KILKA UWAG NA MARGINESIE
ROLAND GARROS
Turniej dostarczył nam w
tym roku wiele emocji i niespodzianek, zwłaszcza w tenisie kobiecym, który
staje się od jakiegoś czasu coraz bardziej nieprzewidywalny. Dlaczego?
Zapewne w sporym stopniu przez globalizację, która kryje w sobie nieodgadnione
tajemnice. Na kortach obowiązuje tzw. prawo jednego dnia. Tenis jest dyscypliną,
w której mamy do czynienia z największą liczbą zmiennych. Właśnie dlatego
psycholog - instytucja w innych dziedzinach znana i chętnie wykorzystywana
- na korcie nie zdaje egzaminu. Przecież psycholog nie nauczy Radwańskiej
w krytycznym momencie silniejszego i szybszego o 30 km. serwisu czy forhendu.
W tym sporcie zawodnik nie wie z kim zagra następnego dnia, nie ma pojęcia
czy wyznaczą mu mecz na jedenastą czy na szóstą po południu, czy może na
dziesiątą wieczorem. Jest uzależniony od pozycji rankingowej rywala - im
wyższa, tym lepszy kort - od pogody, od długości poprzednich meczów, od
narzuconej przez telewizję godziny transmisji i od wielu innych czynników.
Agassi, który podobno serdecznie nienawidził tenisa, napisał w swej książce
"Open", że jest to sport, w którym absolutnie samotny zawodnik jest
zdany tylko na siebie. Musi przełamywać najważniejsze bariery i trudności
bez niczyjej pomocy.
Spójrzmy pod tym kątem na
Roland Garros. Rozstawiona z numerem 2 Li Na odpadła w pierwszej rundzie.
Faworytka Serena Williams (numer 1) pożegnała się z turniejem w rundzie
drugiej, a rozstawiona jako trzecia Radwańska - w trzeciej. Czy ktoś mógłby
przewidzieć rok temu, że najwyżej notowaną zawodniczką w czwartej rundzie
będzie Simona Halep (znana dotąd głównie z tego, że przeszła operację zmniejszenia
biustu, by sprawniej poruszać się po korcie)? Nawiasem mówiąc: wykazując
gotowość do zapłacenie takiej ceny za sportowy sukces wspomniana zawodniczka
wzbudziła we mnie grozę i przygnębienie; mam nadzieję, że nie stanie się
przykładem dla innych młodych kobiet, godzących się na chirurgiczne korekty
swej sylwetki.
Agnieszkę Radwańską przygniotła
siłą uderzeń i agresywną grą 21- letnia Ajla Tomlianovic, chorwacka wychowanka
Chris Evert. Wiadomo od dawna, że nasza rodaczka nie lubi tak siłowo grających
przeciwniczek. Ponieważ jednak jest zazwyczaj odporna psychicznie, nie
traci głowy, odznacza się wyjątkową różnorodnością gry i świetną antycypacją,
a poza tym rzadko przegrywa z niżej notowanymi rywalkami, była w tym meczu
z 72. na światowej liście Chorwatką zdecydowaną faworytką. Zagrała jednak
wyjątkowo apatycznie i nie wykazywała ani inicjatywy, ani woli odniesienia
zwycięstwa. Nie wychodziły jej uderzenia, więc zamiast szukać wyjścia z
impasu zaczęła się dąsać i frustrować. Po przegranym meczu zawiodła dodatkowo
swych zwolenników, podając rękę partnerce od niechcenia, z godną nagany
nonszalancją.
Wynik turnieju mężczyzn był
łatwiejszy do przewidzenia - drugi rozstawiony Djokovic przegrał z pierwszym
Nadalem. Pewną niespodzianką była łatwość z jaką późniejszy zwycięzca pokonał
Murraya, ale taki właśnie jest ten sport. Janowicz nie miał dużych szans
z wyżej notowanym i niewątpliwie bardziej doświadczonym Tsongą, który grał
w dodatku "na swoim podwórku" i miał za sobą wszystkich kibiców. Ale coś
chyba istotnie tkwi w psychice naszych tenisistów, bo "Jerzykowi", tak
jak Radwańskiej, "puściły nerwy". Janowicz posiada wszystkie atuty fizyczne
i techniczne, mogące być legitymacją do światowej czołówki, ale w stresujących
sytuacjach meczowych nie potrafi utrzymać koncentracji i często psuje łatwe
piłki.
Mimo to ani Janowicz, ani
Radwańska, nie dali się wyeliminować w pierwszych dwóch rundach, a więc
nie ma tragedii. W Wimbledonie będzie lepiej i wszyscy na to liczymy.
Mieszkający w Kanadzie Polacy
są w o tyle dobrej sytuacji, że mogą kibicować przedstawicielom obu krajów.
Z przyjemnością odnotowuję więc sukces Eugenie Bouchard, która po bardzo
zaciętej walce przegrała w półfinale z późniejszą zwyciężczynią, Marią
Szarapową. Wielkie postępy zrobił też mający nowego trenera Milos Raonic.
Po raz pierwszy zakwalifikował się do ćwierćfinału wielkoszlemowego turnieju.
Gratulacje i oby tak dalej!
.. |
|
Andrzej Ronikier
ARCHIWUM
FELIETONÓW |
POLEĆ
TEN ARTYKUŁ ZNAJOMYM Z FACEBOOKA |
|
|
,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,, |
,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,, |
|