JEDENASTE: NIE BLUZGAJ
 
     Chamieje nam język... Dziesięciolecia temu zwyczajowo przyzwalano na przeklinanie szewcom ("klnie jak szewc") i budowlańcom ("klnie jak na budowie"). Teraz, w niedawnym wywiadzie Beata Tyszkiewicz, wybitna aktorka i wytworna dama, stwierdziła, że "współczesna dama pije, pali i przeklina". Żeby tylko damy! Schamienie słychać z trybuny sejmowej. Rynsztokowe słownictwo płynie szerokim nurtem z ekranów telewizyjnych. Moda i przyzwolenie na językowe chamstwo staje się coraz powszechniejsze.
     Skąd to się bierze?
     Językoznawcy wyjaśniają, że tak prościej i łatwiej. Na przykład z badań przeprowadzonych na Uniwersytecie Wrocławskim jesienią 2012 roku wynika, że rynsztokowy wariant biblijnej jawnogrzesznicy ma aż 47 funkcji. Może to być dezaprobata, złość, groźba, coraz częściej tylko słowo - wtręt, taki językowy odpowiednik przecinka.
     Ten swoisty językowy folklor nie jest "moralnie obojętny". Schamienie, prymitywizm ordynarność języka ma także wymiar moralny. Na audiencji środowej 13 maja 2015 r. Ojciec Święty Franciszek podczas katechezy na temat wychowania w rodzinie powiedział: "Czasem przychodzi na myśl, że stajemy się cywilizacją złych manier i brzydkich słów, jakby był to znak emancypacji; słyszymy jest także w życiu publicznym ".
     Sugerował jednocześnie wprowadzenie trzech biegunowo odmiennych słów: "czy mogę?", "dziękuję", "przepraszam. W istocie słowa te otwierają drogę do dobrego życia w rodzinie, życia w pokoju. Są to słowa proste, ale nie tak łatwo wprowadzić je w życie!
     Powie ktoś, że papież musi moralizować. Bogiem a prawdą, to człowiek tylko umrzeć musi. Zwykle życie składa się z mniej lub więcej odpowiedzialnych wyborów. Sugestie językowe Franciszka, to wynik jego życiowych doświadczeń i głębokich przekonań. Głosi to, czym żyje.
     Krzepiące, że ludzie "normalni", nie duchowni, podzielają poglądy papieża. Na dowód - wierszowany tekst z blogu "Księstwo Sarmacji" Adama Gabriela Gałązki z Poznania:
 
                                                   Gęba nie cholewa
                                                    słomą jej nie wytrzesz
                                                    gęba nie litery cztery
                                                    nie pozwól by miast rozumnej z niej mowy
                                                    wydobywał się z niej fetor chamstwa
                                                    i umysłu odchody.

     I końcowa refleksja:
    Ciekawe, że ze zmianą języka, jakim się posługujemy, zmienia się nasz sposób widzenia. Eliminując pyskacze emocjonalne uczymy się kontrolować nasz gniew, rozdrażnienie, zdenerwowanie i hamować jego objawy do rozmiarów społecznie akceptowanych.
     Kto wie, może nielicznym z nas dane będzie posunąć siew w swych środowiskach
domowych, szkolnych czy pracodajnych do czegoś więcej. Kto wie, może komuś z nas
dane będzie zapoczątkować wokół siebie zmiany językowe u innych. Nie przez
napominanie. Ale przez przykład. Może tu i ówdzie nastanie moda na niewulgaryzowanie.

Do tego tematu wrócę za miesiąc.
 
 
. o. Andrzej Guryn
 

ARCHIWUM FELIETONÓW

POLEĆ TEN ARTYKUŁ ZNAJOMYM Z FACEBOOKA
 


 

 


BIULETYN POLONIJNY, Postal Box 13, Montreal, Qc H3X 2T7, Canada; Tel: (514) 336-8383 fax: (514) 336-7636, 
Miesięcznik rozprowadzany bezpłatnie wśród Polonii zamieszkującej obszar Montrealu i Ottawy. Wszelkie prawa zastrzeżone.