KILKA PRZYCZYN DLA KTÓRYCH  W TYM MIESIĄCU NIE PRZECZYTACIE PAŃSTWO MOJEGO FELIETONU O SPORCIE.

Może to z mojej strony zarozumialstwo, ale lubię sobie wyobrażać, że do mojej niezbyt poważnej rubryki zagląda co miesiąc choć jeden wierny czytelnik. To poczucie dopinguje mnie do dzielenia się z Państwem moimi nie zawsze odkrywczymi przemyśleniami, dotyczącymi różnych dziedzin sportu. Kiedy zbliża się termin oddania tekstu, rzucam w kąt wszystko inne, bo niezależnie od gniewu Redaktora, któremu przecież nie chcę się narażać, wiem, że nie wolno mi zawieść właśnie tego, może jedynego czytelnika, który czeka na mój felietonik.

A jednak w tym miesiącu nie napiszę artykułu, z czego będę się tłumaczył poniżej.

Chciałem napisać o Jerzym Janowiczu, który rokował wielkie nadzieje i któremu osobiście życzę jak najlepiej. Ale kiedy zacząłem się zastanawiać nad powodami, dla których nasz największy od wielu lat talent tenisowy, w dodatku człowiek obdarzony wspaniałymi warunkami fizycznymi, nie tylko nie spełnia oczekiwań, ale w dodatku często zachowuje się na korcie jak primadonna, doszedłem do wniosku, że pisanie o tym byłoby zarówno dla mnie, jak dla czytelników
zbyt przygnębiające. Więc nie będę o tym pisał, chyba że sytuacja się zmieni na korzyść. Czego Czytelnikom, sobie i zainteresowanemu z całego serca życzę.

 Chciałem napisać o skandalu dopingowym w lekkoatletyce. Nie znamy jeszcze wszystkich szczegółów, ale wygląda na to, że światowa federacja zataiła wyniki kilkunastu tysięcy testów. Testów, z których wynikało, że znaczny procent medalistów mistrzostw świata i olimpiad osiągało te sukcesy, korzystając ze wspomagania niedozwolonymi substancjami. Ale nie napiszę o tym, bo cała sprawa jest zbyt przygnębiająca, by psuć nią humor Czytelnikom a także sobie samemu. Więc powstrzymuję się od komentarza z powodów jak wyżej.

Chciałem napisać o fenomenalnym rekordzie świata Anity Włodarczyk w rzucie młotem. Polska zawodniczka jako pierwsza mieszkanka naszego globu przekroczyła barierę 80 metrów i chwała jej za to. Ale nie będę o tym pisał, bo cała krajowa prasa zrobiła wokół bohaterki wydarzeń tak wielki szum, że grozi je zagłaskanie na śmierć. Chylę więc głowę przed jej wynikiem, ale nie przyłączam się do tego chóru, żeby czegoś nie zapeszyć. Pamiętam bowiem dzień, w którym nasza lekkoatletka tak się cieszyła ze zwycięstwa w zawodach, że podskoczyła z radości i okupiła to kilkumiesięczną kontuzją. 

Chciałbym napisać coś dobrego o zakończonym niedawno wyścigu kolarskim Tour de Pologne. Ale nie napiszę, bo po pierwsze Polacy dostali w nim tęgie lanie od zagranicznych zawodników, po drugie zaś nie mogę pojąć dlaczego ten wyścig odbywa się na takiej trasie, na jakiej się odbywa. Oglądam od lat Tour de France i Giro d’Italia,  nawet nie dla emocji sportowych, bo się na kolarstwie nie znam, ale dla wspaniałych widoków, jakie pokazuje realizator transmisji telewizyjnych. Takie relacje służą bardzo dobrze promocji kraju, bo kto zobaczy przepięknie filmowane z helikoptera krajobrazy, chętnie pewnie przyjedzie do Francji i Włoch jako turysta. Więc nie rozumiem dlaczego w Polsce, w której mamy przecież piękne widoki i cenne zabytki, kolarze muszą czterokrotnie jeździć wokół Dąbrowy Górniczej, która jest chyba jednym z najmniej atrakcyjnych miejsc na mapie kraju. Nie wiem kogo może to zachęcić do wizyty, więc nie będę o tym pisał z powodów jak wyżej.

Chciałem napisać kilka słów o polskiej ekstraklasie piłkarskiej, która wystartowała niedawno po letniej przerwie, albo o meczach Lecha Poznań, który po raz kolejny nie dostał się do Ligi Mistrzów. Ale i ten temat może wpędzić w depresję autora i Czytelników, bo próba poruszenia go sprowadzałaby się do wyliczenia tych samych od lat błędów, nękających polską piłkę. Więc milczę, choć sprawa aż się prosi o druzgoczący komentarz.

Chciałem też napisać o wielkich sukcesach, jakie odnoszą nasi skoczkowie narciarscy w letnich zawodach na igelicie, czy jak tam się nazywa to tworzywo, którym pokrywa się skocznie. Ale  jako człowiek starej daty uważam skoki narciarskie za konkurencję zimową, a skakanie w lecie wydaje mi się czymś sztucznym. Nie mógłbym więc włożyć w taki tekst tyle serca, ile powinien wkładać skromny felietonista. A swoją drogą ciekawe kiedy doczekamy się skoków narciarskich w hali, wykluczającej szkodliwe powiewy wiatru - chyba już niedługo...

Przepraszam więc Redaktora i Czytelników za brak felietonu i wyrażam nadzieję, że moje tłumaczenie kogoś przekona. Obiecuję też poprawę za miesiąc - jeśli tylko nasi sportowcy dostarczą mi tematu.
 
 
.. Andrzej Ronikier
 

ARCHIWUM FELIETONÓW

POLEĆ TEN ARTYKUŁ ZNAJOMYM Z FACEBOOKA
,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,, ,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,
 


 

 


BIULETYN POLONIJNY, Postal Box 13, Montreal, Qc H3X 2T7, Canada; Tel: (514) 336-8383 fax: (514) 336-7636, 
Miesięcznik rozprowadzany bezpłatnie wśród Polonii zamieszkującej obszar Montrealu i Ottawy. Wszelkie prawa zastrzeżone.