DWIE MINI-REFLEKSJE MAJOWE

Spieszę się do Polski na prymicje mojego siostrzeńca, ks. Andrzeja Muńko. Wyciągam więc z archiwum dwie mini-refleksje. Oto one:
 
Muszę -  chcę - powinienem
 
W Otorowie koło Poznania Siostry Urszulanki Szare mają "Dom dziecka" dla sierot faktycznych i sierot społecznych, z rozbitych rodzin. Kierowniczka, zmarła przed dwudziestu laty s. Aniela Biała, opowiadała mi przeszło ćwierć wieku temu, jak musiała poradzić sobie z problemem nietypowym. Dziewczynki były przekonane, że "Siostry muszą nas kochać". Taka "przymusowa" miłość im nie wystarczała. Potrzebowały kogoś, kto kocha je, choć nie musi. Wobec tego Siostra Aniela mobilizowała znajome małżeństwa z okolicznych miast:  Poznania, Szamotuł, Obornik, żeby przyjeżdżały do Otorowa i dawały sierotom miłość, choć nie muszą.
 
Przytaczam tę anegdotę nie po to, żeby analizować taką postawę sierot. 
Lepiej zastanowić się co ja muszę, czego chcę, zwłaszcza zaś - co powinienem.
Co znajdowało się, co znajduje się na mojej liście "zachowań, które muszę".
Przy każdej pozycji koniecznie trzeba dodać pytanie: Jeśli to muszę - to dlaczego?
Wtedy okaże się,  że to nieprawda, iż muszę.  Wcale nie muszę. Tak naprawdę, to muszę tylko umrzeć.
Czy za rządów komunistycznych w Europie środkowej i wschodniej ludzie "musieli zapisywać się do partii"? "musieli współpracować z SB"?
Nie musieli. Chcieli, Żeby robić karierę, Żeby dostać paszport, wyjechać zagranicę na wakacje, na studia, na kontrakt.
Ileż razy i w Polsce i w Kanadzie słyszałem: "musiałam dokonać aborcji". To nieprawda. Prawda jest inna: "Postanowiłam dokonać aborcji, bo..." - powody mogą być i bywają różne.  Zawsze jest to wybór, nie mus.
W sytuacjach codziennyh i w sytuacjach dramatycznch podejmuję taką czy inną decyzję, bo chcę.  Często przy tym mylę to co wygodne z tym, co dobre.
Około 601 roku umarł św. Komgil, założyciel i pierwszy opat  klasztoru  w Bangor w Irlandii Północnej. Na jego grobie wyryto takie epitafium: "Amavit Deus Comgillum, Bene et Ipse Dominum". "Ukochał Bóg Komgila - ale też i on  Boga". Nie musiał, chciał.
To epitafium wyrażało prawdę o życiu Komgila. Jeśli zamiast Komgilla wstawię do epiafium moje imię czy będzie ono wyrażało prawdę o moim życiu?
 
Ryzyka

Śmiech - to ryzyko że cię wezmą za głupiego
Płacz - to ryzyko że nazwą cię sentymentalnym
Otworzyć się na innego - to ryzyko zaangażowania.
Ujawnienie uczuć - to ryzyko ujawnienie kim jestem naprawdę.
Przedstawić tłumowi swoje myśli, marzenia - to ryzyko utraty tłumów.
Kochać - to ryzyko kochania bez wzajemności.
Życie - to ryzyko ćmierci.
Nadzieja niesie ryzyko  rozpaczy.
Próbowanie - to ryzyko niepowodzenia.
Ale ryzyka trzeba podejmować, bo największe niebezpieczeństwo w życiu, 
to nie ryzykować niczego.
Osoba, która niczego nie ryzykuje, nic nie robi, nic nie ma i jest niczym.
Można unikać sierpienia i smutku, ale nie można uczyć się, czuć, zmieniać się, 
rosnąć, kochać, żyć.
Przykuci do swoich postaw - są niewolnkami, tracą wolność.
Tylko osoba, która ryzykuje, jest wolna.
 
 
 
. o. Andrzej Guryn
 

ARCHIWUM FELIETONÓW

 


 

 


BIULETYN POLONIJNY, Postal Box 13, Montreal, Qc H3X 2T7, Canada; Tel: (514) 336-8383 fax: (514) 336-7636, 
Miesięcznik rozprowadzany bezpłatnie wśród Polonii zamieszkującej obszar Montrealu i Ottawy. Wszelkie prawa zastrzeżone.