FIFA CIERPI NA KATAR
Niezależnie od tego jak skończy
się afera związana ze światową federacją piłki nożnej (FIFA), wydarzenia,
do jakich doszło przed miesiacem w Szwajcarii mogą szaremu kibicowi futbolu
przywrócić (mocno nadszarpniętą) wiarę w to, że do struktur organizacyjnych
tej dziedziny sportu może jeszcze powrócić elementarna uczciwość. Kiedy
o godzinie szóstej nad ranem ubrani po cywilnemu funkcjonariusze policji
wyprowadzali w Zurychu z luksusowego hotelu Baur au Lac grupę prominentnych
działaczy FIFA, tysiące miłośników piłki, którzy bezsilnie obserwowali
kolejne przejawy aroganckiej hucpy i ostentacyjnej bezkarności tych ludzi,
mogli odzyskać nadzieję, że do ich ukochanej dziedziny sportu powróci przyzwoitość
i zdrowy rozsądek.
W ciągu siedemnastu lat dyktatorskiej
władzy Seppa Blattera FIFA stała się potęgą organizacyjną i finansową,
obracającą miliardami dolarów (w budżecie 2011 - 14 jej przychody wyniosły
5,38 mld.) Dzięki opłatom za transmisje telewizyjne meczów i wpływom pochodzącym
od sponsorów mogła sobie pozwolić praktycznie na wszystko. Rządziła żelazną
ręką 209 federacjami krajowymi i narzucała im swoje decyzje w sposób całkowicie
arbitralny. Najmniejszy przejaw sprzeciwu groził usunięciem danej federacji
ze światowej wspólnoty piłkarskiej (czyli niemożnością uczestniczenia w
mistrzostwa świata czy Europy, a nawet rozgrywania meczów z członkami FIFA)
i wykluczeniem drużyn klubowych z Ligi Mistrzów. Nic więc dziwnego,
że prezesi krajowych federacji, podejmowani po królewsku na różnego rodzaju
zjazdach czy kongresach federacji, pokornie znosili ten terror, zwłaszcza,
że przynosiło im to wymierne korzyści materialne. Zbigniew Boniek, prezes
Polskiego Związku Piłki Nożnej, przyznał w pewnym wywiadzie, że po przyjeździe
na jakąś kolejną imprezę zastał w pokoju hotelowym "grubą kopertę" z gotówką
- przeznaczoną "na koszty pobytu".
Rozrzutność w wydawaniu legalnie
zdobytych środków jest może najmniejszym przewinieniem władz federacji.
Znacznie większe oburzenie miłośników futbolu budziły decyzje, dotyczące
wyboru miejsca kolejnych Mundiali i towarzyszące tej sprawie okoliczności.
System polega na tym, że każdy kraj, należący do Federacji, dysponuje jednym
głosem - tyle samo do powiedzenia mają takie potęgi piłkarskie jak Niemcy,
Hiszpania, Rosja czy Stany Zjednoczone, ile małe państewka afrykańskie
czy południowoamerykańskie, w których piłka nożna jest prawie nieznana.
Łatwo się domyślić, że państwo starające się o prawo do organizacji kolejnych
mistrzostw może skutecznie wpływać na sposób głosowania tych pozornie mało
ważnych delegatów. Już w 2010 roku, kiedy batalię wygrała Republika Południowej
Afryki, dwaj dziennikarze angielskiej gazety, udając lobbystów, usiłowali
kupić głosy delegatów Nigerii i Tahiti - pierwszy z nich zażądał 500 tysięcy
dolarów, a drugi półtora miliona. Kilka dni temu wyszło na jaw, że za łapówki
kupiony został również Mundial w Niemczech, a dzięki śledztwom dziennikarskim
nie ulega wątpliwości, że przy zastosowaniu takich samych metod pokonały
konkurencję Rosja (w której mistrzostwa mają się odbyć w 2018 r.) i Katar
(2022)".
Ta ostatnia sprawa wydaje
się szczególnie oburzająca. Katar jest państwem dysponującym nieograniczonymi
możliwościami finansowymi, ale nie posiada żadnych tradycji piłkarskich,
ani klimatu, w którym ten sport można by uprawiać bez obaw o zdrowie zawodników;
w miesiącach letnich, kiedy tradycyjnie odbywają się mistrzostwa świata
(bo wtedy krajowe ligi piłkarskie największych potęg futbolowych mają letnią
przerwę) temperatura może tam dochodzić do 50 stopni Celsjusza. A organizowanie
Mundialu w zimie sparaliżowałoby krajowe rozgrywki ligowe, zakłócając rytm
biologiczny przygotowujących się do gry zawodników. Co więcej, przy budowie
infrastruktury, jakiej wymagają mistrzostwa, giną tam już teraz setki cudzoziemskich
robotników, traktowanych jak najemni niewolnicy, a Międzynarodowa Konfederacja
Związków Zawodowych szacuje, że do 2022 roku na związanych z Mundialem
budowach zginą cztery tysiące osób.
Ogromne kontrowersje budzi
też wybór Rosji, która ma być gospodarzem mistrzostw świata już za 3 lata.
Kraj ten znajduje się przecież - mimo wszystkich zaprzeczeń - de facto
w stanie wojny z Ukrainą, której w dodatku bezprawnie odebrał siłą Krym.
Wszystkie te fakty, jak również
informacje o przepychu, w jakim pławią się najważniejsi działacze FIFA
i o ich gigantycznych zarobkach, były od lat dobrze znane opinii publicznej.
Ale ani oburzenie kibiców piłki, ani głosy mediów, nie miały najmniejszego
wpływu na postępowanie oligarchów, którzy czuli się całkowicie bezkarni.
Do czasu. Prokuratura USA, uznała niedawno, że operacje finansowe Federacji
przechodziły przez amerykańskie banki i oddziaływały negatywnie na gospodarkę
kraju. Na tej podstawie podjęła działania, które dzięki współpracy FBI
doprowadziły do aresztowania kilkunastu osób, oczekujących obecnie na ekstradycję
do Stanów Zjednoczonych.
Prezes FIFA, Sepp Blatter,
zrezygnował ze stanowiska i zapowiedział, że nie będzie kandydował w najbliższych
wyborach. Znawcy przedmiotu twierdzą jednak, że i on - wobec obciążających
zeznań byłych współpracowników - może niebawem zostać wyprowadzony w kajdankach
do aresztu i postawiony przed sądem.
Czy można z tego wszystkiego
wyciągnąć jakiś konstruktywny wniosek? Chyba tak. Natura ludzka jest ułomna,
więc wszędzie tam, gdzie obraca się dużymi pieniędzmi, a nie ma przejrzystych
systemów kontroli, można oczekiwać tego, że część tych pieniędzy przyklei
się komuś do rąk. Ale wybuch tej ostatniej afery i rozgłos, jaki wokół
niej panuje, pozwalają mieć nadzieję, że włodarze FIFA nie będą w przyszłości
tak pazerni i pewni siebie. Obecna ekipa, wybierając Katar, zlekceważyła
cały piłkarski świat oraz zdrowy rozsądek i zrobiła o jeden krok za daleko.
Toteż jej przedstawiciele trafili (lub trafią) do kryminału. No i bardzo
dobrze.
.. |
|
Andrzej Ronikier
ARCHIWUM
FELIETONÓW |
POLEĆ
TEN ARTYKUŁ ZNAJOMYM Z FACEBOOKA |
|
|
,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,, |
,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,, |
|