SIŁA POŁOWY

Przed kilku miesiącami ukazała się niezwykła książka: "Siła połowy: Decyzja jednej rodziny, żeby przestać brać i zacząć dawać". Autorami są ojciec Kevin i córka Hanna Salwensowie. Treścią jest bardzo osobliwa kronika rodzinnna.
 
Zaczęło się niespodziewanie. 14-letnia Hanna z ojcem jechała samochodem w śródmieściu Atlanty. Zatrzymali się na światłach. Dziewczynka zobaczyła przez okno bezdomnego, trzymającego tekturkę z napisem: "Pomóżcie bezdomnemu". Jednocześnie dostrzegła po prawej stronie pięknego mercedesa. Powiedziała do ojca: "Wiesz, gdyby ten człowiek w mercedesie nie miał takiego ładnego samochodu, to bezdomny mógłby mieć posiłek".
 
Ojciec  po kilkusekundowym namyśle odpowiedział na uwagę córki: "Wiesz, gdybyśmy my nie mieli takiego ładnego samochodu, to ten człowiek mógłby mieć posiłek". Ta wymiana zdań stała się punktem wyjścia jedynej w swym rodzaju podróży duchowej całej rodziny Salwensów: Kevina, ojca, Joanny, matki, córki Hanny i syna Józefa. Wspólnie zastanowili się, jak oni jako rodzina mogą dać na pomoc innym część tego, co posiadają,.
 
Najpierw postanowili zrezygnować z wielkiego domiska. Wystawili go na sprzedaż i przeprowadzili się do znacznie mniejszego domu. Połowę sumy uzyskanej ze sprzedaży domu - $800.000 - przekazali organizacji charytatywnej "The Hunger Project" działającej w Ghanie. Suma ta umożliwiła wydobycie całej ludność jednej wioski z nędzy.
 
Po sprzedaniu domu rodzina spędziła ponad dwa lata skrupulatnie analizując swoje wydatki, upraszczając swój styl życia, szukając najsensowniejszego, najskuteczniejszego sposobu używania pieniędzy.
 
Dlaczego tytułowa "Siła połowy"?
 
"Ponieważ  "połowa", to wymierne - pisze Kevin. - Często my, osoby wrażliwe na poblemy społeczne, mówimy sobie: "Powinienem dać z siebie więcej". Ale "więcej", jest zbyt ogólnikowe, żeby było poręczne w użyciu. I w końcu człowiek nie robi nic. Natomiast "połowa" daje konkretny miernik, stosowalny w życiu.
 
"Niemal wszystko, co nasza rodzina dokonała, można powielać niezależnie od sytuacji majątkowej. "Siła połowy" dowiodła, że można żyć tylko z połowy sumy uzyskanej ze sprzedaży domu. "Połowa" może być zasadą gospodarowania  rodzinnym budżetem.
 
W tym wypadku chodziło o rodzinę majętną. Może dać nie tylko "połowę", ale "wszystko" osoba biedna. W trakcie lektury "Siły połowy" przypomniała mi się historia sprzed 15 lat.
 
"The Gazette" (13. 8. 1995, s B1) przedrukowała z "New Yor Times" reportaż o 87-letniej praczce, Oseoli Mc Carty z miejscowości Hattiesburg, ok. 200 km na północny zachód od New Orleans w stanie Mississipi. Całe życie zeszło jej na praniu cudzej bielizny i  innych części garderoby. Żyła bardzo skromnie. Przez 74 lata odkładała z każdej zapłaty ile tylko mogła. W ten sposób uzbierało się $150.000. "Więcej, niż mogłabym kiedykolwiek wydać". Dlatego całą tę sumę przeznaczyła na stypendia dla czarnoskórych studentów Uniwersytetu Południowego Mississipi.
 
"Uświadomiłam sobie, że te pieniądze przydzadzą się im bradziej niż mnie".

Nie chciała, żeby jej nazwiskiem nazwano jeden z uniwersyteckich gmachów, ani żadnych innych honorów. Jedyne życzenie: "Chciałabym dożyć uroczystości uzyskania dyplomu przynajmniej pierwszej mojej sypendystki, 18-letniej Stephanie Bullock".  Dożyła…
 
Podziwiać? Oczywiście. Naśladować? - Czemu nie?! Choć troszkę. Dokonać refleksji "na bazie i po linii". Oby!
 
 
. o. Andrzej Guryn
 

ARCHIWUM FELIETONÓW

 


 

 


BIULETYN POLONIJNY, Postal Box 13, Montreal, Qc H3X 2T7, Canada; Tel: (514) 336-8383 fax: (514) 336-7636, 
Miesięcznik rozprowadzany bezpłatnie wśród Polonii zamieszkującej obszar Montrealu i Ottawy. Wszelkie prawa zastrzeżone.