Sen Polaków na "świętej"
trawie w Wimbledonie - 2013
W tegorocznym Wimbledonie
grała cała plejada tenisistów polskich a w tym: Agnieszka Radwańska, Urszula
Radwańska, Jerzy Janowicz, Łukasz Kubot, Michał Przysiężny, Alicja Rosolska,
Tomasz Bednarek, Mateusz Kowalczyk i Marcin Matkowski. Fakt tak dużego
udziału jest już sam w sobie wielkim osiągnięciem dla polskiego tenisa,
ponieważ samo zakwalifikowanie się jest już nielada wyczynem. Mimo że doceniam
wysiłki wszystkich naszych reprezentantów na wimbledońskiej trawie pozwolę
sobie jednak napisać tylko o tych tenisistach, którzy w tegorocznym Wimbledonie
osiągneli niesamowite wyniki.
Do sukcesów Agnieszki Radwańskiej
już się przyzwyczailiśmy. Teraz obserwujemy narodziny światowej klasy gwiazdę
tenisa - Jerzego Janowicza. Komentatorzy są zaskoczeni i oczarowani jego
osobistą historią a także blyskawicznym wtargnięciem do czołówki światowego
tenisa. Jerzy zaczął swoją przygodę tenisową w wieku pięciu lat. Postawił
na dyscyplinę indywidualną, bo woli polegać na sobie i mieć żal wylącznie
do siebie, kiedy coś pójdzie nie tak. Jego rodzice, Anna i Jerzy, grali
w siatkówke, przy czym mama była w kadrze i ma na koncie m.in. mistrzostwo
Polski z LKS. Jest wiadomym, że kiedy chce się odnosić poważne sukcesy
w takim sporcie jak tenis, wymaga to coraz większych nakładów finansowych,
a najgorsze jest to, że nie ma żadnej gwarancji że odzyska się kiedyś zainwestowane
pieniądze. Ponieważ o sponsorów jest trudno, zwłaszcza w początkowej fazie
kariery, rodzice Jerzego zaryzykowali i postawili wszystko na jedną kartę.
Sprzedali dwa swoje sklepy, mieszkanie, a później ratowali się pożyczkami,
żeby syn mógł kontynuować swoją tenisową karierę. W 2006 roku, Janowicz
jako junior zwyciężył w Arabii Saudyjskiej turniej, po którym ofiarowano
mu obywatelstwo Kataru, co oznaczałoby ogromne pieniądze i nieograniczone
możliwości rozwoju. Odmówił bo chciał grać dla Polski. Spał w samochodzie
jeżdżac na turnieje Europy scigając swoje marzenie. Nie był w stanie, ze
wzglądów finansowych wyjechać na zeszłoroczne Australian Open!!! Za każdym
razem kiedy mówią o tym komentatorzy amerykańscy, jest mi poprostu wstyd.
Gdzie byli sponsorzy, inwestorzy i cała polska federacja tenisa???
Wstyd, Polsko, wstyd!
Ale wróćmy do tegorocznego
Wimbledonu. Otóż po raz pierwszy w historii polskiego tenisa dwóch Polaków,
zakwalifikowało się do ćwiercfinału. Stoczyli oni bratobójczą" walkę,
w której Jerzy Janowicz pokonał Lukasza Kubota i tym samym zasłużył sobie
na półfinał wielkoszlemowego turnieju tenisowego na kortach Wimbledonu.
Mecz był wspaniały, zakończony wzruszającym braterskim uściskiem i gratulacjami
dla Janowicza, który był poprostu nieprzytomny z radości. Nikt jeszcze
w historii męskiego tenisa w Polsce nie osiągnął takiego wyniku. Po raz
ostatni Polak wystapił w ćwierćfinale męskiego singla w Wielkim Szlemie
w 1980 roku. Wówczas Wojciech Fibak osiągnął tę fazę we French Open, Wimbledonie
i US Open (nota bene", w US Open o dwie pilki przegrał w ćwierćfinale
z Johanem Kriekiem, z którym prowadził 5:2 w tiebreak w piątym secie, ale
w tenisie do ostatniego punktu nie wiadomo kto wygra). Pojedynek ćwierćfinalowy
z Andy Murry skończył się zwycięstwem Murryego. Zwycięstwo Murryemu nie
przyszło jednak łatwo. Janowicz wygrał pierwszego seta w tiebreak, ale
od połowy drugiego seta dało się zauważyć u niego zmęczenie psychiczne
i fizyczne. Coś pękło w jego staminie - Jerzy nie ma takiego doświadczenia
w długich pojedynkach.
Cdn w nastepnym numerze
|