzedał niedawno całą "franczyzę" Star Wars
oraz swoją firmę Lucasfilm koncernowi Disneya - nieco ponad 4 miliardy
dolarów.
Przyciągnięty mrocznym plakatem
i obecnością genialnego Gary Oldmana wybrałem się na dziwaczny film Child
44 (po polsku System). Jest to polityczno-kryminalny
thriller o poszukiwaniach mordercy dzieci w bardzo mrocznych czasach Radzieckiego
Stalinizmu oraz o zagmatwanych losach Rosjan w tamtych czasach. Film ten
jest tak napakowany tematami, że wystarczyłoby na 3 odrębne produkcje.
Poza kryminalnym, jest tu wiele różnych wątków polityczno-totalitarnych,
jest też dramat romantyczny. Aktorstwo jest na świetnym poziomie, ale ambicje
twórców pogrążają te dzieło, które chcąc być wszystkim rozdrabnia się na
mało co. Denerwuje też stereotypowa wizja Stalinowskiej Rosji - w smutnych
"maszynowych" szaro-stalowych kolorach, tak jakby nie było wtedy słońca
na niebie, ptaki nie śpiewały a kwiaty nie kwitły.
Na koniec wspomnę o właśnie
obejrzanym w gronie przyjaciół klasyku Wernera Herzoga. Jego dzieło z 1982
roku pt.: Fitzcarraldo obejrzałem lata świetlne temu w Kanadzie
i miałem strzępki wspomnień o szalonym Klausie Kinskim płynącym statkiem
gdzieś po Amazonce i napawającym się włoską operą puszczaną z patefonu
w środku dżungli. Niezły, poetycki odjazd w sumie. Film teraz obejrzany
"na spokojnie" okazał się bardzo spójną i logiczną konstrukcją opowiadającą
o nieudanym przedsięwzięciu inżynierskim w sercu dżungli oraz o niebotycznych
ambicjach białego człowieka w kolonizowanych połaciach świata. Herzog zajmuje
się ostatnio raczej produkcjami dokumentalnymi, ale szalona kilkunastoletnia
współpraca z jego "muzą" - mocno świrowatym ale mega-charyzmatycznym Klausem
Kinski pozostaje jednym z najbardziej fascynujących twórczych duetów w
dziejach kina.
Ciekawych wrażeń na ekranach
jak i poza nimi, życzy wam -
Wasz
|