MATKA TERESA Z KALKUTY

W związku z śmiercią bł. Matki Teresy z Kalkuty (†5. 9. 1997) wiele o niej mówiono i pisano.   Spośród setek materiałów  prasowych  wart był przeczytania, przemyślenia, przemodlenia krótki komentarz ks. Andrew Greeleya, profesora socjologii na uniwersytetach w Chicago i Tucson, Arizona i znanego powieściopisarza. Opublikował go "Newsweek"  z 22. września 1997 r. Oto najistotniejsze z niego wyjątki:

"Święci, pradziwi święci, mają jakiś czar. Są świetlani, przezroczyści, porywający. [...] Oni pociągają nas nie kazaniami, tym mniej zrzędzeniem, lecz promieniowaniem dobroci, porywającą pogodą i  zwalającą z nóg miłością. Musimy iść ich śladami nie z racji tego, co mówią, ale tego, kim są. Naszy celem niekoniecznie będzie robienie tego, co oni, lecz raczej próbowanie  bycia takimi jak oni". 

Jako wniosek z godzinnego spotkania z Matką Teresą pod koniec lat 60, ks. Greeley pisze: "Ona była najszczęśliwszą istotą ludzką, jaką kiedykolwiek spotkałem". I dalej  ks. Greeley zastanawia się: 

"Czy  więc Matka Teresa jest święta? Czy jej dobroć nie jest nacechowana świętością? Jeśli nie jej, to nie wiem, czyja.  [...] Czy była święta, ponieważ służyła biednym tak ofiarnie? Czy służyła biednym z tak rozrzutną miłością, ponieważ była święta?

"Odpowiedź na oba pytania brzmi - tak.[...]

"Świętość nie jest równoznaczna z doskonałością; oznacza tylko namiętnie szczodrą miłość -  na podobieństwo  miłości  Boga ku nam. Niektóre feministki są złe na Matkę Teresę, ponieważ w ich przekonaniu ona  nie przejęła się należycie walką kobiet o równouprawnienie. Można się nie zgadzać ze świętymi (ale nie powinno się podawać w wątpliwość ich dobrej wiary). Można się nawet im przeciwstawiać. Święci popełniają błędy, podejmują mylne decyzje, ulegają drobnym  ludzkim słabościom, nawet popełniają grzechy. Matka Terdsa była człowiekiem jak my  wszyscy.

"Nie można uchylić się od pytania: czy my wszyscy jesteśmy powołani, żeby stać się świętymi, żeby być tak niemożliwie dobrymi i ofiarnymi jak Matka Teresa? Czy francuski pisarz Léon Bloy miał rację, pisząc w zakończeniu autobiograficznej powieści "Biedaczka"(1897], że istnieje tylko jedna tragedia - że nie jesteśmy święci? Wszyscy jesteśmy powołani do tego, żeby  być lepszymi niż jesteśmy, żeby  możliwie jak najlepiej  robić to, co robimy  w życiu, i robić to ofiarniej i z bardziej przebaczającą miłością. Ale nie wszyscy idziemy tą  samą drogą. Jezus powiedział swym uczniom, że w królestwie Ojca jest wiele mieszkań.  Służba ubogim  Matki Teresy  była widowiskowo bezinteresowna, ale nie jest to jedyny sposób służenia Jezusowi.

"Podejrzewam, że Bóg nie wdaje się w porównania. On nie powie w chwili Wielkiego Obrachunku: "Nie jesteś tak święty, jak Matka Teresa". Raczej prawdopodobnie powie z macierzyńską czułością: "Nie byłeś tak bezinteresowny jak mogłeś być". Jeśli śmierć i pogrzeb Matki Teresy ma być czymś więcej niż  jeszcze jednym wydarzeniem mediatycznym, jeśli jej światło na górze ma nas oświecać, to jest to dla nas istotne wyzwanie. Jedyna tragedia, to nie być tak bezinteresownym, jak moglibyśmy być na naszej szczególnej ścieżce przez życie. Bezinteresowność jest jedyną drogą do świętości i szczęścia" (Art. cyt., s. 35).
 
 
. o. Andrzej Guryn
 

ARCHIWUM FELIETONÓW

 


 

 


BIULETYN POLONIJNY, Postal Box 13, Montreal, Qc H3X 2T7, Canada; Tel: (514) 336-8383 fax: (514) 336-7636, 
Miesięcznik rozprowadzany bezpłatnie wśród Polonii zamieszkującej obszar Montrealu i Ottawy. Wszelkie prawa zastrzeżone.