MIŁOŚĆ
W DROBIAZGACH
Tytuł
obecnej refleksji podsunął mi Mike Aquilina, amerykański patrolog czyli
historyk literatury starochrześcijańskiej, ale o tym nieco niżej.
Od
44 lat przyjaźnię się z parą o 40-letnim stażu małżeńskim. Ona - filolog
klasyczny, koleżanka ze studiów, on prawnik. Po 10 latach od ślubu spadło
na nich ciężkie doświadczenie: u Magdy wykryto martwicę brodawek nerkowych.
Choroba rozwijała się w błyskawicznym tempie, tak że już po 6 tygodniach
chora musiała poddawać się dializie. Na dłuższą metę ratunkiem był przeszczep
nerki. Piotrek, nieproszony, samorzutnie załatwił niezbędne badania. Na
szczęście mógł być dawcą nerki. Operacja się udała. Potem "żyli długo i
szczęśliwie. Ale było jedno "ale".
Kiedy
latem 1995 roku po 14 latach przyleciałem do Warszawy, odwiedziłem przyjaciół.
Na pytanie: "Jak się wam żyje?" Magda odpowiedziała: "Wiem, że Piotrek
mnie kocha. Dał bardzo przekonujący dowód miłości, ofiarując mi nerkę.
Ale przez 31 lat bycia razem nie udaje mi się oduczyć męża bałaganiarstwa.
Części przyodziewku, bielizny rzuca, gdzie popadnie. Niby drobiazg, ale
na codzień bardzo uciążliwy.
Druga
anegdotka. Parę lat temu trafiłem u innego uniwersyteckiego małżeństwa
na imieniny pani domu. Po iluś tam lampkach wina mężowi zebrało się na
wyznania. "Kochanie - powiedział - w razie potrzeby bez namysłu oddam za
ciebie życie". Na to ona: "Skarbie, wystarczy mi, jak nieproszony wyniesiesz
raz w tygodniu worek ze śmieciami".
Jaki
z dotychczasowych wspomnień morał?
Dramatyczne
wydarzenia - na szczęście trafiają się rzadko. Najczęściej okazji do poświęceń
nie bywa wcale. Za to życie składa się z drobiazgów. I miłość okazuje się
właśnie w drobiazgach. Wspomniany Mike Aquilina w 2007 roku wydał książkę
"Miłość w drobiazgach" W 40 krótkich rozdziałach opisuje miłość w akcji
w codziennych drobiazgach w życiu małżeńskim i rodzinnym.
Iwona
E. Kowalska, redaktorka naczelna kwartalnika "Nasze zdrowie" w grudniowym
numerze 2013 czasopisma napisała krótki tekst "Życie składa się z drobiazgów".
Oto istotny fragment: "Wydawałoby się, że przyczyną zmian w naszym życiu
są rzeczy lub wydarzeni ważne, wielkie, trudne. Sądzimy, że ludzie zaczynają
być z sobą z powodu wielkiej miłości, a rozstają się z powodu zdrady, nielojalności
lub utraty miłości. Tymczasem, co zaskakuje - powodem zmian często są drobiazgi.
Zwykłe zdarzenia, codzenne czynności lub ich brak, które urastają do rangi
tak wielkiego probemu, że zaczynają przysłniać to, co pięknie ludzi łączy.
Na początku dziwimy się, że codzienne drobiazgi mogą przeszkadzać.
Tłumaczymy, że odkręcona tubka z pastą lub okruchy zostawione na kuchennym
stole to żaden problem. Potem zaczynamy po cichutku zmiatać okruchy i zakręcać
tubkę, żeby tylko uniknąć spięć. Po pewnym czasie zaczynamy sią buntować.
Mamy dosyć i dochodzimy do wniosku, że nie chcemy tak żyć, że coś, czego
kiedyś nie rozumieliśmy, czyli "święty spokój" nie ma ceny. Przypominamy
sobie, że codzienne drobiazgi nigdy nie były dla nas problemem, bo dla
nas życie jest po to, żeby żyć, a nie utrudniać je sobie czymś, co nie
powinno zaprzątać naszej uwagi. [...] Pytani o powód rozstania, uświadamiamy
sobie, jak był błahy i jak jednocześnie był trudny, bo uniemożliwił nam
dzielenie codzienności. [...] Nie trzymajcie się kurczowo tego, co zamiast
delikanie unosić nad ziemią, każe ciężko po niej stąpć".
Lakoniczniej
ujął tę samą myśl Theodor Haecker (zm. 9. 4. 1945), niemiecki pisarz,
filozof, tłumacz, w "Dzienniku w nocy" pisał, że "miłość żyje drobiażdżkami".
|