Andrzej Bachleda wielki
narciarz i "Ambasador" Polski lat 1960-1970 (2)
W 1970, Andrzej Bachleda
w bardzo ważnych pucharowych zawodach w Aspen - Stany Zjednoczone, przyznał
się do, nie zauważonego przez sędziów, ominięcia bramki. Zostało to uznane
za najpiękniejszy gest w światowym sporcie i otrzymał za to doroczną nagrodę
Unesco "Fair Play", którą wręczył mu osobiście prezydent Francji Georges
Pompidou.
Ogólnie lubiany i szanowany
przez kibicow i byłych zawodników z Pucharu Świata Andrzej Bachleda jest
kimś ogólnie szanowanym w świecie narciarskim.
Skromny, szalenie pracowity,
koleżeński, przyjacielski, zdolny i inteligentny narciarz to ogólna opinia
o Andrzeju wśród byłych zawodników. Miałem przyjemność poznać kilku byłych
reprezentantów kadry kanadyjskiej jak: Nancy Green, Peter Dunkan,
Alin Cousineau, Roger Godman, którzy bez wyjątku wyrażają się o Andrzeju
Bachledzie z podziwem i uznaniem, którym darzy się kogoś wyjatkowego.
Z Andrzejem Bachledą i jego
rodziną spędziliśmy wielokrotnie razem wakacje. Przypomniało mi się jedno
zdarzenie, które wiernie obrazuje skromność i klasę Jędrka. Otóż w śierpniu,
kilka lat temu spędzaliśmy razem wakacje w miejscowości Couduliere, na
Lazurowym Wybrzeżu we Francji. Ośrodek w którym wynajmowaliśmy mieszkanie
miał korty tenisowe, na których codziennie graliśmy. Było to często w południe,
gdyż wtedy były one zwykle wolne. Francuzi w południe wolą jeść, a poza
tym jest wtedy dla nich za gorąco. Ponieważ jestem zapalonym tenisistą
a Jędrek jest graczem wysokiej klasy, grało nam się świetnie. Wystawiał
mi piłki w zasięgu ręki w taki sposob, że przy odrobinie koncentracji nie
sposób było (ich) zepsuc. Tak więc przebijaliśmy bez końca mocne długie
uderzenia. W pewnym momencie stanął przy kortach mężczyzna dobrze po czterdziestce
i uważnie przyglądał się naszej grze. Nie miałoby to żadnego znaczenia,
bo nie nawiązaliśmy z tym panem żadnego kontaktu, gdyby nie nastąpił drobny
zbieg okoliczności. Otoż wybraliśmy się właśnie tego dnia wieczorem do
znanej w okolicy restauracji gdzie podają małże. W trakcie kolacji zauważyliśmy,
że ten sam facet, który obserwował naszą grę w tenisa siedzi z towarzystwem
obok naszego stolika. Wymieniliśmy przyjazne uśmiechy a po kolacji
nieznajomy wstał, podszedł do nas i mówi do Andrzeja: "Obserwowałem was
jak odbijaliście w tenisa dzisiaj w południe i byłem pełen podziwu. Gracie
naprawde super dobrze. Ja niestety nie jestem tak dobry w tenisa jak wy,
ale za to na nartach jeżdżę świetnie i z pewnością mógłbym cię nauczyć".
Andrzej spytał go w jakiej stacji jeździ na nartach i dowiedział się, że
głównie w La Cluzas. Pochwalił się przy tym nowy znajomy mówiąc, że jeździ
na nartach od lat i jest w tym sporcie, delikatnie mówiąc, naprawdę dobry.
Jedrek spytał czy jest może instruktorem, na co on że nie, ale że nauczył
żone i dzieci, i że naprawdę może Jędrkowi dać lekcje. Andrzej spytał grzecznie
nowego znajomego jak ma na imie, po czym z uśmiechem powiedział, stoi umowa:
"Ja ci dam lekcje tenisa, a ty mnie na nartach nauczysz". Rozstaliśmy się
w przyjaznej atmosferze. Ciekaw jestem jaką miałby mine Jean-Pierre gdyby
spotkał Jędrka w akcji na stoku. W każdym razie Jędrek zachował się jak
prawdziwy gentleman, dowartościował przygodnego znajomego, a co najważniejsze
nie zepsuł mu wieczoru.
|