TYLKO TAK TRZYMAĆ!

Znakomity sprawozdawca sportowy, Bohdan Tomaszewski, powiedział kiedyś, że największym wrogiem dziennikarza jest skłonność do wygłaszania proroczych opinii. Ilekroć bowiem podczas meczu tenisowego zdarzało mu się przepowiedzieć zwycięstwo jednego z rywali, na przykład przy stanie 2:0 w setach i 3:0 w gemach w secie trzecim, przegrywający dotąd zawodnik zaczynał nagle grać jak z nut, a pewny wydawałoby się zwycięzca psuł łatwe piłki. I mecz kończył się nieoczekiwaną kompromitacją przedwcześnie wyrokującego o jego wyniku eksperta.

Staram się o tym pamiętać, pisząc o olimpiadzie w Soczi. Ponieważ Rosjanie uparli się, żeby zorganizować zimowe igrzyska w strefie podzwrotnikowej, warunki klimatyczne i śniegowe sprawiają, że rywalizacja sportowa przypomina trochę loterię. W dniu, w którym Justyna Kowalczyk odnosiła wspaniałe zwycięstwo w biegu na 10 km. klasykiem, temperatura na otwartym terenie dochodziła do 20 stopni Celsjusza (w lesie było znacznie chłodniej), a śnieg, "wzbogacony' różnymi dodatkami, żeby nie topniał, miał - jak podkreślają wszyscy świadkowie i uczestnicy biegu - konsystencję kaszy. Nie wiemy oczywiście na ile te warunki wpływają na wyniki, ale tak częste upadki biegaczy, zjazdowców i skoczków nie mogą przecież być tylko dziełem przypadku.

Ale Polacy, póki co, radzą sobie doskonale. Myślę, że trzeba jak najszybciej zapomnieć o szumnych zapowiedziach tych działaczy, którzy mówili o 12 medalach, ale sytuacja i tak wygląda nieźle. Jak na razie to sprawdzają sie prognozy holenderskiego serwisu infostrada, które przewidują że Polacy mają zdobyć cztery medale, w tym dwa złote. Dwukrotnie na podium, na najwyższym i najniższym stopniu, miałaby stanąć biegaczka narciarska Justyna Kowalczyk. Po złoto sięgnąć ma też Kamil Stoch na dużym obiekcie. Na najniższym stopniu mają też stanąć polskie panczenistki w rywalizacji drużynowej.

Póki co (piszę te słowa w piątek, 14 lutego) mamy dwa złote medale, czyli tyle ile uzbierali Polacy podczas wszystkich dotychczasowych zimowych olimpiad. Jutro konkurs skoków na dużej skoczni, a Stoch, mimo pechowego upadku, skoczył wczoraj na treningu 136 metrów, więc chyba nic mu się nie stało, a w obecnej formie może wygrać z każdym. Justyna Kowalczyk nie powiedziała jeszcze czy wystartuje w sztafecie i biegu na 30 km., ale znając jej ambicję można mieć nadzieję, że jeszcze sprawi nam miłą niespodziankę. Zwycięstwo w biegu na 10 km. ze złamaną kością śródstopia jest aktem bohaterstwa, zasługującym na najwyższe uznanie.

A przecież mamy jeszcze medalowe szanse w drużynowym konkursie skoków i w... nie, nie napiszę tego co miałbym ochotę, bo przypomniałem sobie ostrzeżenie Bohdana Tomaszewskiego. 

Ale nie powstrzymam się od apelu pod adresem obecnych w Soczi Polaków. Tak trzymać!

Trochę w cieniu przygotowań do olimpiady i związanego z tym medialnego jazgotu Łukasz Kubot osiągnął życiowy sukces, wygrywając (wspólnie z Robertem Lindstedtem) finał debla wielkoszlemowego turnieju Australian Open. Powtórzył tym samym osiągnięcie Wojciecha Fibaka, który w 1978 roku też zdobył taki puchar (grając z Kim Wawrick). Jest to budujący dowód na to, że ciężka praca przynosi prędzej czy później efekty. Kubot zawsze liczył się w czołówce polskich tenisistów, ale uchodził za sportowca niezbyt zdolnego i chyba nikt nie wiązał z nim większych nadziei. Uczestniczył w turniejach niższych rang, mozolnie zbierał punkty rankingowe i zawsze pozostawał w cieniu sławniejszych kolegów. Miejmy nadzieję, że ten ogromny (i chyba nie dość doceniony) sukces ułatwi mu dostęp do lepszych turniejów i pozwoli mu sprawić nam jeszcze niejedną niespodziankę. 
 
 
........... Andrzej Ronikier
 

ARCHIWUM FELIETONÓW

POLEĆ TEN ARTYKUŁ ZNAJOMYM Z FACEBOOKA
 


 

 


BIULETYN POLONIJNY, Postal Box 13, Montreal, Qc H3X 2T7, Canada; Tel: (514) 336-8383 fax: (514) 336-7636, 
Miesięcznik rozprowadzany bezpłatnie wśród Polonii zamieszkującej obszar Montrealu i Ottawy. Wszelkie prawa zastrzeżone.